ŁATWY SPOSÓB NA ŚMIECI ZMIESZANE
Śmieci to nasz śmierdzący problem! Dlatego zawsze szanowałem tych, którzy ten problem zdejmują z mojej głowy, choć w tzw. "ocenie społecznej" nie jest to zajęcie, cieszące się jakimś szczególnym szacunkiem.
Gdy bardzo dawno temu słyszałem, że w takim Nowym Jorku jest to zajęcie lukratywne i trzeba mieć sporo szczęścia - i tzw. "układów" - by się za nie załapać, byłem mocno zdziwiony. Tym bardziej, że owa lukratywność dotyczyła wszystkich pracowników: od bosa poczynając, na opróżniających kubły kończąc - oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji na skali tejże lukratywności.
"Wojna o śmieci", jaka przetoczyła się przez nasz kraj kilka lat temu, po wprowadzeniu tzw. "ustawy śmieciowej", zdaje się wskazywać, że lukratywność owa dociera i do nas. Klientom, po jej przybyciu, jest jakby nieco mniej "lukratywnie" w domowym budżecie, ale nigdzie nie zostało powiedziane, że powinno być inaczej.
W każdym razie na śmieciach można zarobić bynajmniej nie "śmieciowe pieniądze" - oczywiście w wysokości odpowiedniej do pozycji zajmowanej w hierarchii lukratywności. A ponieważ przy tej sposobności cały proces zdejmowania z naszych głów "śmierdzącego problemu" jest unowocześniany, to też otrzymujemy odpowiednie instrukcje postępowania. Na przykład, co i w jaki sposób wrzucać do odpowiednich worków, a czego absolutnie nie wrzucać do worków tylko do kubłów na "śmieci mieszane", które nie są objęte instrukcyjnym reżimem. I dlatego są zmieszane.
Mój dobrodziej w kwestii uwalniania od "śmierdzącego problemu" - firma Remondis - przysłał mi jednak i w tej sprawie instrukcję. Nie mówi ona, jak śmieci mieszać, nie. Ale wyjaśnia, które kubły na te mieszane śmieci są właściwe, a które nie.
Rzeczywiście, jestem pod tym względem anachroniczny, bowiem ciągle posługuję się kubłem z minionej epoki: okrągłym, z metalu, a nie nowoczesnym z tworzywa. Wielu sąsiadów, podobnie jak ja wyszło z założenia, że skoro te stare są jeszcze dobre, to po co kupować - bo trzeba kupić albo wydzierżawić - nowe?
No, ale trudno; nowe urządzenia odbiorcze są niekompatybilne ze starymi kubłami i kropka. Na krótko przed otrzymaniem owej specinstrukcji, firma zostawiła u mnie - w formie gratisowej dzierżawy - kubeł na popiół, który okazał się zbędny, więc do wiosny by tylko zawadzał. A jest to taki sam kubeł, jak te nowe, na śmieci mieszane. Pomyślałem więc, że zmienimy tylko tytuł dzierżawy i już: kubeł zostanie, a zamiast popiołu wylądują w nim śmieci. Mieszane rzecz jasna.
Olśniony prostotą tego pomysłu, zatelefonowałem do firmy "Remondis". Odebrał jakiś młody - sądząc po głosie - mężczyzna (nie przedstawił się) i gdy usłyszał, co mam do zaproponowania, ze stosowną dozą opryskliwości stwierdził, że nie da się z kubła na popiół zrobić kubła na śmieci mieszane, i że jeden mam przywieźć, a drugi sobie zabrać.
Przez następnych kilka minut tłumaczyłem, że to takie same kubły wedle normy, a różnica jest w samoprzylepnej etykiecie, którą można zmienić, ale mój interlokutor okazał się całkowicie odporny na ten rodzaj perswazji (pewnie na każdy inny także). Robił się za to coraz bardziej niegrzeczny, ale mając świadomość specyfiki czasu i miejsca, przechodziłem nad tym do porządku dziennego.
Ponieważ wszelkie dalsze racjonalne i pozaracjonalne argumenty odbijały się od głowy owego człowieka - będącego być może nawet w randze jakiegoś menedżera od kubłów na śmieci mieszane - z głuchym odgłosem, charakterystycznym dla pustych przestrzeni (takich, jak na przykład pusty kubeł na śmieci mieszane lub popiół) więc uznałem, że rozmowę czas skończyć. Żeby nie poczuć się jak śmieć zmieszany...
Podziękowałem tylko na koniec za temat do felietonu. "A niech se pan pisze" - zdążyłem jeszcze usłyszeć w słuchawce.
No to se napisałem...
