O studiach doktoranckich organizowanych wspólnie przez Polską Grupę Górniczą i Główny Instytut Górnictwa opowiada świeżo upieczony doktorant Tadeusz Rutkowski, nadsztygar ds. mierniczo-geologicznych z ruchu Pokój kopalni Ruda.
Jako pierwszy uzyskał pan tytuł doktora w ramach studiów organizowanych przez Polską Grupę Górniczą i Główny Instytut Górnictwa. Wcześniej znalazł się pan w gronie 20 osób, które zostały wytypowane do programu doktoratów wdrożeniowych. Jak pan ocenia taką inicjatywę?
Przede wszystkim to jest ogromna satysfakcja. Zarówno w chwili, gdy dowiedziałem się, że dyrektor mnie wytypował spośród wszystkich pracowników kopalni Ruda, a potem już po obronionym doktoracie, który dotyczył oceny wpływu doszczelniania zrobów zawałowych na obniżenia powierzchni terenu w warunkach Górnośląskiego Zagłębia Węglowego. Ciekawe było to, że na studiach doktoranckich byłem jedyną osobą, która na co dzień zajmuje się sprawami mierniczo-geologicznymi. Samą inicjatywę uważam za bardzo trafioną i cieszę się, że mogłem być jej częścią. Dzięki studiom poznałem metody badawcze, dowiedziałem się, jak z nich korzystać oraz zdobyłem wiedzę, jak pisać i publikować artykuły naukowe. Wartością dodaną była szansa na poznanie kolegów z innych kopalń oraz naukowców z GIG i nie tylko.
Doktorat to poważna sprawa i stoi za nią zapewne mnóstwo poświęconego czasu i pracy…
Najważniejsze było zgromadzenie danych oraz ich interpretacja. To była bardzo duża baza z całej linii obserwacyjnej wzdłuż ul. 1 Maja w Rudzie Śląskiej, głównej linii pomiarowej w dzielnicy Wirek. Obejmowała okres od 2005 do 2019 roku. To były tysiące pomiarów. Na napisanie doktoratu, który ostatecznie liczył 170 stron, poświęciłem w zasadzie cały urlop wypoczynkowy, a także urlop szkolny, który otrzymałam od Polskiej Grupy Górniczej. W sumie było to blisko 50 dni, kiedy od rana do wieczora skupiałem się na analizie danych i pisaniu. Do tego dochodziły weekendy, a także dni, kiedy po pracy starałem się choć trochę czasu poświęcić doktoratowi. Tak w zasadzie wyglądały ostatnie dwa lata mojego życia.
Bez wsparcia bliskich na pewno byłoby ciężko?
Wszystko rozpoczęło się od rozmowy z żoną, której powiedziałem, że dostałem możliwość wzięcia udziału w studiach doktoranckich. Przedyskutowaliśmy to i stwierdziliśmy, że trzeba wykorzystać taką szansę. Żona powiedziała mi, że na ten czas przejmie część moich obowiązków domowych, żebym mógł się skupić na pisaniu, a potem na obronie. Dzięki temu miałem ten komfort i koncentrowałem się na życiu zawodowym oraz przygotowywaniu pracy doktorskiej. Dlatego z tego miejsca chciałbym podziękować małżonce oraz rodzicom, którzy w czasie, gdy pisałem doktorat, opiekowali się naszą córeczką. Ich wsparcie było bezcenne.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.