W kilku miastach w czwartek (16 marca) przed placówkami Poczty Polskiej odbyły się protesty jej pracowników - poinformował w czwartek PAP rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski. Pocztowcy twierdzą, że chodzi o pikiety w 21 miastach ws. m.in. wzrostu wynagrodzeń o 1 tys. zł brutto.
- Według naszej wiedzy, wystąpienia odbyły się w kilku miastach przed rozpoczęciem pracy przez placówki. Obsługa klientów jest realizowana na bieżąco. Z informacji, którymi dysponujemy wynika, że przebieg wystąpień miał spokojny charakter - przekazał w czwartek PAP rzecznik Poczty Polskiej.
Poczta Polska zatrudnia ok. 80 tys. osób. Jak podała w środę firma, każde 100 zł podwyżki dla wszystkich pracowników to w ujęciu rocznym dla Poczty wydatek rzędu 100 mln zł. Zarząd Poczty podejmując decyzje na temat kwestii płacowych musi równoważyć oczekiwania pracowników oraz możliwości finansowe firmy - napisano w komunikacie.
W Gdańsku i we Wrocławiu w czwartkowych protestach uczestniczyło po około 200 osób, m.in. listonoszy, pracowników stacjonarnych, kurierów.
W Gdańsku pikieta odbyła się przed budynkiem dyrekcji Poczty Polskiej na Targu Rakowym w Gdańsku. W ten sposób pocztowcy chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec polityki kadrowej i płacowej firmy. Domagali się m.in. podwyższenia pensji o 1 tys. zł brutto.
Tomasz Leżyński, listonosz z urzędu pocztowego w Oliwie, tłumaczył PAP, że powodem protestu są niskie płace.
= Boli nas to, że mało zarabiamy, mamy ciężką pracę - argumentował. Dodał, że listonosz z ok. 15-letnim stażem zarabia ok. 2,2 tys. zł brutto.
Podkreślił, że protest zorganizowali pracownicy, bez udziału związków zawodowych.
- To jest oddolna inicjatywa pracownicza (), zebraliśmy się na Facebooku - wyjaśnił.
Dodał, że w czwartek podobne akcje mają się odbyć w 21 miastach w całym kraju, o różnych godzinach.
Protestujący wręczyli swoje postulaty zarządowi spółki w Gdańsku i przeszli ulicami śródmieścia pod urząd wojewódzki skandując m.in. "zarząd do roboty za 1500 zł". W złożonym piśmie poprosili wojewodę o pomoc w przekazaniu postulatów ministrowi infrastruktury i budownictwa Andrzejowi Adamczykowi.
We Wrocławiu, protestujący przeszli spod budynku głównego Poczty Polskiej pod dolnośląski urząd wojewódzki. Jak powiedział PAP Krzysztof Bobras, jeden z organizatorów wrocławskiej pikiety: "Domagamy się również odbudowania rezerwy chorobowo - urlopowej oraz reorganizacji rejonów, w których pracujemy". Wyjaśnił, że chodzi o zmniejszenie obszarów, w których muszą pracować pocztowcy. "Przejęliśmy część rejonów po konkurencji i dziś jesteśmy za bardzo obciążeni pracą" - podkreślił.
Wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej Andrzej Piekarz powiedział w czwartek PAP, że nie wie, kto jest organizatorem protestu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.