- Do wyrobiska, w którym nastąpił wybuch, nie można było wejść. To oznaczałoby dla ratowników zbyt duże ryzyko. Wielki szacunek należy się górnikom, którzy 27 grudnia podjęli pracę, zwłaszcza tym, których koledzy ponieśli śmierć – powiedział w wywiadzie dla iDnes, Marian Klasek, prezes zarządu spółki Prisko, nadzorującej z ramienia czeskiego rządu działalność OKD.
Klasek przyznał, że grudniowa tragedia w kopalni ČSM w podkarwińskiej Stonawie, w której zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków, a dwóch odniosło ciężkie obrażenia ciała, wciąż kładzie się cieniem na działalności firmy.
- Choć z punktu widzenia ekonomicznego ub.r. dla OKD wypadł pozytywnie, to nie mogę powiedzieć, że był udany. Zabrakło przede wszystkim tego górniczego szczęścia, które towarzyszyło nam w 2017 r. Bezpieczeństwo zawsze traktowane jest w OKD priorytetowo – powiedział prezes zarządu Prisko.
Przyznał też, że śledztwo prowadzone przez polskie i czeskie organy nie będzie łatwe i z pewnością nieprędko się zakończy. Wyraził wątpliwość wobec licznych doniesień czeskich mediów, że górnicy mogli manipulować przy czujnikach metanu.
- Nie chce mi się wierzyć, żeby zdobyli się na takie ryzyko – podkreślił.
Marian Klasek powiedział, że niewiele brakowało, a w kwietniu ub.r. mogło dojść do podobnej tragedii. Miał wówczas miejsce silny wstrząs, ale dyspozytorowi kopalni ČSM udało się w porę wycofać załogę z zagrożonej strefy.
Klasek pytany o to, jak długo jeszcze OKD będzie fedrować w swoich kopalniach, odparł, że 2030 r., o którym się obecnie spekuluje, jest jedynie datą teoretyczną, której nie da się obecnie potwierdzić. Dodał, że dolną granicą jest teraz 2024 r. Przemawiają za tym ceny węgla na rynkach światowych oraz zasoby surowca w kopalniach należących do OKD, których eksploatacja będzie uzasadniona ekonomicznie.
- Owszem, rozpatrujemy scenariusze utrzymania wydobycia do 2030 r., ale czy ostatecznie OKD zakończy działalność właśnie w 2030 r., a może 2026, tego na razie nie wiemy i na obecnym etapie wiedzieć nie musimy. O wszystkim rozstrzygnie rzeczywistość, która będzie nam towarzyszyć. Złożą się na nią ceny węgla na światowych rynkach, popyt na surowiec, a przede wszystkim ludzie. Brak chętnych do pracy w górnictwie jest już teraz dużym problemem – zwrócił uwagę prezes Marian Klasek.
Warto zatem przypomnieć, że ani zakład Darkov, ani też Lazy nie ukończyły wbrew zapowiedziom wydobycia w 2018 r. W pierwszym przypadku eksperci stwierdzili, że będzie można jeszcze eksploatować surowiec z innego rejonu, a w przypadku Laz zasoby węgla określono jako „perspektywiczne”, przesuwając zamknięcie kopalni o kolejny rok. Załoga ma być następnie alokowana do pozostałych ruchów spółki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.