Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Częstochowie jeszcze kilka lat temu dowoziło górników na trzy zmiany do KWK Centrum w Bytomiu. Po kwietniowych cięciach rozkładu jazdy, PKS w tym kierunku kursuje tylko cztery razy na dobę i to tylko do Tarnowskich Gór.
Gdy w 1982 r. zamknięto Kopalnię Rud Żelaza Wręczyca we Wręczycy Wielkiej, częstochowskie zagłębie przestało ostatecznie fedrować. Część górników znalazła pracę w sąsiednim województwie katowickim. Najpierw trafili do kopalń rud cynku i ołowiu w Bytomiu i Piekarach Śląskich, a gdy i te w 1989 r. zamknięto, to pozostały im górnośląskie kopalnie węgla kamiennego. Stąd zrodziła się konieczność dowożenia górników z podczęstochowskich wiosek do Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Jedyne drogowe połączenie Częstochowy z tą częścią GOP-u prowadziło przez Tarnowskie Góry. Częstochowski PKS miał też oczywiście w swojej ofercie kursy wożące nie tylko górników, lecz także innych pasażerów do Gliwic czy Katowic. Jeszcze w 2005 r. z Tarnowskich Gór było ponad piętnaście kursów PKS-u na dobę do Częstochowy. Poza tym z Częstochowy dało się dojechać do KWK Julian w Piekarach Śląskich.
Pielgrzym po nocce
Nawet likwidacja Bytomskiej Spółki Węglowej i części kopalń w tym rejonie nie wpłynęła od razu na zmniejszenie oferty przewozowej. Przykładowo, po zamknięciu bytomskiej KWK Powstańców Śląskich z Częstochowy jeszcze przez kilka lat nadal kursował tam poranny autobus. Co ciekawe, na tabliczkach rozkładu jazdy jako przystanek docelowy widniało: Bytom III, chociaż kompletnie nikt w Bytomiu nie używał takiego określania jak „Bytom Trzeci”. A przecież chodziło o kopalnię leżącą przy ul. Strzelców Bytomskich koło wiaduktu kolejowego.
Częstochowski PKS zapewniał też dojazd w dni robocze na trzy zmiany do KWK Centrum. Poranny autobus przyjeżdżał na godz. 5.50 i od razu, bez chwili postoju, wracał przez Tarnowskie Góry do Częstochowy. Następny pod kopalnią był około godz. 13.40, a kolejny - mniej więcej na godz. 20.50 (nie dojeżdżały one pod bramę zakładu, lecz kończyły bieg przy budynku Klubu Sportowego Polonia Bytom, na skrzyżowaniu ulic: Piłkarskiej, Łużyckiej i Olimpijskiej). W soboty jeździł tylko kurs poranny. Korzystali z niego nie tylko górnicy, czasem także pielgrzymi wracający do Bytomia po nocnym czuwaniu na Jasnej Górze.
Tajny przystanek
Po interwencji pasażerów dopiero w 2005 r. częstochowski przewoźnik wyznaczył dodatkowy przystanek w Bytomiu przy ul. Olimpijskiej i umieścił tam tabliczkę z rozkładem jazdy na słupku KZK GOP. Frekwencja w tych kursach, przynajmniej na odcinku między KWK Centrum a Tarnowskimi Górami, była śladowa. Może i dlatego, że w kursach w stronę kopalni autobusy nigdy nie zajeżdżały w Tarnowskich Górach na stanowisko PKS przy dworcu, mieszczące się wtedy przy ul. Częstochowskiej. Kierowcy wysadzali pasażerów „na dziko”, zatrzymując się koło szkoły muzycznej przy ul. Pokoju. Tak więc podróżny, który nie wiedział o tym procederze, mógł bezskutecznie czekać na autobus do bytomskiej kopalni na przystanku... Formalnie były to nielegalne postoje w nieuprawnionym miejscu. Nie był to jedyny przykład samowoli kierowców. Zdarzyło mi się kiedyś stać w Bytomiu na przystanku PKS pod KWK Powstańców Śląskich i bezskutecznie machać ręką, żeby zatrzymać przejeżdżający kursowy autobus częstochowskiego PKS-u.
