Słabe dane o sprzedaży detalicznej pokazują istotę tej recesji - nie działają naturalne stabilizatory polskiej gospodarki, tj. własny i unijny popyt wewnętrzny - ocenili ekonomiści ING w środę.
- Dane za pierwszy kwartał 2020 r. sugerują tąpnięcie dynamiki PKB do ok. 1 proc. rok do roku z 3,2 proc. rok do roku w czwartym kwartale 2019 r., w drugim kwartale spadek PKB wyniesie około 8,9 proc. rok do roku - napisali ekonomiści ING.
- Słabe dane o sprzedaży detalicznej pokazują istotę tej recesji - nie działają naturalne stabilizatory polskiej gospodarki, tj. własny i unijny popyt wewnętrzny - dodali.
Z ich analizy wynika, że w marcu sprzedaż detaliczna skurczyła się o 9 proc. rok do roku (realnie), co jest wynikiem istotnie poniżej rynkowych prognoz (-2 proc. rok do roku).
- Na wyniku najmocniej ciążyło załamanie sprzedaży samochodów - wolumen obrotów skurczył się o 30,9 proc. rok do roku, co obniżyło dynamikę o 4 pp. - napisano w analizie.
- Głęboki spadek popytu widoczny był także w przypadku odzieży (-49,6 proc. rok do roku) oraz mebli i sprzętu RTV i AGD (-16,7 proc. rok do roku) - dodano.
Ekonomiści ocenili, że dane GUS wskazują na stosunkowo niewielki wzrost zakupów żywności (2,5 proc.), zważywszy na magazynowanie zapasów przez gospodarstwa domowe.
- GUS najprawdopodobniej miał również problem z dokładnym oszacowaniem sprzedaży w sklepach niewyspecjalizowanych - w komunikacie nie przedstawiono informacji o wolumenie sprzedaży - napisano.
- Bieżące dane sugerują istotne załamanie się sprzedaży detalicznej. Należy odnotować, że miesięczne dane GUS jedynie częściowo odzwierciedlają sprzedaż internetową oraz nie pokrywają handlu w małych placówkach zatrudniających poniżej 10 osób - czytamy.
- Tym samym mogą wystąpić spore rozbieżności między dynamiką handlu raportowaną miesięcznie, a szerszym agregatem raportowanym kwartalnie w danych o PKB. Z drugiej strony druga połowa konsumpcji to usługi rynkowe, gdzie lockdown spowodował duże straty - dodano.
Zdaniem ekspertów ING dane za marzec pokazują, że przemysł w Polsce mniej ucierpiał niż w Zachodniej Europie, bo nie notował urzędowych wyłączeń jak na południu Europy, jednak powodem obaw jest inny czynnik.
- Dane o sprzedaży detalicznej pokazują istotę tej recesji. Epidemia zmusza nas do pozostania w domach, a to oznacza, że gospodarstwa domowe mniej wydają. W czasie tego kryzysu nie zadziałają naturalne stabilizatory polskiej gospodarki, które uchroniły nas od recesji w 2008 r. czy w czasie wojen handlowych - ocenili.
Ekonomiście stwierdzili, że nie możemy liczyć na mocny popyt krajowy oraz popyt wewnętrzny Eurolandu, który jest docelowym rynkiem większości naszego eksportu.
- Słabość popytu w Eurolandzie jeszcze uderzy w polski przemysł i PKB w drugim kwartale 2020 r. - napisali.
- Po tych danych szacujemy, że dynamika PKB za pierwszy kwartał 2020 r. wyniosła ok. 1 proc. rok do roku, wobec 3,2 proc. rok do roku w czwartym kwartale zeszłego roku - czytamy w analizie. Analitycy ING ocenili, że pomimo niewielkiego osłabienia w sektorze przemysłowym czy budowlanym, duże straty odniosą handel, branże świadczące usługi dla klientów detalicznych i niektóre dla biznesu, np. transport.
- Wspomniane gałęzie gospodarki są w znacznie słabszym stopniu monitorowane przez GUS, co może skutkować większymi błędami prognoz - napisali. - W drugim kwartale 2020 r. spodziewamy się spadku PKB o około 8,9 proc. rok do roku, a łącznie w całym roku 4,5 proc. rok do roku - dodali.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.