Gazowiec Clean Ocean z pierwszym ładunkiem amerykańskiego gazu LNG do Polski stoi na redzie portu w Świnoujściu - poinformował PAP Urząd Morski w Szczecinie. W czwartek (7 czerwca), w pobliżu terminala LNG w Świnoujściu, odbędzie się oficjalne powitanie statku.
Mierzący 289 m długości i 46 m szerokości gazowiec wypłynął 22 maja br. z terminala Sabine Pass w amerykańskiej Luizjanie. W zależności od pogody, w ciągu najbliższych kilku godzin przycumuje do urządzeń terminala LNG im. Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu i rozpocznie się jego rozładunek. Procedura może potrwać ok. 24 godzin.
Skroplony gaz zostanie poddany procesowi tzw. regazyfikacji, czyli przywrócenia - poprzez ogrzanie - do postaci gazowej. Odbywa się to w specjalnych instalacjach - tzw. odparowalnikach. Po zakończeniu regazyfikacji paliwo trafi do polskiej sieci gazowej.
Po ujawnieniu pod koniec kwietnia br. informacji Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa o zawarciu przez tę spółkę spotowego kontraktu z amerykańskim liderem LNG - firmą Cheniere Energy, w komentarzach polityków i ekspertów rynku pojawiły się komentarze o "historycznym" czy "przełomowym znaczeniu tej umowy nie tylko dla samej spółki, ale i Polski. Pojawiły się opinie o tym, że możliwość sprowadzania gazu z kierunku amerykańskiego wzmocni polską pozycję w rozmowach z naszym dotychczasowym głównym dostawcą, czyli rosyjskim Gazpromem.
- Kontrakt na dostawy amerykańskiego LNG do terminala w Świnoujściu ma charakter przełomowy. Po raz pierwszy amerykański gaz zaczął być konkurencyjny w tej części Europy - oceniał w rozmowie z PAP wiceminister energii Michał Kurtyka.
Były szef Agencji Wywiadu, ekspert Fundacji Kazimierza Pułaskiego Grzegorz Małecki podkreślał, że umowa na dostawę LNG z USA do Polski jest kluczowa dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, a tym samym bezpieczeństwa państwa.
Z kolei redaktor naczelny branżowego portalu Biznes Alert Wojciech Jakóbik zauważał, że umowa dobrze wróży na rozmowy z Gazpromem, które w 2019 roku ruszą na temat renegocjacji kontraktu jamalskiego. - Amerykańskie LNG, oprócz norweskiego gazu, który ma dotrzeć przez (...) korytarz norweski, stanie się źródłem realnej dywersyfikacji, które da nie tylko różnicę kontraktową, czyli kontrakt już nie z Gazpromem, ale z inną firmą, ale różnicę jeśli chodzi o źródło surowca, czyli właśnie gaz czy to norweski, czy to amerykański - mówił.
Kontrakt typu spot (krótkoterminowy) z teksańską Cheniere Energy był pierwszym kontraktem, jaki zawarło - otwarte w lutym br. - londyńskie biuro handlowe PGNiG. - Traderzy w londyńskim biurze wychwycili możliwość transakcji i do niej doprowadzili - mówił pod koniec kwietnia prezes PGNiG Piotr Woźniak. Spółka nie ujawniła wtedy i - jak zapowiedziała - nie ujawni ceny, jaką zapłaciła za amerykański gaz. Jej przedstawiciele zapewniali jedynie, że jest ona korzystna. Również wicepremier, minister finansów Mateusz Morawiecki ocenił, że "gaz ze Stanów Zjednoczonych jest wynegocjowany po bardzo dobrych cenach".
Ładunek na pokładzie Clean Ocean to pierwsza dostawa amerykańskiego gazu nie tylko do Polski, ale i Europy Północnej. Dotąd amerykańskie LNG trafiało wyłącznie na rynki Europy Południowej, m.in. Hiszpanii i Turcji. W opinii Piotra Woźniaka, kontrakt to dowód na to, że Polska jest dla amerykańskiego LNG bramą na rynki Europy Środkowej i Wschodniej.
Wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak mówił z kolei, że dzięki świnoujskiemu terminalowi możliwe są dostawy amerykańskiego gazu nie tylko do Polski, ale i państw regionu. "Udowadniamy, że amerykański gaz może trafić do tej części Europy i udowadniamy, że terminal w Świnoujściu i dostawy przez Polskę są dla regionu możliwe, szczególnie dla Europy na południe i wschód od Polski, w tym na Ukrainę".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.