Przed laty absolwenci kierunku górniczego studiów wyższych mogli liczyć na zatrudnienie w charakterze stażystów-pracowników dozoru. Teraz większość z nich rozpoczyna swe kariery od stanowisk fizycznych. Sam dyplom ukończenia górniczej uczelni nie jest też równoznaczny z posiadaniem uprawnień do pracy w charakterze górnika pod ziemią. W najgorszej sytuacji znajdują się studenci, będący absolwentami liceów ogólnokształcących. Kończąc górnicze studia inżynierskie, nie posiadają nawet uprawnień do wykonywania wyuczonego zawodu.
Jeśli student kierunku górniczego ukończył liceum ogólnokształcące, to jest w znacznie gorszej sytuacji niż jego kolega, absolwent technikum górniczego. On bowiem zaliczył egzamin zawodowy. Aby mu dorównać, absolwent liceum będzie musiał najpierw zaliczyć półroczną praktykę zawodową, a następnie ukończyć kurs górnika zakończony egzaminem państwowym. Trwa to ok. roku. Chcąc podjąć pracę w dozorze średnim - i jeden, i drugi zobowiązani będą do ukończenia kursu specjalistycznego i złożenia egzaminu w Okręgowym Urzędzie Górniczym. O tym wiedzieć powinni zarówno kandydaci do szkół średnich, jak i maturzyści.
Może system brytyjski?
- Nie jesteśmy uczelnią powołaną do kształcenia przyszłych pracowników fizycznych, ale być może wprowadzenie do programu studiów inżynierskich egzaminu zawodowego byłoby uzasadnione. Na pewno studia zyskałyby na atrakcyjności. Z drugiej strony wielu młodym ludziom, absolwentom kierunków inżynierskich, należałoby w jakiś sposób pomóc. Nie mogą być traktowani na równi z piekarzem, który właśnie zmienia zainteresowania i stara się o podjęcie pracy w kopalni. A tak właśnie sprawa się przedstawia – zauważa dr inż. Grzegorz Stacha, wykładowca na Wydziale Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Jako przykład podaje dawny brytyjski system kształcenia górników. Po ukończeniu pierwszego roku studiów dawał on możliwość uzyskania przez studenta uprawnień brygadzisty, po drugim nadgórnika, a trzeci kończył się egzaminem na sztygara zmianowego.
Zdaniem wielu ekspertów wprowadzenie doświadczeń brytyjskich byłoby korzystne. Przede wszystkim da młodym ludziom z dyplomami inżynierów górników szanse na zebranie doświadczeń praktycznych w dziedzinie projektowania i planowania, czyli na szybszy awans. Pomijając już samą kwestię wyższych zarobków. Młody inżynier mógłby liczyć na początku już nie na IV grupę zaszeregowania, ale np. na VI.
- Prawda jest taka, że górnicza kariera jest krótka. Jeśli górnik po studiach w ciągu pięciu lat nie awansuje na nadsztygara, to później może być z tym coraz trudniej. A przecież nie po to kształcimy kadry, żeby korzyści były jakieś tam sobie, tylko jak największe. Górnictwo to musi być atrakcyjna profesja i należy robić wszystko, aby taką była – przekonuje Grzegorz Stacha.
Dr inż. Sergiusz Boron, prodziekan ds. studenckich na Wydziale Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej, również uważa, że zmiany w systemie kształcenia przyszłych inżynierów-górników na pewno usprawniłyby im ścieżki kariery.
- Chodzi zwłaszcza o tych studentów, którzy kończyli licea i nie przystępowali do egzaminów zawodowych. Sprawa jest nowa, zastanawiamy się nad sposobami jej rozwiązania z korzyścią dla studentów – zapewnia.
Praktyka kosztem wakacji
Czy dobrym rozwiązaniem byłoby zaliczenie studentom ośmiotygodniowych praktyk, które zobowiązani są odbyć w ramach studiów? Okazuje się, że niezupełnie, bo mają one odmienny charakter. Innym wyjściem byłoby wydłużenie trwania praktyk, np. na czas wakacji, ale w tym wypadku odbywałyby się one kosztem wypoczynku żaków.
Roman Gąska, naczelny inżynier kopalni Mysłowice-Wesoła, nie jest zwolennikiem żadnego z tych pomysłów.
- Praktyki przynoszą pożądany skutek, jeśli prowadzone są w systemie ciągłym. Osoby zatrudnione w kopalni mają wówczas szerszy kontakt z górniczą rzeczywistością. Mogą poświęcić więcej czasu na to, aby bliżej interesować się konkretnymi problemami, czytać przepisy. Praktyka studencka ma zupełnie inny cel i charakter. Nie czarujmy się. Praktykującemu dorywczo wiele istotnych problemów po prostu umyka. Student myślami zawsze będzie na uczelni, ponieważ musi zdać egzaminy i zdobywać zaliczenia. To jest jego główny obowiązek – tłumaczy Roman Gąska, opowiadając się za utrzymaniem dotychczasowych rozwiązań.
Co zatem należałoby doradzić młodym ludziom, których interesuje górniczy fach z dyplomem inżynierskim w kieszeni? Chyba to, żeby decydowali się zaczynać swą zawodową karierę jak najwcześniej. Najlepiej od technikum.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nadsztygar po 5 latach śmiech na sali ci młodzi po 5 latach nic nie wiedzą .nawet jeśli się znajdzie jakiś kumaty to ciężko się wybić bo brak etatów za nadsztygara albo trzeba mieć plecy
Na studia to trzeba iść zaocznie, jak już się robi na grubie i ma o tym pojęcie. Może pan diktor Stacha zaczał realizować swoje zajęcia bo na razie więcej o nie było jak był :-) Pozdrawiam
Panie Stacha - nie ma czegoś takiego jak dozór średni od kilku lat. Jest dozór i dozór wyższy. Kto pracuje na tym Wydziale?
Powiedzcie mi koledzy czy chłop po technikum bez zdanego technika może zostać sztygarem?
Nadsztygar uslyszal ze mozna zrobic przekladke na krotko i mowi do przodowego .Zrob mi trzy razy dol na krotko tylko nie odjezdzaj dalej niz do piatej sekcji Zgadnijcie jaka to byla kopalnia.
U nas inspektora robi się nadsztygarem, a z gościa karmiącego rybki w biurze sztygara, więc o czym my mówimy ?
W dozorze nie trzeba mieć tytułu inżyniera lub magistra inżyniera . Wystarczy mieć złamany kręgosłup moralny aby dobrze poniewierać pracownikami i robić karierę na ich zdrowiu i życiu.
To swiadzy tylko od nadprodukcji inzynierow gornikow. Jest ich za duzo na rynku pracy. O tym jak kto zaczyna kariere decyduje rynek pracy. Dzisiaj nie ma juz edukacji. Zamiast edukacji jest edukacyjny przemysl z nadproduckja abolwentow. Kiedys technik byl po technikum przyjmowany do dozoru gorniczego po technikum. Pozniej technik spadl na pozycje pracownika fizycznego a jego miejsce zajal inzynier. Teraz inzynier spadl na pracownika fizycznego bo uczelnie wyzsze wyprodukowaly nadmiar inzynierow. Jasna sprawa.
Odział grp 2 ma 4 inżynierów górników co noszą żelazo do przodka. A sztygar analfabeta bez matury pisze 'powieszchnia' SZ jest zastępcą kierownika z ambicjami na nadsztygara.