Lubelski Węgiel Bogdanka i Jastrzębska Spółka Węglowa czekają, aż spółka Prairie Mining, która chce wydobywać węgiel w podlubelskim złożu K 6-7 oraz w Dębieńsku, "sama wypadnie z gry", aby móc przejąć zajęte teraz przez Australijczyków złoża - twierdzi poniedziałkowa (17 lipca) Rzeczpospolita w artykule pt. "Polskie kopalnie liczą na potknięcie Prairie".
Na czym ma polegać australijski kłopot? W lutym zeszłego roku wygasła koncesja rozpocznawcza na lubelskie złoże, ale wydobywczej (dla kopalni Jan Karski, która miałaby powstać) brak. A pierwszeństwa na jej uzyskanie Prarie Mining ma tylko do kwietnia przyszłego roku. Anonimowi eksperci, na których powołuje się Rzeczpospolita, oceniają, że Australijczycy nie mogą zdążyć do tego czasu.
Tymczasem Ben Stoikovich, prezes Prairie, przekonuje, że prace przy kompletowaniu dokumentacji są "na bardzo zaawansowanym etapie" i spółka upora się z koncesją pod Lublinem "zgodnie z harmonogramem".
W Dębieńsku koncesję wydobywczą spółka już wykupiła do 2058 r., ale trzeba zaktualizować jej warunki, bo poprzedni inwestor "przez wiele lat trzymał projekt w szufladzie". Zgodnie z koncesją wydobycie musi ruszyć już za rok, a budowa kopalni nawet się nie zaczęła. I tym razem szef australijskiej spółki rozwiewa obawy.
Polacy - jak pisze Rzeczpospolita - mogliby odkupić projekt, ale podobno wladze zachęcają JSW, by poczekała na fiasko konkurencji. Gazeta pyta też, czy Prairie zdoła zebrać 1,14 mld dol. niezbędne na obie inwestycje.
Michał Sztabler, anatlityk Noble Securities podkreśla w komentarzu na łamach Rzeczpospolitej, że Prairie może mieć trudności ze zbytem węgla w Polsce i stawia na eksport, który powiedzie się, ale przy niskich kosztach produkcji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.