W statystykach zachorowalności na pylicę płuc prym wiodą firmy usługowe. Dlaczego tak się dzieje? Z odpowiedzią spieszą eksperci z Wyższego Urzędu Górniczego, którzy w obszernym opracowaniu próbują dociec prawdy o zjawisku.
Wszyscy pracownicy działalności usługowej wspomagającej górnictwo, u których orzeczono pylicę płuc, musieli wcześniej pracować jako pracownicy firmy na stanowiskach pracy, na których panowały przekroczenia zapylenia. Zapewne większość z nich pracowała w firmach wykonujących określone roboty na podziemnych stanowiskach pracy w kopalniach węgla kamiennego np. związanych z drążeniem przodków.
Nie jest tajemnicą, że w latach 2010-2018 w kopalniach węgla kamiennego od 34 proc. do 44 proc. wyrobisk korytarzowych drążonych było przez firmy usługowe. Jest oczywiste, że racjonalnie funkcjonujące firmy usługowe poszukując pracowników do takich robót w pierwszej kolejności zatrudniały pracowników doświadczonych, a takie kryterium doskonale spełniali i spełniają właśnie byli pracownicy kopalń węgla kamiennego, a więc emeryci. Wielu z nich przepracowało w górnictwie węgla kamiennego ponad 20 lat w warunkach narażenia na pył, zanim podjęli pracę w firmie usługowej. Można zatem przyjąć, że w takich przypadkach praca w firmie usługowej powodowała zaledwie niewielką część całkowitego narażenia pracownika na pyły. Statystyka pylicy płuc zapisuje się jednak na koncie ostatniego pracodawcy, którym w tym przypadku jest często właśnie firma usługowa.
O problematyce zachorowalności na pylice płuc mowa będzie podczas Akademii BHP Wydawnictwa Górniczego, która w środę, 23 października startuje w miejscowości Bystra.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
W górnictwie od dawna powinien funkcjonować zakaz zatrudnianiania emerytów! Nie po to idzie się na emeryturę górnicza by dalej pracować w nieludzkich warunkach.