Mimo pandemii z miesiąca na miesiąc przybywa dachów pokrytych panelami fotowoltaicznymi. Niebawem jak grzyby po deszczu wyrastać zaczną elektrownie słoneczne. Czy rząd przestanie dopłacać do zielonych inwestycji - pisze w czwartkowym wydaniu Gazeta Wyborcza.
Gazeta zauważa, że coraz więcej Polaków chcąc uniezależnić się od koncernów energetycznych, zaczyna produkować prąd we własnych instalacjach fotowoltaicznych. "To właśnie prosumenci w głównej mierze wykręcili w ubiegłym roku rekordowy przyrost mocy słonecznych w Polsce, dzięki czemu nasz kraj jest na piątym miejscu w całej UE" - czytamy w "GW".
Jak podkreślono, w naszym systemie, w ciągu 12 miesięcy przybyło 900 megawatów fotowoltaiki, z czego 70 proc. to moc z mikroinstalacji produkujących prąd na potrzeby domów i firm. "Ale to nie koniec - dane za pierwszych pięć miesięcy tego roku potwierdzają, że boom na PV trwa. O ile pod koniec ubiegłego roku moc zainstalowana dobijała do 1,5 GW, o tyle już na początku czerwca było o krok od 2 GW" - zaznaczono.
Autorzy artykułu zwracają uwagę, że segment mikroinstalacji kwitnie mimo koronawirusa. Jak podkreślono, z danych narodowego Funduszu Ochrony Środowiska wynika, że tylko w maju wpłynęło 11 918 wniosków do programu "Mój prąd", w ramach którego można uzyskać dopłatę w wysokości 5 tys. zł na budowę własnej instalacji.
Według gazety środki z programu "Mój prąd" się wyczerpują, system aukcji, który stymuluje budowę farm fotowoltaicznych, traci ważność za rok, a 8 GW ze słońca Polska prawdopodobnie osiągnie o pięć lat wcześniej, niż zakłada rządowy plan.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.