Debiut lepszy niż przed laty Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido oraz znaleziska sprzed prawie pięciu wieków - oto bilans pierwszego roku funkcjonowania Sztolni Ochrowej w Złotym Stoku. Jeszcze kilka lat temu nikt nie miał pojęcia, że w tamtym miejscu znajduje się zalana kopalnia, której ściany i strop są pokryte pomarańczowym nalotem ochry, czyli zwietrzeliny skał bogatych w związki żelaza.
Sztolnia Ochrowa znajduje się na północnym krańcu Gór Złotych, na terenie Nadleśnictwa Bardo Śląskie, dosłownie kilkaset metrów od przelotowej drogi krajowej nr 46 łączącej Szczekociny z Kłodzkiem. Odnaleziona została przez pasjonatów górnictwa, zaprzyjaźnionych z Elżbietą Szumską, właścicielką większości udziałów w Przedsiębiorstwie Usług Turystycznych Kopalnia Złota.
Szumska wydzierżawiła fragment lasu od nadleśnictwa i po uzyskaniu stosownych pozwoleń doprowadziła do odkopania zalanej kopalni kruszców. W 2016 r. odtworzono zawalony wylot sztolni, wypompowano wodę, postawiono obudowy. Prace trwały do wczesnej wiosny 2017 r., kiedy to zaprezentowano efekt działań zaproszonym gościom. Turystom Sztolnię Ochrową udostępniono 29 kwietnia 2017 r., początkowo tylko w dni wolne od pracy, a od lipca codziennie.
Nie spodziewano się wielkiego zainteresowania, gdyż pół kilometra dalej większą atrakcją była już od lat funkcjonująca podziemna trasa w byłej kopalni rud arsenu i złota, a naprzeciwko Sztolni Ochrowej istniejąca od kilku lat Osada Górnicza. Wszystkie te trzy atrakcje mają tego samego gospodarza. Elżbieta Szumska szacuje, że tylko ok. 30 proc. wycieczek zwiedza je jednego dnia. Większość woli oglądać tylko, gdzie wydobywano złoto.
Mimo tego w pierwszym roku, czyli od końca kwietnia do końca grudnia, Sztolnię Ochrową zwiedziło 30 tys. osób. Dla porównania - podziemną kopalnię piasku w Tomaszowie Mazowieckim w 2012 r., czyli w pierwszym roku funkcjonowania, zwiedziło ponad 21 tys. osób. Z kolei zabrzańską kopalnię Guido w po otwarciu od czerwca 2007 r. do końca roku zobaczyło 18 tys. turystów.
Trasę w Sztolni Ochrowej zwiedza się na dwa sposoby. Grupy dzieci oprowadzane są w pełnym oświetleniu elektrycznym, a dorośli - przy przygaszonym świetle, eksponującym tylko wybrane miejsca. Nie każdy z turystów wie, że poniżej trasy znajdują się dolne poziomy nieczynnej kopalni. Tam prowadzone były jesienią prace poszukiwawcze.
- Wypompowaliśmy wodę w listopadzie do spągu - opowiada Elżbieta Szumska. - Znaleźliśmy tam, czternaście metrów poniżej trasy turystycznej, młotek z drewnianym trzonkiem i żelazko, które nie było używane. Metoda dendrochronologiczna wykazała, że pochodzą z 1528 roku. Na dnie były też trzy szczeble z drabiny, z której wcześniej znaleźliśmy dwie pionowe belki. Znalezisko przekazałam do konserwacji do Biskupina.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.