Nie ważne, czy zginęli Czesi czy Polacy - to byli nasi ludzie, nasi koledzy - mówił w niedzielę, 23 grudnia, emerytowany czeski górnik, zapalając znicz przy kopalni ČSM Stonawa, gdzie wybuch metanu zabił w czwartek 13 górników, w tym 12 Polaków. "Święta Barbaro, miej ich w opiece" - napisano na transparencie położonym wśród zniczy.
Z danych służb wojewody śląskiego wynika, że najmłodsi zabici górnicy mieli po 29 lat, najstarsi 54. Osierocili łącznie czternaścioro dzieci - w części już dorosłych, w części kilku- lub kilkunastoletnich. Najstarszy, pochodzący z Wielkopolski, górnik miał pięcioro dorosłych dzieci. Niedziela - decyzją prezydenta Andrzeja Dudy - jest dniem żałoby narodowej, upamiętniającym zmarłych w czeskiej kopalni górników.
Bliscy ofiar, pojawiający się w sobotę i niedzielę przed kopalnią, z reguły prosili o to, by pozwolić im przeżywać żałobę w gronie rodzinnym.
- To trudne; zostawcie nas - poprosiła zapłakana młoda kobieta, zapalająca znicz przed kopalnią.
- To, co się stało, już się stało, nic tego nie zmieni. Czekamy, żeby ich wyciągnęli, żeby móc zrobić pogrzeb - powiedziała jej matka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.