Sytuacja (po wstrzymaniu dostaw rosyjskiej zanieczyszczonej ropy - przyp. red.) nie ma wpływu na jakość paliw sprzedawanych na stacjach koncernu - zapewniła w czwartek, 25 kwietnia, Grupa Lotos. Spółka dodała, że "obecne zapasy ropy naftowej pozwalają na utrzymanie ciągłości produkcji rafinerii Grupy Lotos SA w Gdańsku".
Przypomnijmy, że - jak już informowaliśmy w portalu netTG.pl - przyczyną serii komplikacji było zatłoczenie w piątek, 19 kwietnia, przez Rosjan na Białoruś ropy, w której pracownicy firmy przesyłowej Gomeltransneft wykryli zwiększone stężenia chlorków organicznych. Białorusini od razu poinformowali o tym fakcie polską spółkę PERN SA, operatora polskiego odcinka rurociągu Przyjaźń. Poziom zanieczyszczeń był na tyle wysoki, że mógł doprowadzić do uszkodzenia instalacji w naszych rafineriach, do których miała dotrzeć rosyjska ropa naftowa. Z tego powodu Ministerstwo Energii podjęło decyzję o wstrzymaniu surowca typu REBCO (Russian Export Blend Crude Oil) w przepompowni Adamowo koło Siamiatycz, przy granicy z Białorusią.
"W celu ochrony polskiego systemu przesyłowego i instalacji rafineryjnych wstrzymano odbiór zanieczyszczonej ropy w punkcie Adamowo (granica polsko-białoruska)" - czytamy w komunikacie Grupy Lotos.
Spółka wyjaśnia, że dzięki uwolnieniu zapasów ropy naftowej "zostanie zapewniona ciągłość przerobu i zaopatrzenia polskiego rynku w paliwa do czasu wyjaśnienia przyczyn awarii i oczyszczenia systemu przesyłowego w Polsce". W przypadku przedłużającego się braku dostaw surowca, ropa dla polskich rafinerii zostanie sprowadzona drogą alternatywną tj. przez Naftoport w Gdańsku.
"Spółka analizuje wszystkie scenariusze, które pozwolą zapewnić ciągłość dostaw ropy naftowej odpowiedniej jakości w długim terminie" - podał Lotos.
W komunikacie podkreślono, że cała sytuacja nie ma żadnego wpływu na dostępność, ani jakość paliw sprzedawanych na stacjach sieci Lotos. "Spełniają one wszystkie wymogi i najwyższe standardy jakościowe" - poinformował Dział Komunikacji Zewnętrznej Grupy Lotos w czwartek, 25 kwietnia.
Ministerstwo Energii, które na bieżąco monitoruje sytuację, przypomniało wcześniej, że Polska jako państwo członkowskie UE, wchodzące w skład Międzynarodowej Agencji Energetycznej, jest zobowiązana do utrzymywania zapasów interwencyjnych ropy naftowej i paliw na 90 dni. Zapasy interwencyjne utrzymują importerzy ropy naftowej i paliw oraz producenci paliw, jak również podlegająca Ministrowi Energii Agencja Rezerw Materiałowych. Resort dodał, że dzięki członkostwu w UE i MAE Polska uczestniczy "w międzynarodowym systemie, w ramach którego może wnioskować o podjęcie wspólnych działań interwencyjnych przez państwa będące członkami tych organizacji".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.