Przy pracy pod ziemią stracił obie nogi. Postanowił normalnie żyć, jakby nic się nie stało. Założył protezy, na które złożyło się w większości środowisko górnicze. Wziął ślub. Niedługo potem przeszedł bolesną próbę życiową. W wypadku samochodowym śmierć poniosła jego małżonka, Joanna.
Los nie oszczędza go nadal. Obecnie boryka się z kolejnym problemem, jego protezy pozwalające mu w miarę normalnie żyć, wymagają wymiany.
Jak zwykle uśmiechnięty i pełen wiary w przyszłość. Pod tym względem nie zmienił się ani trochę. Z Januszem Dziadeckim – bo o nim mowa - rozmawialiśmy ostatnio siedem lat temu.
We wrześniu 2010 r. stracił obie nogi w wypadku w kopalni Wieczorek.
Na łamach Trununy Gorniczej i naszego portalu netTG.pl apelowaliśmy do Czytelników o datki na zakup nowych, elektronicznych protez nóg. Potrzebne było niemal 180 tys. zł. Z pomocą pospieszyła mu brać górnicza, związki zawodowe, Fundacja Rodzin Górniczych i młodzież szkolna z katowickiego liceum im. Mikołaja Kopernika. Pieniądze napływały nawet z Czech. Młodemu inżynierowi wydatnie pomogła sama kopalnia.
Gdy Janusz po raz pierwszy zrobił kroki w tych protezach, bardzo cieszył się wraz ze swoją narzeczoną Joanną. Organizowali właśnie wesele. A on bardzo chciał na nim zatańczyć. Dopiął swego. Małżeństwo przeprowadziło się z Gliwic do Mysłowic, gdzie oboje otrzymali mieszkanie. Wyremontowali je koledzy z kopalni.
Przyszedł styczeń 2012 r. i wówczas wydarzyła się kolejna tragedia w życiu młodego inżyniera.
Wraz z żoną wracali do Katowic z okolic Kielc. Doszło do wypadku, w wyniku którego zginęła siedząca obok niego Joasia. On zaś wyszedł z wypadku bez szwanku.
Dziś Janusz Dziadecki mieszka w Gliwicach-Łabędach. Ożenił się po raz drugi. Wychowuje dwóch synów oraz przysposobioną córkę brata. W opiece nad dziećmi ma duże doświadczenie. W przeszłości bowiem wychowywał młodsze rodzeństwo, które również przysposobił.
- Są już pełnoletni. Nie wymagają ciągłej opieki, ale za to ja mam problem. Moje protezy są wyeksploatowane. I tak długo mi służyły. Po prostu odmawiają posłuszeństwa. Ale tak to już jest z każdym urządzeniem. Jeżdżę na wózku inwalidzkim, a to znacznie ogranicza moją aktywność ruchową. Protezy, które mi zaoferowano, są o wiele doskonalsze niż dotychczasowe. Można je użytkować w każdych warunkach atmosferycznych. Zostały wykonane z lepszych materiałów. Są też tańsze od poprzednich, kosztują 140 tys. zł. Nie stać mnie na taki wydatek, więc muszę ponownie zwrócić się o pomoc do naszego środowiska. Będę cierpliwie czekał i już z góry dziękuję za każdą złotówkę – podkreśla Janusz Dziadecki.
Absolwent Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej nie narzeka na nudę. Dużo ćwiczy i ma zamiar podjąć kolejne studia, tym razem ekonomiczne.
Byłemu górnikowi można pomóc, przeznaczając 1 proc. swojego podatku: KRS 0000127003 dla Janusza Dziadeckiego.
Ponadto uruchomione zostało konto do wpłat: 41 1020 2313 0000 3802 0349 5611 tytułem „dla Janusza Dziadeckiego”.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.