Ludzie muszą pracować z dużą dokładnością, pieczołowicie dbać o sprzęt i o wysoką jakość wykonywania obudowy kotwowej. To cała tajemnica sukcesu projektu „Samodzielna obudowa kotwowa”.
Kombajn urabiająco-kotwiący Bolter-Miner drąży w kopalni Budryk chodnik Bw-1n badawczy w pokładzie 401 o wybiegu ok. 1940 m. Jest wyposażony w organ urabiający wyrobisko na całej szerokości. Na maszynie zabudowanych jest sześć kotwiarek kotwiących strop i ociosy. Procesy te następują bezpośrednio po sobie.
- Czas urabiania trwa 7 do 9 minut na jeden zabiór 0,8 m lub 1,0 m. Istotne jest, aby kotwienie odbywało się zaraz po urobieniu calizny kombajnem - relacjonuje Adam Domżoł, kierownik robót górniczych w kopalni Budryk.
- Takie rozwiązanie nie dopuszcza do rozwarstwiania się skał stropowych, pozwala na znacznie większe postępy i jest znacznie mniej pracochłonne dla załogi. Ludzie nie muszą taszczyć na plecach ton żelastwa, tylko kotwie i siatkę. Sama technologia została sprawdzona w wielu krajach świata: Australii, Stanach Zjednoczonych, Rosji, Indiach, a także w sąsiednich Czechach. Jesteśmy pierwszą spółką wydobywczą w polskim górnictwie, która stosuje samodzielną obudowę kotwową w takiej postaci. Ten fakt dodatkowo nas mobilizuje – opisuje dalej innowacyjną technologię Adam Domżoł.
Swoje doświadczenie zdobywał m.in. w kopalni węgla kamiennego niedaleko Nowokuźniecka.
- Co mi się tam rzuciło w oczy, to bardzo wysoki poziom kultury technicznej prezentowany przez miejscową załogę. Kombajn Bolter-Miner wymaga pełnej, kompleksowej konserwacji, czyli m.in. regularnej wymiany noży, filtrów, oleju. Sądzę, że dbałość o sprzęt będzie podstawą jego efektywnego eksploatowania. Rosjanie pracują na trzy zmiany. Jedną konserwacyjną i dwie wydobywcze. Kombajn osiągał tam 400 do 500 m postępu na miesiąc, zdarzały się nawet postępy rzędu 850 m. U nas dużo się mówi o obawach związanych z pracą w wyrobiskach bez obudowy podporowej. Myślę, że są to obawy na wyrost. W syberyjskiej kopalni przeszedłem ok. 6 km i nie spotkałem ani jednego elementu obudowy podporowej, wszystko zabudowane było w kotwach. Górnicy czuli się w tych warunkach komfortowo. Poza tym warunki geologiczno-górnicze są tam bardzo zbliżone do naszych, na Budryku, w rejonie, gdzie stosujemy tę technologię. Tak więc zastosowanie Boltera-Minera jest w pełni uzasadnione – podsumowuje kierownik robót górniczych w kopalni Budryk.
Jak dodaje, ludzie muszą pracować z dużą dokładnością, pieczołowicie dbać o sprzęt i o wysoką jakość wykonywania obudowy kotwowej. To cała tajemnica sukcesu tego projektu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
'W czym tkwi tajemnica Boltera Minera? ' W tym że robi to PBSz !! ...a nigdzie ani słowa o PBSz!!
Rok 1994 KWK Czeczott 170 m chodnika kotwionego tym sposobem Zawał chodnika na odcinku 70 m pięciu górników odcietych od świata. Szybko zrezygnowano z tego rodzaju drozenia chodnika na Czeczocie
Rok 1995 bodajże KWK Mysłowice 3 oddział rejon szybu południowego poziom 500 ściana 303 samodzielna obudowa kotwiowa .To żadna nowość w polskim górnictwie.