Nadzór górniczy wstępnie podsumował stan bezpieczeństwa w polskim górnictwie. W dziedzinie wypadkowości nadal dominuje czynnik ludzki. Najwięcej tragicznych zdarzeń wynika na styku człowiek-maszyna. Mimo wielu apeli kierowanych do górników, wciąż dochodzi do łamania przepisów w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.
Z danych Departament Warunków Pracy i Szkolenia Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że w całym polskim górnictwie w 2017 r. doszło do 15 wypadków śmiertelnych. Rok wcześniej było ich 27. Liczba wypadków ciężkich wzrosła, odnotowano ich 14. W 2016 r. było ich 9. Ogółem w 2017 r. wydarzyło się 2079 wypadków. W 2016 r. niewiele mniej, bo 2074. Warto zwrócić uwagę na fakt, że aż 5 śmiertelnych wypadków miało miejsce w trakcie eksploatacji przenośników taśmowych i zgrzebłowych. Na skutek opadu skał zginęło 3 górników.
- W zakładach górniczych eksploatujących węgiel doszło w ub.r. do 10 śmiertelnych wypadków. Tyle samo wydarzyło się w 2016. Poprawę zanotowaliśmy w górnictwie miedziowym. Tam w 2016 r. wydarzyło się 17 wypadków śmiertelnych wobec dwóch w 2017 r. – wylicza Piotr Karkula, dyrektor Departamentu Warunków Pracy i Szkolenia WUG.
Podobny poziom zagrożeń
W polskim górnictwie podziemnym rośnie zagrożenie metanowe, coraz częściej dają o sobie znać tąpania. Pod pełną kontrolą jest zagrożenie wodne, które pojawia się sporadycznie. Na podobnym poziomie utrzymuje się liczba pożarów endogenicznych.
Zagrożenie klimatyczne również związane jest ze schodzeniem do coraz głębiej zalegających pokładów. Z danych WUG wynika, że w ub.r. w ponad 20 zakładach górniczych, w tym wydobywających rudy miedzi, stwierdzono występowanie temperatury powyżej 28 st. C. Ogółem nadzór górniczy odnotował 18 pożarów, z czego połowa to endogeniczne, 6 tąpnięć, które na szczęście nie pociągnęły za sobą ofiar, 3 zapalenia metanu oraz 3 zawały.
- W zasadzie można zaryzykować stwierdzenie, że stan zagrożeń w polskim górnictwie również utrzymuje się na podobnym poziomie – dodaje dyrektor Piotr Karkula.
Rośnie za to poziom bezpieczeństwa, i to już od kilku lat. Statystyki czarno na białym wskazują na spadek wypadkowości o ok. 100 przypadków rocznie, począwszy od 2013 r. Duża w tym zasługa nadzoru górniczego.
Dobre praktyki
W 2017 r. WUG kontynuował rozpoczętą w 2009 r. współpracę z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych w zakresie działań prewencyjnych, zmierzających do ograniczenia ryzyka zaistnienia wypadków i niebezpiecznych zdarzeń, związanych z zagrożeniami występującymi w górnictwie, szczególnie w górnictwie podziemnym.
- Odbywały się też spotkania informacyjne z osobami dozoru ruchu zakładów górniczych, połączone ze szkoleniami popularyzującymi tzw. dobre praktyki w górnictwie. Spotkania z przodowymi brygad robót chodnikowych i ścianowych oraz zespołów rabunkowych miały miejsce we wszystkich podziemnych zakładach górniczych. Uwzględniały problematykę bezpiecznego wykonywania prac w warunkach zagrożenia opadem skał ze stropu i ociosu oraz zawałem skał stropowych. Widać te działania przynoszą oczekiwane efekty – wskazuje Piotr Karkula.
Mamy też za sobą pełny rok działania deregulacji zawodów górniczych. Większość przedsiębiorców ocenia pozytywnie wprowadzone zmiany. Podmioty zewnętrzne zyskały prawo do samodzielnego sprawdzania kwalifikacji posiadanych przez swoich pracowników. Nie zanotowano przy tym żadnego wypadku, który wynikałby z zatrudniania pracowników z niewłaściwymi kwalifikacjami. Ponadto weszły w życie przepisy regulujące kwestie bezpieczeństwa. W drużynie ratowniczej podziemnego zakładu górniczego uwzględniono pracowników podmiotów wykonujących powierzone im czynności, a dla zakładu wieloruchowego wprowadzono wymóg posiadania określonej liczby ratowników górniczych w każdym z ruchów.
Wiele wskazuje na to, że pod względem zmian legislacyjnych w przepisach górniczych, 2018 r. nie przyniesie nic nowego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Szanowny Panie GUO, takie wypadki podlegają zgłoszeniu do urzędu Art. 119 pkt. 5 PGiG (dz. u. 2011nr 163 poz. 981, z późn. zm.), ale jak najbardziej masz rację co do wskaźników. Najlepiej się wykazać liczbami które są najwygodniejsze i podejrzewam że osoby które to opracowały umyślnie wskazały to co ładnie wygląda. A EMERYT niech ostudzi nerwy i nie obwinia za wszystko działy bhp, do czasu aż się coś nie zdarzy to bhp podobno nie jest potrzebne. Później wszystkie kontrole zewnętrzne i tak kończą się w tym dziale.
Jak obecnie mamy na zmianie 5 fizycznych ,dwóch bezproduktywnych sztygar i nadsztygar to proporcja wypadku na jednego pracownika znacząco spadla.
Emeryci nie kompromisu się od kiedy indywidualne lekkie wypadki podlegają zgłoszeniu do UG? Chyba już długo na tej emeryturze siedzisz i wszystko Ci się pomieszało. Przy okazji 10 wypadków śmiertelnych w 2016r. to nie jest tożsame z 10 wypadkami śmiertelnym w roku 2017! To można porównać tylko przy użyciu wskaźników wypadkowosci.
wypadki spadly ? przez bhp sa gloszone do urzedu tylko najciezsze wypadki ,,,tych innych nawet sie nie glosi ,,ludzie w porozumieniu z dozorem ida na tzw. blache,,,,,a slupki z wypadkow spadaja ? nie wierzycie to zadzwoncie do uzedu gorniczego ile bylo zgloszen skrecenia nogi,,potluczen,,, moze to zabrzmi smiesznie ale edzie kilkanascie na cale gornictwo