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Nagrobek
(fraszka anonimowa z początku XX wieku)
W pekinie na cmentarzu widnieje grób świeży,
A na nim smutny napis, takie głosi dziwy:
"Po doczesnej pielgrzymce w tej mogile leży
Urzędnik magistratu i człowiek uczciwy".
Osłupiały przechodzień z cicha szepnął sobie:
"Zgroza! Dwóch ludzi w jednym pochowano grobie".
KÓNSKI Z BELE KÓND
Nauka przez zabawę...
Rodzice dwójki kilkuletnich dzieci wracają z kina. Jest już dość późny wieczór. W domu okazuje się, że ich synka nie ma, a córeczka tonie we łzach.
- Co się stało!? - wykrzykują nieomal jednym głosem.
- Ja ci, mamusiu, wszystko wytłumaczę - pochlipując, mówi córka. - Myśmy się bawili w żonę i męża i mąż wrócił do domu, a ja mu podałam obiad i on wtedy rzucił talerzem i powiedział, że takiego świństwa nie będzie jadł. A ja, to znaczy żona, powiedziałam, że może sobie nie jeść, a i tak nic innego nie dostanie. To on wrzeszczał, że jestem idiotka i zołza, a ja płakałam i mówiłam, że jest chamem i że mu doprawię rogi. To on mnie chciał potem uderzyć, ale się tylko zamachnął, to ja krzyczałam i płakałam, a on powiedział, że nie wie czy w ogóle wróci i wyszedł, trzaskając drzwiami. I ja naprawdę nie wiem dokąd on poszedł...
Nadzieje
Po dłuższym niewidzeniu spotyka się dwóch mocno zaprzyjaźnionych starszych mężczyzn. Obaj zamożni, obaj stanu wolnego. Jeden od razu zaczyna:
- Słuchaj! Muszę ci się pochwalić i też poradzić się ciebie. Otóż poznałem śliczną, młodą panienkę! Powiadam ci: dziewczyna - marzenie!!! I choć ja mam sześćdziesiątkę, a ona ledwie dwadzieścia parę, to zakochani jesteśmy do obłędu. Ale ja chciałbym się z nią ożenić, a nie wiem, czy zechce za mnie wyjść? Jak sądzisz; czy gdybym skłamał i powiedział, że mam dopiero pięćdziesiątkę, to miałbym większe szanse?
- Myślę, że przeciwnie... Ale gdybyś skłamał i powiedział, że masz 70, a jeszcze lepiej - 80, to twoje szanse wzrosłyby niepomiernie...
Fortel
Pewien mężczyzna szedł właśnie w odwiedziny do kolegi, gdy spotkał go w korytarzu, niosącego wielki bęben...
- Cóż to? Kupiłeś bęben?!
- Nie, tylko pożyczyłem od sąsiada.
- Będziesz się uczył grać?!
- Broń Boże! Będę tylko miał trochę spokoju...
Staroświeckie nieporozumienie
Młody kawaler spotkał w windzie swoją śliczną sąsiadkę. Przełknął ślinę i zebrawszy się na odwagę, zwrócił się do panienki:
- Przepraszam, że zaczepiam panią w windzie, ale muszę coś wyznać. Ja z pani powodu cierpię. Zapomniałem już, co to jest spokój, snuję się z kąta w kąt, nie mogę spać ani jeść. Jak tak dalej pójdzie, to zapadnę na jakąś straszną chorobę, więc musimy z tym coś zrobić...
Panienka, która słuchała tego z coraz szybszym biciem serca, przerwała mu i spuszczając oczy, rzekła:
- Ależ po co się tak męczyć. Niech pan w takim razie porozmawia z moim tatusiem...
- Z tatusiem?! - wykrzyknął zdumiony młodzieniec. - Chce pani powiedzieć, że to pani ojciec puszcza po nocach z patefonu te wszystkie fokstroty i charlestony?!
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego sołtys Wąchocka smaruje szyby naftą?
- Bo się dowiedział, że na szybach naftowych jest dobry interes...
Dlaczego w Marklowicach zamknięto bibliotekę?
- Bo jedna książka się podarła, drugą ktoś pożyczył i nie oddał, a ostatnia jest zamiast złamanej nogi pod regałem...
Dlaczego w Kłaju rozłożono siatkę pod linią elektryczną?
- Żeby napięcie nie spadło...
Gdzie w Porażu jest kryta pływalnia?
- Pod mostem...
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
W wagonie kolejowym konduktor zwraca uwagę pewnemu pasażerowi:
- Pan masz bilet na pociąg osobowy, a ten jest pośpieszny.
- Panie konduktorze; niechże więc ten pociąg jedzie sobie osobowo. Mnie to jest całkiem obojętne...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Gdyby tak się dało zmienić posiedzenia na pomyślenia!
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.