Przez dziesięć lat potrojono pogłowie owiec hodowanych i wypasanych na terenie woj. śląskiego - z ok. 2 tys. do 6,5 tys. Przyczyniły się do tego m.in. zaangażowanie lokalnej społeczności i programy wsparcia, jak koordynowany przez samorząd regionu program Owca Plus.
O programie i działalności na rzecz zachowywania tradycji regionów górskich mówiono we wtorek, 26 listopada, w Katowicach na konferencji "Pasterstwo jako źródło kultury górali beskidzkich". Jak zaznaczyła członkini zarządu woj. śląskiego Beata Białowąs, region ten składa się nie tylko z centralnej, kojarzonej z przemysłem części, ale czterech subregionów, w których ważne są też tereny wiejskie.
- Chcemy pokazywać, co zostało w woj. śląskim zrobione dla polityki górskiej, dla owiec, dla pasterstwa. Gdy woj. śląskie rozpoczynało program Owca Plus, a był to 2008 r., owiec u nas w górach było ok. 2 tys. W tej chwili mamy 6,5 tys. owiec. Dzięki m.in. również temu programowi powstał Szlak bacówek programu Owca Plus - mówiła Białowąs.
- Program Owca Plus dotyczy nie tylko Beskidów, ale też Jury Krakowsko-Częstochowskiej, a gdy powstawał, udało się stworzyć - tylko w woj. śląskim - komisje egzaminacyjne dla zawodów: baca i juhas. Od 2013 r. potwierdzamy kwalifikacje zawodowe w tych zawodach: do dzisiaj potwierdziły te kwalifikacje 123 osoby - wymieniała przedstawicielka samorządu regionu.
Koordynator programu w Beskidzie Śląskim i Żywieckim Józef Michałek z Istebnej mówił, że już sto lat temu jego pradziadek jeździł do ówczesnego woj. śląskiego i do Warszawy, aby prosić o pomoc góralom w utrzymaniu hal.
- Cieszymy się, że tę pomoc otrzymujemy z Katowic, że urząd marszałkowski dostrzegł problem zarastania hal - deklarował.
- Gdybyśmy te dziesięć lat temu tam nie poszli i nie zaczęli, tych hal by już nie było - uznał.
- Nam to na sercu bardzo leży, żeby ta tradycja pasterska nie zanikła, bo pasterstwo to też kultura oparta na dialogu. Baca musi się zawsze dogadać z gazdami, co by te owce dostać; musi dogadać się z tymi, co mają pole, aby je wypasać. Pasterstwo nie ma bowiem własności: hodowca ma swoje, a pasterz musi się dogadywać. I ta kultura oparta na dialogu - to jest wartość. O tej wartości chcemy przypominać. To jest nasze dziedzictwo: nie tylko strój, muzyka - akcentował Michałek.
Baca Piotr Kohut, członek zarządu Fundacji Pasterstwo Transhumancyjne zapraszał do Koniakowa - do zagrody demonstracyjnej i centrum pasterskiego.
- Staramy się wskazywać i przypominać o tym, że pasterstwo jest dziedzictwem górali wszystkich, ale też pokazywać, że jest ono współczesne, że my jesteśmy ciągle tak ubrani, a nie przebrani - mówił, nawiązując do noszonego bacowskiego stroju.
Prezes Związku Podhalan Andrzej Skupień przypomniał, że zachowaniem tradycji zajmuje się też m.in. ta 100-letnia organizacja, która zrzesza polskich górali - nie odnosząc się jedynie do Podhala, lecz do dwunastu ich grup, wśród nich górali śląskich i żywieckich i wszystkich żyjących pod halami.
- Gospodarowanie jest tą częścią naszej tradycji, którą jest najtrudniej obronić dzisiaj, przy zmieniającym się świecie. To tradycyjne gazdowanie nam niestety zanika, bo mają się dobrze śpiew, muzyka, strój - to widać i zrobiło się modne. Natomiast trudno namówić nam młodych ludzi do tego, żeby żyli, jak ich dziadkowie i ojcowie - zaznaczył Skupień.
- Dla tych, którzy tym się zajmują, duży szacunek, bo dzięki nim widzimy w naszych górskich miejscowościach, że jest owca, że jest krowa - i jak zjemy ten ser, wiemy, że on nie przyjechał skądś, lecz jest wyprodukowany w naszych góralskich miejscowościach - obrazował szef Związku Podhalan.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.