Siatkarze Jastrzębskiego Węgla ponieśli porażkę w drugim meczu finału PlusLigi. Po znakomitej grze w czwartkowym spotkaniu, w rewanżu zagrali słabiej, ulegając Skrze 1:3. W najbliższy poniedziałek i wtorek (10 i 11 maja) czekają nas w Jastrzębiu kolejne mecze tych drużyn.
- Szkoda, że przegraliśmy rewanżowy mecz w Bełchatowie. Gdybyśmy dobrą grę w drugim secie podtrzymali w kolejnych to scenariusz spotkania byłby zupełnie inny. Wygrywając drugie spotkanie ze Skrą mielibyśmy mistrzostwo Polski na wyciągnięcie ręki. Ale i tak powinniśmy być zadowoleni, bo wykonaliśmy plan minimum – wygraliśmy jedno spotkanie w Bełchatowie – stwierdził po meczu Patryk Czarnowski, środkowy bloku Jastrzębskiego Węgla.
Ślązacy mieli znakomite okresy gry w 2. partii, ale w kolejnej zawodzili, nie radząc sobie z atomowymi atakami Mariusza Wlazłego. Trzeciego seta znakomitym atakiem zakończył Bartosz Kurek, który wspólnie z Wlazłym podrywał kolegów do walki.
W czwartym secie dość długo oba zespoły szły „łeb w łeb”, nie pozwalając rywalowi na odskok punktowy. Bardziej skoncentrowani, popełniający mniej prostych błędów bełchatowianie dopiero za trzecią piłką meczową zakończyli całą zabawę. A stało się tak w efekcie popisowego bloku na Igorze Yudinie. Australijczyk z rosyjskimi korzeniami nie był silnym punktem drużyny, gracze Skry dość często go blokowali, co miało swoje znaczenie w końcowym rozrachunku.
- Musimy teraz zapomnieć o meczach w Bełchatowie i solidnie odpocząć. W Jastrzębiu postaramy się wygrać oba spotkania, co dałoby nam tytuł mistrzowski – mówi Roberto Santilii, trener Jastrzębskiego Węgla, który musi dać trochę oddechu swoim graczom. Przypomnijmy, że jastrzębianie grali ostatnio 5 pięć tie breaków z rzędu, co musiało uszczuplić ich siły.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.