Cała Polska żyje poszukiwaniami pięcioipółmetrowego pytona tygrysiego, który pojawił się w pierwszych dniach lipca br. w okolicach Konstancina-Jeziornej. Teraz pełznie on podobno w kierunku Torunia, mobilizując do działania policję i straż pożarną. W trakcie poszukiwań gada natrafiono przypadkowo na innego węża. W międzyczasie mieszkańcy bloku należącego do Spółdzielni Mieszkaniowej Jas-Mos w Jastrzębiu-Zdroju stanęli oko w oko z dwumetrowym boa dusicielem. Czyżby węże masowo umówiły się na wspólną ucieczkę z terrariów?
Izydor Pleszczyński, emerytowany inżynier górniczy z kopalni Sośnica, już spieszy z wyjaśnieniem:
- To nie węże są winne całemu zamieszaniu, ale oczywiście ludzie i brak odpowiednich przepisów regulujących zasady posiadania gadów i jadowitych pająków. Dziś każdy może kupić sobie takiego zwierzaka za kilka złotych w sklepie zoologicznym. Pyton noworodek mierzy zaledwie 80 cm i jest leciuteńki. Po dwóch latach ma już dwa metry i 10 kg wagi. Węże szybko rosną. W pewnym momencie zaczynają przeszkadzać w mieszkaniu. Ich właściciele stają przed dylematem, co z takim gadem zrobić. I wyrzucają go, wywożą do lasu, gdzieś nad wodę, podobnie jak pająki. Gdy zrobi się chłodniej, czeka je śmierć – opowiada hodowca.
Lubi obserwować ich zwyczaje
Nasuwa się zatem pytanie, czy węża lub jadowitego pająka można polubić, podobnie jak psa czy kota?
Izydor Pleszczyński nie ma wątpliwości:
- To oczywiste. Ja od młodych lat miałem sentyment do tych zwierząt. Do dziś mi zostało. Lubię obserwować ich zwyczaje, barwę, sposób poruszania się. Jestem świadomy tego, że one nigdy nie odwzajemnią mi tej sympatii, ponieważ są prymitywne, lecz na pewno nie głupie. Żyły miliony lat przed nami i pewnie po nas też żyć będą. Zresztą nie oczekuję, żeby wąż rzucił mi się z miłości na szyję i pocałował w usta – śmieje się gliwiczanin.
Gorzej, gdy rzuci się na szyję nie z sentymentu, ale wprost przeciwnie – w celu uduszenia swego opiekuna. Ale jak twierdzi górnik-hodowca, jest to raczej mało prawdopodobny scenariusz. Syty i zadowolony z życia wąż krzywdy człowiekowi nie zrobi. Choć oczywiście istnieje pewne ryzyko, że wypuszczony z terrarium zostanie przypadkowo nadepnięty i wówczas może odruchowo zaatakować, np. wbić swoje cienkie jak igiełki zęby w nogę opiekuna. Dlatego, żeby trzymać węża w domu, trzeba się po prostu na tym znać.
Izydor Pleszczyński hoduje swoje węże w terrariach. Każde przykryte jest od góry i wyposażone w wentylację oraz matę grzewczą. Węże czerpią bowiem ciepło z otoczenia. Przyjmuje się, że na węża o długości ok. 1,80 m niezbędne jest terrarium o długości 120 cm długości, 50 cm szerokości i 50 cm. wysokości. Nadrzewne węże muszą mieć terrarium pionowe. Gady te żywią się ssakami, ptakami, niekiedy robakami i owadami. Małego węża karmi się zazwyczaj mysimi noworodkami, a później myszami, szczurami i kurami.
- Znam przypadek, który miał miejsce we wrocławskim zoo. Karmiono tam pytona siatkowanego świnią o wadze 56,5 kg. Pochłonął ją w całości. W sumie zabrało mu to ok. 1,5godziny. Po takim posiłku wąż może spokojnie zafundować sobie pół roku głodówki – opowiada Izydor Pleszczyński.
Ogromna siła
W swoim mieszkaniu emerytowany górnik z Sośnicy trzyma także jadowite pająki, ptaszniki i tarantule. Ma wszak jedną żelazną zasadę. Wielkość pająka nie może przekraczać rozmiarem męskiej dłoni, a jego jad nie może być mocniejszy od jadu szerszenia.
- W przeciwnym razie taka hodowla może stać się niebezpieczna. Na pająki należy zwracać szczególną uwagę, mają bowiem niezwykły talent do wymykania się z terrariów. Są w sprzedaży takie gatunki, których ukąszenie jest śmiertelne, a ich trzymanie nie wymaga zezwolenia. Na dodatek są bardzo tanie. Dla mnie to nie do pomyślenia. Trzeba w końcu uregulować problem prawnie – wskazuje Pleszczyński.
Wypada więc na koniec zapytać, jak bardzo niebezpieczny może być pyton tygrysi, który swą wylinkę zrzucił w okolicach Konstancina-Jeziornej?
- Człowiek nie będzie dla niego smacznym kąskiem. Na pewno jednak warto się mieć na baczności. Węże są najbardziej niebezpieczne wówczas, gdy czują zagrożenie. Osiągają nawet 8 m długości. W obwodzie są takie jak mężczyzna, mają niezwykle silne mięśnie. Rzucają się na swoją ofiarę i oplatają ją. Ktoś, kto nie obserwował zachowań węży, nie ma pojęcia, z jak ogromną siłą one to robią. Moi podopieczni budzą we mnie przede wszystkim respekt i szacunek – przyznaje Izydor Pleszczyński.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pełznie w kierunku Torunia , prawdopodobnie z wizytą do ojca Tadeusza
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu braku związku z tematem.