Prawie 30 tys. podpisów zebrano w petycji, która staje w obronie Kopalni i Elektrowni Turów. Dokument trafił we wtorek na ręce Anny Zalewskiej, posłanki do Parlamentu Europejskiego, która przekaże go przewodniczącej Komisji Europejskiej - podano w komunikacie.
Jak podano, w akcję zbierania podpisów zaangażowali się mieszkańcy okolicznych powiatów, harcerze a także pracownicy i strona społeczna PGE z oddziałów spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna z Grupy PGE.
Petycję w obronie Kopalni i Elektrowni Turów, którą podpisało prawie 30 tys. osób, przekazano posłance do Parlamentu Europejskiego Annie Zalewskiej, która przekaże dokument przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.
- Mamy do czynienia z wielkim przejawem solidarności polskiego społeczeństwa, które sprzeciwia się niesprawiedliwemu traktowaniu. Nie ma naszej zgody na oczekiwania, że Polska jako jedyny europejski kraj, zlikwiduje kopalnie węgla brunatnego w ciągu 10 lat, podczas gdy inne - bogatsze od Polski kraje - mają na to znacznie więcej czasu. Będziemy bronić polskich interesy na arenie międzynarodowej - powiedziała Zalewska, cytowana w przesłanym PAP komunikacie.
Petycja jest odpowiedzią na skargę podpisaną przez mieszkańców Kraju Libereckiego domagających się zamknięcia kopalni Turów, która została już złożona w Parlamencie Europejskim.
- Żądania strony czeskiej, zmierzające do odebrania koncesji i wygaszenia działalności kompleksu w Turowie w ciągu 10 lat, są bezpodstawne. Zwłaszcza że w bliskim sąsiedztwie w Czechach i Niemczech funkcjonują znacznie większe kopalnie węgla brunatnego. Aktywa PGE z zapasem wypełniają wszystkie normy emisyjne, ciągle dostosowujemy nasze elektrownie i kopalnie do coraz bardziej rygorystycznych norm, działamy na podstawie legalnie przyznanej koncesji, a wszystkie nasze działania są zgodne z prawem - podkreślił cytowany w komunikacie Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
Wyjaśnił, że szybkie odejście od węgla nie jest możliwe ze względów technicznych, ekonomicznych, a przede wszystkim społecznych. "Kompleks Turów pełni bardzo ważną rolę na Dolnym Śląsku - zapewnia byt dziesiątkom tysięcy mieszkańców, gwarantuje pewne dostawy prądu do ponad 3 milionów polskich gospodarstw domowych i jest siłą napędowa rozwoju gospodarczego regionu" - podkreślił Dąbrowski.
Prezes zarządu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Wioletta Czemiel-Grzybowska, podkreśliła, że od początku prac nad przedłużeniem koncesji, temat ochrony zasobów wód był dla polskich firm priorytetowy.
- Nasze działania poparte są racjonalnymi argumentami, które wielokrotnie przedstawialiśmy naszym sąsiadom w ramach długotrwałych konsultacji społecznych, również z udziałem mieszkańców Niemiec i Czech. Rozmawialiśmy tam o środkach, jakie zostaną podjęte w celu wyeliminowania potencjalnego wpływu turoszowskiej odkrywki na tereny przygraniczne. Aktualnie trwa budowa długiego na blisko 1200 metrów ekranu podziemnego, który zabezpieczy ujęcie wody w czeskiej miejscowości Uhelna przed potencjalnym wpływem Kopalni Turów - powiedziała Wioletta Czemiel-Grzybowska, cytowana w komunikacie.
Działalność należącej do PGE Kopalni Węgla Brunatnego Turów w Bogatyni nie ma znaczącego wpływu na warunki hydrologiczne po stronie czeskiej, a główną rolę na zasoby wodne przy czeskiej granicy odgrywają warunki meteorologiczne - wynika z opracowania przygotowanego przez IMGW-PIB przygotowanego w tym roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.