Do 54 zgonów naturalnych doszło łącznie w latach 2014-2018 w polskim górnictwie. W tym 35 (64,8 proc.) w kopalniach węgla kamiennego, 9 w kopalniach odkrywkowych, 3 w górnictwie otworowym oraz 7 w podziemnym nie węglowym. W tym okresie, najwięcej zgonów naturalnych (13 zgonów) odnotowano w roku 2018 – czytamy w najnowszym raporcie Wyższego Urzędu Górniczego pt. „Stan bezpieczeństwa i higieny pracy w górnictwie”.
Główną przyczyną zgonów naturalnych w l. 2014-2018 była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, prowadząca do zawału mięśnia sercowego.
„W 2018 r. odnotowano znaczny wzrost liczby zgonów naturalnych w ruchu zakładów górniczych w stosunku do lat ubiegłych. Zgony te zdarzały się wśród pracowników w różnym wieku i różnym stażu pracy. Bardzo niepokojącym zjawiskiem było kilka przypadków zgonów pracowników z krótkim - kilkudniowym stażem pracy” - podkreślają autorzy raportu.
Analiza tych zgonów według grup wiekowych wykazała, że dominującą grupę stanowili pracownicy w wieku powyżej 50 lat i o stażu pracy większym niż 25 lat.
Zdaniem WUG-u konieczne jest zwrócenia szczególnej uwagi na profilaktykę zdrowotną oraz zakres obowiązujących badań. Prezes WUG skierował w tej sprawie pismo do przedsiębiorców górniczych z prośbą o informację o działaniach zapobiegawczych.
Przedsiębiorcy wskazali na następujące działania w ramach: propagowanie zdrowego sposobu życia, poprzez rozpowszechnianie karnetów wstępu do obiektów sportowych; poszerzenie badań profilaktycznych o diagnostykę pracy układu wydolnościowego serca; wprowadzenie rozwiązań technicznych, zmniejszających wydatek energetyczny pracownika podczas pracy, jak i na drogach dojścia. Kolejne działania to utworzenie w zakładach pracy punktów aptecznych wyposażonych w defibrylatory, zarówno na powierzchni jak i na dole zakładu.
WUG informuje, że obecnie dodatkowe, rozszerzone badania profilaktyczne, są realizowane prawie wyłącznie, w odniesieniu do pracowników własnych zakładów górniczych w ośrodkach zdrowia wskazanych przez pracodawcę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ja w tym roku miałem badania okresowe, na kopalni Ruda ruch Halemba trwały w sumie jakieś 25 minut . 5 minut w medycynie pracy, wywiad i ustalenie terminu wizyty u lekarza, potem ok 15 minut w kolejce do lekarza i 5 minut w gabinecie, pomiar ciśnienia i zdolność na rok. Tak koledzy z badań jedynie pomiar ciśnienia i krótki wywiad, pali pan, pije jakieś operacje itp. Badania okresowe to czysta fikcja
Przychodnia w Lędzinach: Czas badań lekarskich od 7- 16 jak masz szczęście zastać wszystkich specjalistów, tlok, kłótnie , awantury o miejsce w Kolejkach.....
Do górnik : W PGG pracuję od 11 lat . Co cztery lata ma RTG , co trzy lata laryngolog , okulisty nie ma , zębów nie sprawdzają to fakt , na EKG byłem wysłany pierwszy raz w tym roku bo w karcie napisali że pracuję w mikroklimacie gorącym , krew kiedyś pobierali ale to było jakieś 5 lat temu, no i za każdym razem sprawdzają ciśnienie i uciskają brzuch ( jeden lekarz tak robi z tym brzuchem ) . I tyle w temacie :-)
Co jeszcze wymyślicie pismaki żeby zniechęcić do pracy na grubie. Ile Wam płacą żeby pomóc zamknąć kopalnie
Jak sie przyjmowalem 25 lat temu, to na kazdym badaniu okresowym co rok pobierali krew, robili ekg, rtg, dentysta, itp. Teraz ekg zepsute, rtg zepsute, dentysta niepotrzebny, zdolnosc na 3 lata. Wszedzie daleko, goraco, wszystko na biegu i sa efekty.
Dół kopalni to nie zakład na powierzchni z całą infrastrukturą pomocy w takich przypadkach, tak jak pisał ratownik szczera prawda w takich sytuacjach jesteś zdany na kolegów jeżeli pracujesz w brygadzie, są stanowiska jednoosobowe gdzie nikt nie jest w stanie okreslic co sie dzieje z poszkodowanym, ratownicy także muszą dotrzeć do miejsca, lekarz przeważnie stwierdza zgon nim się ogarnie do zjazdu to mijają godziny, tak to jest na dole jesteś w czarnej dłoopie i nic tu szkolenia kursy jak pracujesz daleko od szybu i samodzielnie
Zawał mięśnia sercowego to zgon naturalny ... konia z rzędem temu co to wymyśił. Byłem ratownikiem górniczym, zastępowym z zastępem w pogotowiu, telefon od dyspozytora, udać się do wyrobiska oddalonego o 2 km do zasłabnięcia. 20 min później na miejscu. Poszkodowany przytomny, blady, spocony, problem z oddychaniem . Po chwili rozmowy zapaść. Przystępujemy w 4 do resuscytacji, piąty ratownik powiadamia o sytuacji dyspozytora. Sytuacja patowa. Do szybu 7 km. Świadomość że jest mało rozwiązań problemu. Czas leci poszkodowany nie chce zaskoczyć, Informacja od dyspozytora że lekarz czeka na nadszybiu. Mija 30 minut rescutytacji, poszkodowanemu zaczyna chlupać w pucach, już widać że stygnie, rescutytacja dalej trwa. Dochodzi 2 zastęp. Decyduję o transporcie na noszach z dalszym pompowaniem. Po donuesieniu na przekop wieziemy poszkodowanego na drzewiarce dalej pompując. Mija ponad godzina. Trafiamy się z lekarzem w towarzystwie inspektora bhp. Potwierdza zgon i koniec akcji reanimacyjnej. 2 dni tłumaczenia z działań zastępu przed prokuratorem. Moja konkluzja. Gdyby ten człowiek był na powierzchni to karetka była by w 10 .min. ten człowiek by żył. A tak ..... umarł śmiercią naturalną .... Jednym słowem wszystko dla statystyki
Więcej emerytów!Wiecej emerytów Skoro gornicy odchodzą na emeryture po 25 latach bo to taka ciezka praca ,dlaczego więc pracują nadal??