Jastrzębska Spółka Węglowa złożyła wniosek o dofinansowanie swojego projektu wodorowego w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Przedstawiciele spółki nie wykluczają też, że instalację do produkcji wodoru wybudują z prywatnym partnerem.
JSW zamierza produkować wodór z gazu koksowniczego. W ten sposób chce z produkcyjnego odpadu wytwarzać produkt, który może być paliwem przyszłości. Niewykluczone, że to właśnie wodór będzie wkrótce napędzał silniki elektryczne, zamiast baterii, które póki co są mało efektywne, a na dodatek do ich produkcji potrzeba trudno dostępnych surowców, tj. np. kobalt czy nikiel.
- Patrzymy na wodór jako równoległe i komplementarne źródło zasilania, przede wszystkim w stosunku do zasilania bateryjnego. Ograniczenia w pozyskaniu surowców do baterii mogą stanowić dużą barierę w rozwoju tego przemysłu. Wrażliwym surowcem jest chociażby kobalt, którego wydobycie jest skoncentrowane w Kongo. Dlatego chcemy postawić na możliwość separacji wodoru z gazu koksowniczego. Jesteśmy w stanie produkować wodór, również w najczystszej jakości "pięciu dziewiątek", którym można zasilać ogniwa wodorowe. Wejście w wodór to nie tylko dywersyfikacja przychodów, ale również – jakże ważna – budowa wizerunku spółki na arenie europejskiej i międzynarodowej. Jednoznacznie pokazujemy, że myślimy w nowoczesny sposób. JSW, poza produkcją niezbędnego surowca do produkcji stali, ma szansę stać się również producentem paliwa, które zmniejsza emisyjność, bo przecież efektem spalania wodoru jest niemal wyłącznie para wodna – argumentował jeszcze w minionym roku prezes JSW Daniel Ozon.
Pierwsza instalacja do produkcji wodoru miałaby stanąć w dąbrowskiej Koksowni Przyjaźń. Na to przedsięwzięcie spółka zamierza pozyskać dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. JSW na początku roku złożyła wniosek w NCBiR na kwotę ponad 70 mln zł. Wkład własny górniczej spółki miałby wynosić mniej niż połowę tej kwoty, czyli ok. 30 mln zł. Jak jednak zaznacza szef JSW, to niejedyna droga do budowy pierwszej instalacji służącej do separacji wodoru.
- Testujemy również drugie rozwiązanie, które przewiduje zaangażowanie partnera zagranicznego przy współpracy z Instytutem Chemicznej Przeróbki Węgla. Chodzi o partnera, który produkuje już wodór w ten sposób na skalę przemysłową. Nasi ludzie byli, oglądali te instalacje i widzieli te „pięć dziewiątek” na wskaźniku. Tak więc, jeśli chodzi o projekt wodorowy, to podążamy dwoma drogami. Zakładamy, że któreś z tych rozwiązań przyniesie pozytywny efekt – podkreśla Ozon.
Jak zastrzega, cały projekt ma zostać zrealizowany w kilku fazach. Pierwsza to wspomniana już budowa instalacji półprzemysłowej. Wodór z takiej instalacji mógłby napędzać kilkadziesiąt autobusów komunikacji miejskiej. Przypomnijmy, że JSW prowadzi w tej sprawie rozmowy z przedstawicielami Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Kolejnym krokiem miałaby być budowa dużej instalacji pod warunkiem, że organizator komunikacji publicznej w aglomeracji zdecyduje się na inwestycje w autobusowy tabor wodorowy. Perspektywę realizacji tego przedsięwzięcia Ozon ocenił na "kilka lat".
Widocznym efektem projektu wodorowego może być natomiast pierwszy autobus wodorowy, który wyjedzie na ulice Katowic.
- Jeśli nam się uda, to chcielibyśmy w ciągu najbliższych 4-6 miesięcy pozyskać jeden z autobusów napędzanych ogniwami wodorowymi, który został wyprodukowany przez Ursus. Ten sam, który sprowadziliśmy z Holandii na szczyt klimatyczny COP. Rozpoczynamy rozmowy z miastem Katowice, na ile taki autobus mógłby się poruszać na regularnych liniach. W tym wypadku dostawy wodoru pochodziłyby jeszcze od zewnętrznego partnera – zastrzega prezes JSW.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.