Bezpieczeństwo energetyczne to nasz wspólny narodowy interes. Za trzy lata wygasną koncesje wielu kopalń węgla kamiennego. Co stanie się, gdy gminy zablokują ich prolongatę? Czy Polska, słynąca z produkcji węgla, stanie się czołowym jego importerem?
W 2019 r. wygasają koncesje na wydobycie wielu kopalń węgla kamiennego. Tymczasem relacje pomiędzy zakładami górniczymi a lokalnymi społecznościami nie układają się najlepiej. Głównym powodem są szkody górnicze. Na dodatek większość samorządów krytycznie podchodzi do projektu powstania Państwowej Służby Geologicznej, której utrzymanie miałoby obciążyć gminne budżety kosztem opłaty eksploatacyjnej. Podczas XI Konferencji Naukowo-Technicznej poświęconej ochronie środowiska na terenach górniczych, która odbyła się w Ustroniu w dniach 19-21 października br., rysowano wręcz czarne scenariusze, które za trzy lata mogą się spełnić.
Trzeba chronić złoża
- Jeżeli burmistrzowie i wójtowie nie wyrażą zgody na przedłużenie koncesji, kopalnie zaprzestaną fedrowania. Co stanie się wówczas, skoro nasza energetyka w przewadze opiera się na węglu? Może dojść do tego, że będziemy zmuszeni węgiel importować. Każdy chce mieć prąd w gniazdku, ale kopalni pod swoim domem już nie. Gdzie się podział interes publiczny? W mojej ocenie nasze bezpieczeństwo energetyczne jest zagrożone - zwrócił uwagę prof. Wiesław Blaschke.
Zdaniem dyskutantów interes publiczny powinien wziąć górę.
- Konieczna byłaby ustawa zabraniająca blokowania koncesji. Nie może być też zgody na budowanie osiedli na terenach, pod którymi znajdują się złoża węgla brunatnego i permanentne utrudnianie budowania nowych kopalń - akcentowali dyskutanci.
Zwrócono ponadto uwagę na konieczność przyśpieszenia prac nad uruchomieniem pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Ostatnie zapewnienia, że ma ona ruszyć najpóźniej w 2030 r., oceniono jako mrzonki.
- Należy zastanowić się, w jaki sposób pogodzić kwestie bezpieczeństwa energetycznego kraju i ochronę środowiska. W ciągu minionych lat górnictwo wykazywało dużą dbałość o ekologię. Likwidowano m.in. szkody spowodowane eksploatacją węgla na powierzchni i wydano dziesiątki milionów złotych na rekultywowanie zwałowisk odpadów. Tymczasem nasze społeczeństwo nie jest przychylne górnictwu. Ten problem może się pogłębiać, ponieważ górnictwu będzie coraz trudniej wysupłać środki na naprawę szkód wywołanych eksploatacją. Zmniejsza się wydobycie, a wraz z nim dochody spółek węglowych - argumentował Tomasz Białożyt, przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska przy Wyższym Urzędzie Górniczym.
Na razie jednak spółki węglowe, podobnie jak nadzór górniczy, starają się jak mogą, aby ułatwić życie wszystkim tym, którzy ucierpieli w wyniku szkód eksploatacyjnych.
- Przedsiębiorcy robią co jest w ich mocy, do wspólnych działań zapraszają jednostki naukowo-badawcze. Organa nadzoru górniczego przyglądają się bacznie sytuacji w gminach. Z kolei samorządy na bieżąco zgłaszają swoje zastrzeżenia - wskazywał Piotr Kujawski z Departamentu Ochrony Środowiska WUG.
Górotwór jest coraz trudniejszy
W dyskusji wziął także udział dr hab. Andrzej Kowalski z Zakładu Ochrony Powierzchni i Obiektów Budowlanych Głównego Instytutu Górnictwa. W jego ocenie szkody górnicze na Górnym Śląsku są pod kontrolą.
- Nie będzie powtórki z bytomskiego Karbia, ale szkód nie da się całkowicie wyeliminować. Naukowcy próbują je ograniczać i odnoszą na tym polu sukcesy, bo też ich wiedza jest coraz szersza. Korzystamy z komputerów i technik satelitarnych, jednak wszystkich tajników górotworu nie odkryjemy. Górotwór jest coraz trudniejszy do opisania, ponieważ mamy do czynienia z zaszłościami eksploatacyjnymi, bo głębokości obecnej eksploatacji są większe. Ludzie chcą prąd, ale górnictwa już nie. Kiedyś nie mieli prawa artykułowania swoich żądań, teraz tego prawa często nadużywają. W efekcie to, co wywalczą, może obrócić się przeciwko całemu społeczeństwu - przekonywał dr inż. Kowalski.
O przykładach prowadzenia wydobycia ze szczególną ostrożnością opowiadali naukowcy z Politechniki Śląskiej. Oszczędzono w ten sposób Niedobczyce, dzielnicę Rybnika, która w sposób szczególny została dotknięta szkodami górniczymi.
- Zmniejszanie szkód górniczych dzieje się coraz częściej kosztem utraty najlepszego węgla. Kierownictwo samodzielnej dawniej kopalni Marcel założyło, żeby nie przekroczyć wpływów eksploatacyjnych II kategorii, które są dopuszczalne pod zabudową miejską. Wyeksploatowano trzy ściany, czwarta jest na ukończeniu i nie ma większych wpływów. Odnieśliśmy sukces, ale kosztem 30 proc. bardzo dobrego jakościowo węgla, który został pod ziemią - mówił prof. Jan Białek z Zakładu Geodezji i Ochrony Terenów Górniczych Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej.
Uciążliwość odorowa
O swoich problemach opowiadali także przedstawiciele KGHM. W tamtejszym zagłębiu miedziowym pojawiła się uciążliwość zwana odorową. Na skutek prowadzonej eksploatacji, m.in. metodami strzałowymi, nastąpiły spękania w obrysie wyrobisk i uwolnił się siarkowodór. Przenika on na powierzchnię szybami wydechowymi i w okresach, kiedy nie ma wiatru, powoduje bardzo nieprzyjemny zapach. Naukowcy w Politechniki Wrocławskiej od sześciu lat zastanawiają się nad sposobami zatrzymania tego gazu w podziemnych strukturach skalnych. Na razie nie znaleźli złotego środka.
Warto wspomnieć o zagrożeniu hałasem, który doskwiera mieszkającym nieopodal czynnych szybów wentylacyjnych. Głośne buczenie wentylatorów będzie można tłumić za pomocą specjalnych ekranów, podobnych do tych, ustawianych przy autostradach. Nasi naukowcy są zatem w stanie rozwiązać wiele problemów, potrzebują tylko na to czasu.
Organizatorem XI Konferencji naukowo technicznej pt. "Ochrona środowiska na terenach górniczych" było Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Górnictwa.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
@górnik112 - mała poprawka w Twojej wypowiedzi - nie "USŁUGI" a "SZKODY" górnicze! Prezesi zarabiają bajeczne pieniądze, emeryci cieszą się z wypłat pod stołem, a młodzi po szkołach/uczelniach harują jak woły za psie pieniądze z nadzieją, że kieeedyś czasy się poprawią i spółki węglowe (nie ich wewnętrzne firmy) ich przyjmą.
W górnictwie mamy jeszcze jeden ważny problem EMERYCI!!!! KTÓRZY DALEJ PRACUJĄ FIRMACH ŚWIADCZĄCYCH USŁUGI GÓRNICZE
Super maszyna na zdjęciu, KSW-1500EU R400, dzięki niej Ziemowit bił rekordy.