Standardowo, przełom grudnia i stycznia to czas podsumowań mijającego roku, więc rzut okiem wstecz nie ominie również branży górniczej. Po całkiem niezłym 2016 r., który przywrócił nadzieje węgla w kraju i za granicą, pora na bilans światowych i polskich wzlotów i upadków branży, która dopiero co była skazywana na wymarcie, a tymczasem górniczy dinozaur nie tylko przetrwał głęboki kryzys, ale wchodzi w wielkim stylu w nową fazę zwyżkowej formy.
Styczeń. W początek roku węgiel wjechał niestety z potężnym zgrzytem, który uderzył w jego wizerunek wśród Polaków bardziej nawet niż widok na ekranach telewizorów strajkujących górników, podpalających opony w Warszawie. Smog, który pojawił się wtedy w stolicy, a który był wynikiem m.in. silnych mrozów i braku wiatru rozpraszającego spaliny, spowodował, że wielu stojących w porannych korkach warszawiaków podniosło krzyk i słusznie zażądało od rządu podjęcia zdecydowanych działań. Winą za fatalną kondycję powietrza obarczono spalanie węgla w przydomowych kotłach, a ministerialny program miał w pierwszej kolejności wyeliminować z rynku przestarzałe kotły, a dalej – najgorszej jakości węgiel. Udało się połowicznie, tzn. w drugiej połowie roku weszło w życie rozporządzenie ws. kotłów ministra rozwoju, ale nie doczekaliśmy się norm dla węgla, pomimo wielu deklaracji o pracach będących już na ukończeniu.
Luty. Jeszcze na początku roku nowy prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, który do władzy doszedł m.in. obiecując renesans amerykańskiego górnictwa, postanowił spełnić swoje wyborcze obietnice i podpisał ustawę o zniesieniu ograniczeń w sferze wydobycia węgla kamiennego, wprowadzonych uprzednio przez Baracka Obamę. Uchylona regulacja, dotycząca ochrony strumieni, została wprowadzona raptem dwa miesiące wcześniej. Zabraniała ona wydobycia węgla kamiennego metodą odkrywkową w odległości mniejszej niż 33 metry od strumieni, rzek i ujęć wody pitnej. Zdaniem krytyków wprowadzenie ograniczeń tego rodzaju przez poprzednią administrację nie było konieczne, ponieważ wiele z tych rozporządzeń powielało już istniejące lokalne regulacje w tym zakresie. Według raportu National Mining Association, wprowadzenie tych przepisów w życie pociągnęłoby za sobą likwidację 281 tys. miejsc pracy w górnictwie w najuboższych regionach USA.
Marzec. Jednym z ciekawszych wydarzeń na koniec pierwszego kwartału było unieważnienie przez Grupę Azoty przetargu na wybór generalnego wykonawcy nowej 400 MWe elektrowni na gaz, a z zapowiedzi zarządu wynikało, że spółka będzie budować elektrownię węglową. Sprawa budowy elektrowni ciągnęła się od 2008 r., kiedy został zainicjowany projekt pod tą nazwą, a pierwszy przetarg na jej zaprojektowanie ogłoszono cztery lata później. Od samego początku w planach była elektrownia na gaz, jednak przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. pomysł ten skrytykowała lokalna liderka listy PiS do Sejmu Elżbieta Kruk, której zdaniem elektrownia powinna być zasilana węglem. Co ciekawe, to właśnie Grupa Azoty dwa miesiące później ogłosiła, na fali licznych deklaracji Ministerstwa Energii o rozwijaniu technologii zgazowania węgla, że wraz z zabrzańskim Instytutem Chemicznej Przeróbki Węgla rozpocznie prace nad budową takiej instalacji.
Kwiecień. Chociaż pierwsze sygnały o problemach z podażą węgla w Polsce pojawiały się już pod koniec poprzedniego roku, to do publicznej świadomości przebiło się to dopiero na przełomie pierwszego i drugiego kwartału. Nagle okazało się, że pomimo światowej koniunktury i zwiększonych możliwości sprzedaży krajowi producenci nie wyrabiają się z bieżącą produkcją, a wszystko przez lata ograniczeń nakładów na inwestycje i przeprowadzoną restrukturyzację zatrudnienia, która wprawdzie zlikwidowała niektóre problemy, ale też doprowadziła do powstania nowych.
Maj. Na corocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym zaprezentowano nową strategię Polskiej Grupy Górniczej, która 1 kwietnia została powiększona o kopalnie Katowickiego Holdingu Węglowego, umacniając swoją pozycję największego producenta węgla kamiennego w Unii Europejskiej i dominację na rynku krajowym jako największy producent węgla energetycznego. W strategii założono m.in. wydobycie na poziomie 30 mln t węgla rocznie, 1,7 mld zł na inwestycje każdego roku oraz 15-proc. obniżkę kosztów wydobycia w perspektywie 2030 r., co w efekcie ma dać 2,8 mld zł przychodu na początku trzeciej dekady. Do ambitnych działań należy zaliczyć również docelowe przejęcie w ponad 70 proc. rynku ciepłowniczego w Polsce, który to właśnie najbardziej ucierpiał na problemach produkcyjnych PGG.
Czerwiec. Wobec problemów podażowych w Polsce, okazję dla siebie wyczuli importerzy węgla - głównie z Rosji, ale także z kierunków zamorskich. Według nieoficjalnych informacji, luka podażowa za cały 2017 r. miała w Polsce wynieść 5-6 mln t. Węglokoks (dotąd największy eksporter polskiego czarnego złota) faktycznie zaczął zaopatrywać się w węgiel z zagranicy - z USA. Niestety, wiele wskazuje, że Polska - po roku przerwy - ponownie stanie się importerem węgla netto.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.