- Wstrząs to jest moment. Był tak silny, że rzucał ludźmi do góry. To był wstrząs od spągu, czyli najgorszy, jaki może być. Zaciska cały chodnik – tak opisuje poniedziałkową, 1 lipca, katastrofę w kopalni Murcki-Staszic 44-letni Mariusz Reguła – jeden z sześciu górników, których udało się uratować. Niestety, w wyniku wstrząsu trzech pracowników straciło życie.
Ranny górnik przebywa obecnie w szpitalu w Katowicach-Ochojcu. Przed nim jeszcze jeden poważny zabieg.
- Czuje się nie najlepiej, ale ogólnie nie jest źle – stwierdza.
- Była całkowita ciemność, bo wstrząs uniósł w powietrze cały pył węglowy. Nic nie było widać – wspomina.
Na pytanie, o czym wówczas myślał, mówi:
- O ucieczce, ale jak nie ma gdzie, to co człowiek ma zrobić? Próbowałem się poruszać, ale nie mogłem. Nie wiem, ile czasu czekałem na ratowników. Na dole traci się rachubę – przyznaje.
- Najpierw ich usłyszałem. Krzyczeli. Pytali, czy coś mi jest – opowiada 44-letni górnik.
- Nie wszyscy z nas przeżyli katastrofę. Praktycznie cały czas o tym myślę, że jednym z tych, co zginęli, to mogłem być ja – wyznaje.
Na pytanie, czy zjedzie jeszcze na dół, odpowiada krótko:
- Dzisiaj po prostu tego nie wiem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Miałeś dużo szczęścia,dużo zdrowia :):)
Mariusz trzymej sie!!!