Dyskusje na temat rozwoju elektromobilności, jakie toczą się na poziomie UE i w niektórych krajach Unii, Polsce mogą przynieść tylko korzyści - ocenił wiceminister energii Michał Kurtyka. Podkreślił, że Polska uważa się za prekursora niektórych rozwiązań.
- W projekcie ustawy o elektromobilności jest np. propozycja minimalnego udziału pojazdów niskoemisyjnych we flotach transportu miejskiego w miastach. Według mojej wiedzy jesteśmy prekursorem tego typu rozwiązań, bo nie ma ich jeszcze w żadnym innym kraju UE. Jeśli reszta Europy będzie szła w tym kierunku, to będziemy mogli sobie gratulować pierwszeństwa - powiedział Kurtyka we wtorek (22 sierpnia) dziennikarzom.
Wiceminister w imieniu Ministerstwa Energii podpisał we wtorek z trzema organizacjami pozarządowymi list intencyjny ws. współdziałania przy rozwoju i promocji elektromobilności w Polsce. Rządowy Plan Rozwoju Elektromobilności w Polsce zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć 1 mln samochodów elektrycznych.
Pytany przez PAP o stosunek polskiego rządu do dyskusji, jakie o elektromobilności toczą się na poziomie UE i np. w Niemczech, Kurtyka ocenił, że z polskiej perspektywy są one korzystne. - Uważamy, że dyskusja na ten temat w Europie nabiera przyspieszenia. Poczuwamy się do roli tych, którzy bardzo mocno postawili akcent na elektromobilności i na tym, że transformacja energetyczna może dotyczyć nie tylko sposobu wytwarzania energii, ale też mobilności i transportu - powiedział. Myślę, że nasz głos w tej sprawie był wyraźnie słyszalny w Brukseli - dodał.
Kurtyka zwrócił uwagę, że z jednej strony europejski komisarz ds. budżetu Guenther Oettinger wykluczył ostatnio paneuropejskie kwoty dla pojazdów elektrycznych, ale z drugiej strony w Niemczech dokonał się ostatnio "fundamentalny przełom" jeśli chodzi o sposób myślenia o przyszłości motoryzacji.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel kilka dni temu w prasowym wywiadzie stwierdziła, że jeżeli inwestycje w technologie elektrycznych samochodów i infrastrukturę ładowania nabiorą odpowiedniej szybkości, to wprowadzenie w pewnym momencie zakazu samochodów spalinowych będzie właściwym podejściem. Nie wymieniła jednak żadnego terminu. Wcześniej wiceminister gospodarki Matthias Machnig stwierdził, że jeżeli Niemcy chcą pozostać w czołówce światowej motoryzacji, to należy myśleć o wprowadzeniu wiążących kwot samochodów elektrycznych nie tylko w kraju, ale i w UE.
- Dotychczas w niemieckiej transformacji energetycznej kluczową rolę odgrywały sposoby wytwarzania energii, a nie przemieszczania się. A to transport jest odpowiedzialny za znaczną część emisji gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń - wskazał Kurtyka.
Myślę, że przyczyną zmiany były dwie rzeczy, które wydarzyły się na świecie - ocenił Kurtyka. Jak pierwszą wskazał sukces Tesli. - Na podium najbardziej innowacyjnych firm wdarł się ktoś, kto mówi: będziemy jeździć czymś innym. I to wdarł się, robiąc dużo pozytywnego zamieszania - powiedział.
Jako drugą okoliczność wskazał "coraz to nowe odsłony mówiąc wprost malwersacji, oszustw - bo jak inaczej nazwać świadome wprowadzanie w błąd przy liczeniu emisji samochodów". - Koncerny motoryzacyjne poszły naprawdę w złą stronę, a jak się okazuje, za tym stoi wręcz pewnego typu zmowa. Myślę, że to składnia niemiecki rząd, żeby podejmować coraz bardziej dalekosiężne kroki - powiedział wiceminister.
Jednocześnie zauważył, że o długoterminowych planach rządu Niemiec będzie można mówić dopiero po planowanych na 24 września wyborach, bo od ich wyników będzie zależało, jaka będzie przyszła koalicja, jaki rząd, i co będzie głównymi celami. Wtedy będzie czas, żeby wrócić do tej dyskusji - ocenił Kurtyka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.