CENZORZY I KŁUSOWNICY
Jest pewien gatunek ludzi, którzy potrafią zepsuć każdą rozmowę. Obojętnie czy jest to miła pogawędka o byle czym, czy rzeczowa dyskusja o ważnych sprawach, czy ostry spór. Bez względu na to czy rozmawiają ludzie obcy, czy dobrzy znajomi, czy rozmowa jest na poziomie dywagacji o pogodzie, czy naukowego panelu dyskusyjnego. Zapewne każdy z nas kogoś takiego w życiu spotkał osobiście, lub - co w tej chwili częstsze - spotyka na różnych społecznościowych forach. Ci ludzie to różni wtrącalscy, czepialscy, samozwańczy recenzenci, cenzorzy i kłusownicy zastawiający wnyki do łapania rozmawiających za słówka, jak zajęcy za skoki. Metody i poziom tych indywiduów bywa różny: od prostactwa, zwykłego chamstwa, po wyrafinowane poczynania, mające sprawić wrażenie głębokiej wiedzy i towarzyskiej ogłady. Wrażenie, bowiem ktoś, kto ma wiedzę rzeczywistą, nigdy nie czepia się przypadkowo źle użytego przypadku czy przecinka. Chyba, że jest to dyktando, albo tekst oddany do korekty. Ktoś posiadający wiedzę odniesie się zawsze do meritum. Zaś prawdziwa ogłada towarzyska nie pozwoliłaby na ostentacyjne wygłaszanie uwag o źle postawionym przecinku. Choć przecinek, niby drobiazg, ale ważny...
Niedawno brałem udział w głośnym czytaniu tekstów literackich i naukowych na katowickim rynku. Okazją był Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Teksty miały być wymierzone w populizm. Wśród widzów pojawił się mężczyzna, być może jakoś tam skrzywdzony przez życie i dlatego zdaje się, że z pretensjami do całego świata - oczywiście z wyjątkiem samego siebie - lecz w pełni świadom swoich zachowań. Od samego początku zaczął pokrzykiwać. Głównie powtarzał: „Co ty pieprzysz?”, „Przestań pieprzyć!” itp. To właśnie jedna z metod recenzowania cudzych wypowiedzi; obrzucenie inwektywami z zanegowaniem wszystkiego an block, bez najmniejszego odniesienia się do meritum i bez względu na otoczenie. I to właśnie króluje w „recenzjach” pod różnymi artykułami, wypowiedziami, opiniami.
Oczywiście można, a nawet czasem trzeba komuś powiedzieć, że jest durniem i „pieprzy”, ale dobrze jest potem jeszcze merytorycznie uzasadnić dlaczego, no i przede wszystkim nie przerywać choćby po to, żeby się przekonać, że naprawdę poza „pieprzeniem”, nie ma nic do powiedzenia. Bo jeśli się z góry zakłada, że tylko „pieprzy”, to znaczy, że samemu jest się „popieprzonym”. „Uwielbiam” też takich, którzy potrafią przyczepić się do jakiegoś najmniej istotnego drobiazgu i zaczynają go drążyć, usiłując pokazać swą przeogromną przewagę wiedzy. Na przykład rozmowa idzie o najnowszej technologii lotniczej, a jak wiadomo samoloty latają po niebie, a niebo jest niebieskie.
- Nie! - słuszymy nagle z boku. - Przecież niebo jest błękitne.
- No dobrze, błękitne - zgadzamy się chętnie.
- No właśnie - słyszymy w odpowiedzi.
- Czyli myliłeś się, zatem samoloty nie latają tylko fruwają, i nie po niebie tylko na niebie, a właściwie, to wątpliwe jest czy latają...
I tu zaczyna się cały wywód mający udowodnić jak wielkie głupstwo wynikające z niewiedzy palnęliśmy i jak fatalne wnioski z jakichś tam faktów wyciągnęliśmy, twierdząc że coraz nowocześniejsze samoloty latają po niebieskim niebie. Ufff! Tak szczególnie lubią się popisywać ludzie, których umownie nazywam „encylkopedyści” - czyli posiadający nieraz imponującą wiedzę faktograficzną, lecz kompletnie nierozumiejący istoty różnych zagadnień i niepotrafiący wyciągać sensownych wniosków.
A na koniec jeszcze jeden mój „ulubiony” gatunek rozmówców, którzy - czegokolwiek by się nie powiedziało - w pewnym momencie nam przerywają i - zaczynając od stwierdzenia: „No ja już to dawno mówiłem” - powtarzają wszystko cośmy przed chwilą powiedzieli, jako własne myśli. I to myśli na wagę gigantycznego odkrycia, choćby chodziło tylko o to, że właśnie zaczęło padać...
Jurek Ciurlok „Ecik”
Z PRZEDOSTATNIEJ CHWILI!
Pewien cenzor skreślił informację o ukazaniu się nowego tłumaczenia „Boskiej Komedii” Dantego, z następującego powodu: Ze spraw boskich ani nie należy robić komedii, ani nie trzeba ich nikomu tłumaczyć...
KU PAMIĘCI
„Zginęła Grecja, zginęła Troja,
Ale nie zginie wielka miłość moja!”
I proszę także Państwa o nadsyłanie co celniejszych wierszyków „Ku pamięci”.
