W kopalni Pniówek pomyślnie przeprowadzono rozruch ściany PW-1 w pokładzie 357/1. To jedna z pięciu ścian, które w br. odda do eksploatacji pawłowicka kopalnia. Planowo przebiegają również prace w dwunastu prowadzonych przodkach.
- Wszystko w najlepszym porządku. Ściana została właściwie zazbrojona, kombajn jest gotów do pracy, załoga na posterunkach. No to ruszamy!– wydaje polecenie Zbigniew Czarnecki, dyrektor techniczny kopalni Pniówek.
Chwilę później ogromnych rozmiarów organ urabiający z hukiem wgryza się wścianę węgla. Urobek sypie się na odstawę.
- Liczymy na to, że żadnych niespodzianek po drodze nie będzie. Tak przynajmniej zapewniali geolodzy. Warunki stropowe mamy dobre. Nic tylko fedrować, mniej więcej do stycznia przyszłego roku. Zakładamy miesięczne wydobycie na poziomie ok. 2 tys. t. Ściana jest oczywiście metanowa, ale z tym zagrożeniem dobrze sobie radzimy. Oczywiście najwięcej zależy od postawy załogi z oddziału wydobywczego G-5, kierowanego przez Grzegorza Budzińskiego. Ci ludzie na pewno nie zawiodą, mam do nich ogromne zaufanie – zapewnia Damian Kokot, główny inżynier górniczy w kopalni Pniówek.
Ale ściana nie miałaby szans ruszyć, gdyby nie wzorowa postawa ludzi Jacka Mury, kierującego oddziałem GZL-2. To oni ją przygotowali, jak się to zwykło określać, od a do zet.
- Wydawanie sekcji ze starej ściany PW-2 poszło jak z płatka. Po tamtej eksploatacji pozostały też cztery przenośniki. Pozostałe zabudowaliśmy w dwa tygodnie. Z transportem sekcji też nie było problemu dzięki kolejce manewrowej z czterema łańcuchami podciągowymi. Dla załogi to jak zbawienie, nie trzeba taszczyć ciężarów na ramionach. Tempo zabudowy było imponujące, średnio po 10 sekcji dziennie. W efekcie czas oddania ściany do eksploatacji skrócony został o połowę. A żeby było jeszcze ciekawiej, to w całym rejonie czas pracy, ze względu na trudne warunki klimatyczne, był skrócony – przyznaje Marcin Klinikowski, przodowy z GZL-2.
Jacek Mura sukcesu szybkiego zazbrojenia ściany PW-1 upatruje w tym, że chodnik podścianowy był drążony przez oddział robót przygotowawczych GRP-5 w trakcie, gdy jego oddział GZL-2 przezbrajał ściany.
- W tym czasie mogliśmy transportować sekcje do nowej dowierzchni z likwidowanej ściany PW-2 – tłumaczy.
Nadsztygar Mariusz Ściskoł, kierownik oddziału GRP-5, dziękuje koledze za ciepłe słowa, wzorową postawę i świetną współpracę.
- Staramy się regularnie podnosić standardy organizacji pracy. Doskonale zdaje nam egzamin tzw. rejonizacja robót. W praktyce oznacza to, że dwie brygady pracują w jednym rejonie. Oszczędności są ewidentne. Korzystamy ze wspólnej odstawy, tych samych dróg transportu. Tak planujemy roboty, aby za jednym zamachem ogarnąć dowierzchnię i chodnik, a zabudowany przenośnik zostaje już w ścianie – tłumaczy Ściskoł.
Aktualnie górnicy z oddziału GRP-5 prowadzą równolegle roboty w dowierzchni B-4 i chodniku B-5 pokł. 404/2. Ten ostatni ma wybieg 1300 m. Do końca pozostało 350 m. Urządzenia chłodzące umożliwiają zachowanie pełnego czasu pracy.
- Myślę, że dzięki poprawie warunków klimatycznych chodnik B-5 ma najlepszy postęp w całej kopalni, ponad 200 m miesięcznie. To jest w tej chwili standard. Podejście załogi na przełomie ostatnich lat zupełnie się zmieniło. Dawniej ludzie chwalili sobie skrócony czas pracy, teraz wolą pracować pełną dniówkę w lepszych warunkach – zauważa Mariusz Ściskoł.
- Sprzęt też ma duże znaczenie, ale najwięcej zależy od ludzi. Młodzi przeważają w oddziale, elektronikę mają w jednym palcu, potrafią pracować wydajnie i bezpiecznie – wtrąca Paweł Kryska, zastępca kierownika oddziału GRP-5.
W br. kopalnia Pniówek planuje wydobyć prawie 3,3 mln t węgla koksowego o wysokich parametrach jakościowych. Do grudnia br. załoga ma uruchomić jeszcze cztery ściany o parametrach porównywalnych z właśnie oddaną do rozruchu ścianą PW-1.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Tak na staszicu to pewnie z tych palących się ścian macie to wydobycie!?
Podejście załogi się zmieniło,wolą pracować całą dniówkę niż iść na temperature...Kto był na B5 ten wie jakie komfortowe warunki tam panują,człowiek mokry jak szczur ale tempry nie ma tzn nie było bo ostatnio namierzyli Ale większych bzdur dawno nie słyszałem,pewnie każdy górnik woli pracować 7,5h niż 6 h...
My na czeczocie to obcinki ścian bez obudwy robili to był wykon , ale kto o tym pamięta
Takie wykony to na łopAty i kilofy z czyszczenia odstawy na Staszicu momy.