W końcu jednak KWK Centrum przestała fedrować. Przez bardzo krótki czas częstochowski PKS zmienił trasę i zaczął dojeżdżać - już tylko rano - pod KWK Bobrek, odległą od KWK Centrum o kilka kilometrów. Ale to był epizod. Wielkie cięcie nastąpiło 1 kwietnia 2016 r., kiedy to częstochowski przewoźnik skrócił do Tarnowskich Gór trasy niemal wszystkich swoich kursów, które dotąd prowadziły do Bytomia i Gliwic. Dotyczyło to kursów do Bytomia z godz.: 4.05, 6.05, 8.10, 12.30, 15.10 oraz kursów do Gliwic z godz.: 7.00, 10.10 i 15.35. Częstochowski PKS pozostawił tylko dwie pary kursów do Katowic przez Bytom. Kto więc jeszcze chciał dojeżdżać na szychtę, musiał się liczyć z przesiadką w Tarnowskich Górach na autobusy MZKP lub KZK GOP.
Likwidują i dementują
Nieco ponad rok później, 26 czerwca 2017 r., usunięto z rozkładu większość kursów z Częstochowy do Tarnowskich Gór i z powrotem. Nastąpiło więc ostateczne pożegnanie z pierwszym kursem o godz. 4.05, niegdyś docierającym pod KWK Centrum, a także z odjazdami do miasta gwarków o godz.: 6.05, 7.00, 8.10, 9.30, 12.00, 12.20, 13.50, 14.50 oraz 15.35. Oznaczało to likwidację połowy kursów na tej trasie!
Ale to nie był koniec cięć. Z dniem 16 kwietnia 2018 r., decyzją PKS Częstochowa, wykreślono z tabliczek rozkładowych kolejne cztery kursy do Tarnowskich Gór. Ten sam los spotkał funkcjonującą od dziesięcioleci parę kursów Praszka - Miasteczko Śląskie - Świerklaniec - Bytom - Katowice, czyli ostatni autobus PKS jeżdżący przez Świerklaniec i Piekary Śląskie.
Pasażerowie przecierali oczy. Od tego dnia PKS Częstochowa miał w swej ofercie już tylko cztery połączenia do Tarnowskich Gór w dni nauki szkolnej o godz.: 6.00, 7.20, 12.00 oraz 14.50. W wakacje i w ferie zostanie częstochowianom tylko jedno jedyne połączenie o 7.20, czyli poranny kurs z Pajęczna przez Bytom do Katowic, a w dni wolne - zupełnie nic. Podróżnym, chcącym się wydostać z Tarnowskich Gór do Częstochowy, pozostały więc nieliczne kursy pociągów Przewozów Regionalnych oraz konkurencyjnej wobec PKS-u firmy Uni-Metal.
PKS Częstochowa na swoim koncie w jednym z serwisów internetowych, wymagających od użytkowników zalogowania się, niejednokrotnie dementował pogłoski o tym, jakoby miał całkowicie zakończyć działalność przewozową. Towarzyszyły temu kąśliwe komentarze internautów stwierdzające, że z taką polityką firma pociągnie maksimum dwa lata.
Padły kopalnie, padnie PKS?
Cóż, likwidacja wielu kopalń węgla kamiennego w Bytomiu i Piekarach Śląskich z pewnością odebrała częstochowskiemu przewoźnikowi część przychodów. Ale na pewno nie był to jedyny powód zmierzchu świetności tej firmy. W sytuacji, gdy praktycznie cała kolej pasażerska w Polsce jest dotowana, a ceny biletów kolejowych nie odzwierciedlają pełnych kosztów przejazdów pociągami, trudno jest konkurować PKS-owi, który nie może liczyć na tak hojne dotacje z budżetów wojewódzkich i krajowego.
Efekt tego zamieszania jest taki, że z Tarnowskich Gór coraz trudniej wyjechać komunikacją publiczną w kolejnym już kierunku. Połączenia kolejowe do Opola przez Zawadzkie „wycięto” kilka lat temu, połączeń drogowych też już w tamtą stronę nie ma. Od początku lutego 2018 r. nie ma jakichkolwiek połączeń autobusowych z Tarnowskich Gór do Lublińca przez Miasteczko Śląskie. Na drugiej trasie, czyli do Lublińca przez Tworóg, nie jeździ nic od dawna. Tam gdzie nie dojeżdża pociąg i autobusy MZKP, pozostaje taksówka...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.