PORADY RÓŻNE
pożyteczne, tanie i łatwe w stosowaniu
Woł stadny nie powinien być przed końcem czterech lat do krow przypuszczony, a więcej nad dwadzieścia krow mieć nie musi, kiedy duże i zdrowe cielęta mieć chcemy. Jałowica takoż przed czwartym rokiem przypuszczona być nie ma, inaczej krowa i cielę iey w mleko ubogie, a wzrostu małego będą. Krowa dziesięcioletnia rzadko do płodzenia zdatna iest, Chyba że by osobliwie dobrego rodzaiu a obfita w mleko była.
„Gazety Śląskie, Dla Ludu Pospolitego” z miesiąca lutego, 1790
LIMERYK
Kolejny cytat z niezwykłej antologii: „Seks w pewnym mieście”. Tym razem autor, Pan Hubert Horbowski z Przeworska, chyba trochę się naszym Czytelnikom naraża...
Górnicy
Mówi się, że górnicy z Katowic
Po szychcie nie mają już siły na nic,
Stąd ich żony, niebogie,
Całkiem leżą odłogiem.
Prawda to, czy dowcip (czyli: szpas, wic)?
Nawet zgrabnie napisane, ale to nie jest dowcip (szpas, wic), tylko nieporozumienie, by nie rzec: pomówienie...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ
Dlaczego wzdłuż dróg w Wąchocku są głębokie rowy?
- Bo gdy sołtys idzie, to lubi sobie machać rękoma...
Dlaczego w całym Kłaju nie ma w oknach szyb?
- Bo każdy chce sobie zbudować szybowiec...
Dlaczego koń sołtysa z Marklowic powiesił się na lejcach?
- Bo się dowiedział, że sołtys dokupił trzy hektary pola...
Dlaczego w Kamujku nie ma płotów?
- Bo wróżka przepowiedziała sołtysowi, że „zdechnie jak pies pod płotem”...
WICE Z TASZY LISTONOSZA
Zbawienne działanie
Przy kufelku piwa rozmawia dwóch kolegów:
- Powiem ci – zagaja jeden – że sanatorium jednak robi z człowiekiem cuda!
- A co ty możesz o tym wiedzieć – dziwi się drugi – skoro nigdy nie byłeś w sanatorium?
- Nie byłem, ale swoje wiem...
- Ale skąd???
- Bo widzisz, moja żona pojechała do sanatorium. Nie ma jej dopiero tydzień, a ja już czuję się jak nowo narodzony...
Zgodne pożycie
Pewne małżeńskie stadło przeżyło razem 70 lat. On właśnie skończył 95, a ona 90 lat. Do domu przybyli dziennikarze, delegacje z życzeniami - zrobiła się z tego duża feta. W międzyczasie zapytano solenizantkę o receptę na tak długie, pomyślne pożycie. Odpowiedziała:- Nie należy się kłócić. Nigdy. Nawet gdy jest jakaś poważna różnica poglądów. Wtedy najlepiej jest wyjść z domu na dłuższy spacer.
- To niezwykle interesujące – stwierdzili zebrani. - Ciekawe, czy małżonek podziela tę opinię?
- No, to musicie jego zapytać.
- Bardzo chętnie, ale gdzie on jest?
- On jest od rana na spacerze. On przeważnie jest na spacerze...
Szybki
Erwinowi Gibkimu zmarła baba. Pogrzyb był przepiykny! Ludzi prziszło moc, a Erwin cołki czos ślimtoł, jak bajtel, kierymu lizok wpod do piosku. Potym była stypa, a po stypie Erwin przilecioł do faroża i pado:
- Farożyczku, chca zarozki dać na łopowiedzi, bo sie byda żyniył!
- Panie Erwinie - zawołoł ksióndz załómany, ale tyż tak znerwowany, żeby nojlepsij zarozki maznył Erwina bez pysk. - Czyście zgupieli?! Czy sumienia nie macie?! To nie po chrześcijańsku! Przecież wasza żona jeszcze dobrze nie wystygła, a wy już chcecie się żenić z drugą?!
- A co tyż to łóni godajóm? Przeca moja baba już za życio była blank zimno...
Riposta
W wolny dzień, po obiedzie, mąż całkowicie utkwił nosem w gazecie, kompletnie nie zwracając uwagi na żonę siedzącą naprzeciw niego. Po dłuższym czasie żona nie wytrzymała i rzuciła zgryźliwie:
- Coś ciekawego?
- Aha - usłyszała w odpowiedzi.
- A o kulturze pożycia małżeńskiego tak czasem nic tam nie ma?
- Może coś będzie, ale powiem ci jak dojdę...
Wyjaśnienie
Tatusiu – pyta malec w wieku wczesnej podstawówki – a dlaczego ta pani w telewizji powiedziała, że ten film, co teraz będzie, to on jest „tylko dla dorosłych widzów”?
Głupie pytanie! Poczekaj chwilę, to sam zobaczysz...
Potwór!
Sąsiadki rozmawiają. Jedna oświadcza tonem wielkiego sekretu:
- Tyn mój stary, to mi zawsze godo, jak się ło co spiyrómy, żebych niy przecióngała, bo łobudza w nim zwierza...
- To mocie bardzo ciynżko – współczuje sąsiadka. – Musicie se dować pozór, pra?
- A kaj tam! Wtóż by się tyż wystraszył jakigo zajónca abo królika???
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Zachowywanie powagi bywa czasem trudne, ale nie jest niczym szczególnym. Wesołość wymaga czasem ogromnej odwagi!
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.