Trudno przewidzieć stanowisko Rady UE wobec zmiany dyrektywy gazowej - ocenia analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Agata Łoskot-Strachota. Stanowisko jest konieczne do ustalenia ostatecznej formy regulacji, której własną wersję przyjęła w środę, 21 marca, komisja PE.
Komisja przemysłu Parlamentu Europejskiego (ITRE) przyjęła w środę stanowisko popierające projekt zmian w dyrektywie gazowej, m.in. wymierzonych w gazociąg Nord Stream 2. Stanowisko ITRE może być jeszcze głosowane przez cały PE, o ile 70 europosłów zgłosi wniosek o głosowanie na sesji plenarnej.
- To koniec pewnego etapu legislacyjnego, natomiast wynik głosowania niczego nie finalizuje - powiedziała PAP Agata Łoskot-Strachota.
W jej ocenie pozytywnym sygnałem jest to, że Komisja zakończyła prace w zakładanym wcześniej terminie.
- Jednym z celów przeciwników tych zmian jest ich opóźnianie. Wiadomo, że jest to w jakiś sposób powiązane z harmonogramem budowy Nord Stream 2, więc dla nich czym bardziej da się to opóźnić tym lepiej. Ale mimo silnego lobbingu i przekonania szeregu eurodeputowanych, głosowanie się odbyło i zakończyło pomyślnie. Zresztą można się było tego spodziewać, bo widać było poparcie dla zmiany dyrektywy - powiedziała.
Przypomniała jednocześnie, że ostateczna wersja regulacji jest ustalana w czasie trilogów - czyli negocjacji między Komisją, Parlamentem i Radą. Problemem jest to, że nie ma stanowiska Rady UE, bez którego nie można zacząć trilogów - wskazała analityk OSW.
- Rada może mieć problem z podjęciem decyzji która byłaby sprzeczna z interesem Niemiec. Zaangażowanie Niemiec widać, ale jest to dość wyjątkowa sytuacja, kiedy Niemcy są przeciwne propozycji Komisji. Wydaje się, że części państw, w tym przewodniczącej obecnie Radzie Bułgarii trudno jest podjąć decyzję jawnie sprzeczną z interesem Niemiec. Które dodatkowo są w tej sprawie wyjątkowo emocjonalne, a zazwyczaj Niemcy są bardzo racjonalni - oceniła Agata Łoskot-Strachota.
Jak dodała, "teraz wszystkie oczy skierowane są na Radę i siłą rzeczy będzie się oczekiwać, że państwa w Radzie zaczną się dogadywać. Natomiast co z tych oczekiwań wyniknie, bardzo trudno przewidzieć" - podkreśliła.
W założeniu poprawka do dyrektywy ma objąć unijnymi regulacjami gazociągi, prowadzące do UE z innych krajów.
- Chcemy objąć tym samym reżimem prawnym wszystkie rurociągi, które dostarczają gaz z krajów trzecich do Europy: norweskie, algierskie z Maroka, libijskie i rosyjskie oczywiście. Naszym celem jest doprowadzenie do przejrzystego, zgodnego z regułami UE rynku dostaw energii z zewnątrz do krajów europejskich - mówił dziennikarzom po głosowaniach szef ITRE Jerzy Buzek (PO).
Poprawki zaproponowane przez europosłów przewidują m.in., że nowa infrastruktura może dostać zgodę na wyłączenie z przepisów na maksymalnie pięć lat; mogłoby to dotyczyć również Nord Stream 2. Obecnie obowiązujące przepisy również przewidują wyłączenie, ale nie jest ono ograniczone czasowo. Jeśli kraj chciałby przyznać Nord Stream 2 wyłączenie z przepisów, musiałby zapytać o to Brukselę. Zgodnie ze stanowiskiem komisji, KE podejmując decyzję o wyłączeniu powinna wziąć pod uwagę, czy kraj, z którego importowany jest gaz nie jest objęty jakimiś restrykcjami.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Skoro przez Ukrainę i Białoruś się nie da bo kradną i żądają 50% za tranzyt i nie są wstanie zapanować nad ruchami pseudo narodowymi z banderowcami wysadzającymi gazociągi , wodociągi i linie energetyczne , to jak będzie dostarczany tani gaz z Rosji do Europy? Czy chodzi o to żeby to Chiny , Indie i reszta Azji miały tani gaz, a Europa z innych kierunków i bardzo drogi?