Dziesiątki słupów energetychnych różnych typów, linie przesyłowe, przecinające powietrze, stacje transformatorowe, tak wytgląda ukryty wśród wzgórz morenowych pod Straszynem poligon szkoleniowy Energa-Operator.
W gruncie rzeczy poligon przypomina nieco park linowy. Są zróżniocowane trasy - w tym przypadku wysokości słupów i stopnie trudności działań, jakie trzeba opanować. Od naprawy zerwanego przewodu, czy wymiany izolatora około 120 cm nad ziemią, po ewakuację kontuzjowanego, czy porażonego prądem człowieka z potężnego słupa kratownicowego. - Oczywiście nasi kursanci najpierw szkolą się na sucho. Dopieo kiedy opanują umiejętności techniczne, "oswajają się" z pracą pod napięciem - mówi Żaneta Łopat, Główny Specjalista ds. Utrzymania i Rozwoju Poligonu Szkoleniowego.
Jest się z czym oswajać. W sieciach poligonu płynie prąd o napięciu od 230 V - czyli taki, jaki dociera do odbiorcy końcowego, poprzez 1000 V (1 kV), aż bo 20 i 30 tys. Volt. Nawet proste roboty na kilkudziesięciometrowym słupie w takim towarzystwie wymagają precyzji i opanowania.
W czasie szkoleń w Straszynie energetycy uczą się pracy na podnośnika, wchodzenia na słupy betonowe czy wręcz wspinaczki alpinistycznej po wysokich kratownicach. Ale w porównaniu z nimi alpiniści mają łatwiej. W swoich wspinaczkach górskich nie muszą używać ani specjalnych izolowanych butów, ani podwójnych "nadmuchiwanych" rękawic, w których powietrze chroni przed przypadkowym porażeniem. Reszta sprzętu jest podobna. Choć ten alpinistyczny nie musi wytrzymywać napięcia jakie jest porównywalne tylko z uderzeniem pioruna.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.