Przemysł w największym stopniu ze wszystkich branż odczuwa negatywne skutki przeterminowanych należności. Niemal połowa firm z tego sektora z powodu opóźnień w płatnościach ze strony kontrahentów nie może na czas regulować własnych zobowiązań - wynika z badania Krajowego Rejestru Długów.
Jak wskazali autorzy najnowszego "Portfela należności polskich przedsiębiorstw" Krajowego Rejestru Długów i Związku Przedsiębiorstw Finansowych, 57,9 proc. firm z tego sektora uważa, że ich sytuacja finansowa nie zmieniła się, a 42,1 proc. twierdzi, że się pogorszyła. Z kolei np. w branży usługowej 24 proc. firm deklaruje poprawę swojej sytuacji, 58 proc. wskazuje na stagnację, a 18 proc. na pogorszenie.
Eksperci zwrócili uwagę, że dotąd największe problemy z należnościami raportowały mikrofirmy, przedsiębiorstwa z regionu wschodniego oraz z branż budowlanej i handlowej. W badaniu za III kwartał 2019 r., wyraźnie gorsze nastroje panują w przemyśle, a o swoich problemach coraz głośniej mówią firmy średnie i te z regionu centralnego.
Przemysł w największym stopniu ze wszystkich branż odczuwa negatywne skutki przeterminowanych należności. 45,1 proc. firm przemysłowych z powodu opóźnień ze strony kontrahentów nie może na czas regulować własnych zobowiązań. Ponad 23 proc. przyznaje, że nieuregulowane w terminie należności przekładają się niekorzystnie na płace i zatrudnienie. Firmy przemysłowe mają też największe problemy z wprowadzaniem nowych produktów na rynek (14,9 proc.) - wynika z raportu.
Przeterminowane należności, jak powiedział PAP prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, wpływają negatywnie na wszystkie polskie firmy, stając się dla nich barierą w prowadzeniu działalności. "W rankingu takich barier od wielu kwartałów na pierwszym miejscu niezmiennie znajduje się niemożność regulowania własnych zobowiązań, a na drugim ograniczenie inwestycji" - wskazał. Bieżące badanie - jak zaznaczył - przynosi zmianę na trzeciej pozycji, na którą "awansowały" problemy kadrowe, a na czwarte miejsce "spadły" kłopoty z wprowadzaniem na rynek nowych produktów i usług. "Może to zwiastować nadchodzące pogorszenie dotychczasowej dobrej koniunktury na rynku pracy" - ocenił.
Obok problemów kadrowych konsekwencją opóźnień w płatnościach są zatory płatnicze. Generalnie, jak powiedział Łącki, im mniejsza firma tym większy jest udział przedsiębiorstw deklarujących, że opóźnienia w płatnościach utrudniają regulowanie własnych należności. Największy problem występuje zatem w mikrofirmach (66,7 proc.), podczas gdy najmniejszy w firmach dużych (22,2 proc.) - dodał.
"Do mikrofirm w III kw. br. dołączyły ze swoimi problemami firmy średnie, które w bieżącym badaniu coraz liczniej zgłaszają pogorszenie swojej sytuacji finansowej (32,4 proc.)" - czytamy w badaniu. Firmy średnie mają też największy problem z przeterminowanymi należnościami i najdłużej czekają na płatności ze strony kontrahentów. Podczas gdy w całym badaniu przeciętny okres oczekiwania na zapłatę skrócił się do 3 miesięcy i 25 dni, to w firmach średnich wydłużył się do 4 miesięcy i 28 dni.
Ponadto średni odsetek przeterminowanych należności najbardziej wzrósł wśród przedsiębiorstw z regionu centralnego (do 26,2 proc.). Według raportu w tym rejonie (woj. mazowieckie i łódzkie) jest też bardzo niska przewaga optymistów nad pesymistami. Gorsze wskazania odnośnie prognozowanej sytuacji finansowej firm raportują jedynie przedsiębiorcy ze wschodniej części Polski (woj. lubelskie, podkarpackie, świętokrzyskie, podlaskie), którzy także najdłużej (4 miesiące i 13 dni) czekają na płatności od kontrahentów.
66 proc. przedsiębiorstw z regionu centralnego twierdzi ponadto, że zaległe należności są barierą dla ich działalności. Firmy te deklarują największe problemy z regulowaniem własnych zobowiązań (45,6 proc.), a także zgłaszają konieczność ograniczenia płac i zatrudnienia (21,7 proc.).
Według Łąckiego dzisiejsze deklaracje przedsiębiorców mogą sprawić, że w niedalekiej przyszłości zmienią się całkiem ich decyzje biznesowe, zachowania i postawy, ponieważ by przetrwać, będą musieli dostosować się do nowych warunków. Wyjaśnił, że im mniejsza terminowość klientów, tym bardziej firmy będą zmuszone sięgać po finansowanie zewnętrzne. "Ograniczenie kosztów zatrudnienia wymusi też na wielu z nich automatyzację lub outsourcing pracowniczy. Konieczność podnoszenia cen produktów i usług może wpłynąć też na dynamikę konsumpcji - podsumował.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.