Szef koncernu BP Tony Hayward powiedział w niedzielę, że nie poda się do dymisji w związku z wyciekiem ropy w Zatoce Meksykańskiej. Hayward przewiduje, że jego kompania wykaraska się z tej katastrofy.
- Mamy zamiar powstrzymać wyciek. Mamy zamiar posprzątać po ropie, naprawić zniszczenia środowiska i chcemy przywrócić wybrzeże Zatoki do stanu sprzed tego incydentu - powiedział Hayward telewizji BBC.
- To ostateczne zobowiązanie, pozostaniemy tam jeszcze wówczas, gdy odejdą media, dotrzymując słowa w naszych przyrzeczeniach - podkreślił.
Szef koncernu powiedział, że umieszczona nad odwiertem metalowa kopuła zebrała ok. 10 000 baryłek ropy w ciągu ostatniej doby. BP ma nadzieję, że drugi podobny system zostanie zainstalowany do końca przyszłego tygodnia.
Dowódca amerykańskiej Straży Przybrzeżnej admirał Thad Allen powiedział w niedzielę, że BP czyni postępy w walce z wyciekiem, lecz należy zrobić jeszcze więcej.
- Robimy postępy, lecz nie sądzę, by kogoś to ucieszyło, dopóki ropa jest w wodzie - powiedział admirał Allen w wywiadzie dla CNN.
Szyb został uszkodzony 20 kwietnia po wybuchu na platformie wiertniczej Deepwater Horizon. W wyniku wybuchu zginęło 11 osób. Od tego czasu do Zatoki Meksykańskiej wydostało się od 87 do 174 mln litrów ropy - szacuje Waszyngton.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.