Rozpoczęta już międzynarodowa kontrola poświęcona jakości powietrza wykaże w przyszłym roku, jak poszczególne decyzje i działania prawne wpływają na spadek zanieczyszczeń - zapowiedział prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski w czwartek (11 maja) w Katowicach.
Najwyższa Izba Kontroli, która przedstawiła w poprzednich latach już kilka raportów dot. jakości powietrza, obecnie koordynuje polski udział w kontroli, która obejmuje 15 europejskich państw. Jak mówił Kwiatkowski podczas czwartkowej sesji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, to państwa zarówno z największymi problemami tego typu, jak Polska czy Bułgaria, jak i te, w których problem jakości powietrza udało się w znacznej mierze rozwiązać.
Prezes NIK akcentował, że mimo zaawansowanych już działań w tym zakresie wielu polskich samorządów, nie uda się w istotny sposób poprawić jakości powietrza bez niepopularnych decyzji podejmowanych przez rządzących - związanych z wprowadzeniem m.in. norm jakości paliw stałych.
- Ale jeśli z punktu widzenia konstytucyjnego organu kontroli państwowej mówimy rządzącym: musicie podejmować trudne decyzje, nie zostawiamy ich z tym problemem sami. Ta kontrola międzynarodowa, której efekty będą w przyszłym roku, ma jedną wyjątkową cechę - nie badamy tylko poziomu zanieczyszczeń (), ale damy rządzącym coś daleko ważniejszego - zasygnalizował.
Kwiatkowski wyjaśnił, że kontrola obejmuje miasta m.in. w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii, gdzie problem - podejmując trudne decyzje dotyczące tzw. niskiej emisji, jak i transportu - udało się rozwiązać.
- Pokażemy, jak w poszczególnych krajach zmieniano przepisy prawa w poszczególnych latach - wprowadzając normy emisyjne, zakazując sprzedaży kotłów, które umożliwiają spalanie paliwa złej jakości, co robiono w dużych miastach, które ten problem rozwiązały (), m.in. decyzje związane z ograniczaniem ruchu w centrach miast () - wymieniał prezes Izby.
- Chcemy dać kapitalną wiedzę - pokażemy na osi czasu, jakie decyzje były podejmowane w poszczególnych krajach i poszczególnych miastach i jak one powodowały spadek poziomu zanieczyszczeń - wyjaśnił Kwiatkowski.
Przypomniał przy tym ogłoszony w tym roku raport NIK dotyczący działań na rzecz ograniczenia niskiej emisji podejmowanych w latach 2013-2015 przez wybrane gminy i instytucje woj. śląskiego. Znalazła się tam m.in. informacja nt. efektywności ekonomiczno-ekologicznej poszczególnych działań na rzecz ograniczania niskiej emisji.
W porównaniu efektywności poszczególnych działań NIK określiła wartość nakładów potrzebnych dla osiągnięcia redukcji emisji jednej tony pyłu zawieszonego PM10. Dla instalacji kolektorów słonecznych średni koszt wyliczono tam na 3,98 mln zł, dla termomodernizacji (bez wymiany kotła) na 2,76 mln zł, dla wymiany kotła na 102-347 tys. zł, a dla podłączenia do sieci ciepłowniczej - na 245 tys. zł.
- Mówię to nie dlatego, że jesteśmy przeciwni tzw. ekologicznym źródłom, ale aby wiedzieć, jaka jest skala, koszt/zysk, jeżeli już wydatkujemy środki publiczne, które są różnymi programami wsparcia dla samorządów - zastrzegł Kwiatkowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.