Jeśli okaże się to konieczne, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które chcą budować linię najwyższych napięć Kozienice - Ołtarzew, skorzystają z ustawy specjalnej - zapowiedział w Sejmie pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.
Posłowie Kukiz'15 pytali w środę w Sejmie o przyczyny zmiany przebiegu trasy linii 400 kV Kozienice - Ołtarzew, a także o towarzyszące tej inwestycji protesty społeczne.
- Każdy chce mieć energię, ale nikt nie chce mieć linii energetycznej, nawet w polu widzenia - mówił Naimski, odnosząc się do protestów towarzyszących inwestycji Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) zawiązanych z budową linii najwyższych napięć, która ma wyprowadzić energię z nowobudowanego bloku 1075 MW w elektrowni Kozienice.
- Musi być zbudowana linia, która połączy Kozienice z linią wysokiego napięcia między aglomeracją warszawską i łódzką, bo to domknie pierścień energetyczny - mówił.
Linia ma powstać do 2019 r. i będzie wyposażona w światłowody. Jak podkreśla inwestor, czyli PSE, przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa i niezawodności pracy Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE); zamknie też od strony południowo-zachodniej tzw. pierścień energetyczny wokół Warszawy.
PSE przekonuje, że od jej powstania zależy niezawodne zasilanie aglomeracji warszawskiej, Mazowsza oraz obszaru północno-wschodniej Polski.
Obecnie na ukończeniu jest budowa innej linii w tym rejonie: z Kozienic do Siedlec. Ma ona zabezpieczyć dostawy prądu, tak aby uszkodzenie czy awaria sieci przesyłowej w jednym miejscu nie pozbawiło Mazowsza energii elektrycznej. Gdyby zaniechać budowy linii Kozienice-Ołtarzew, w przypadku wystąpienia awarii pozostałych linii może się okazać, że konieczne będzie ograniczenie produkcji prądu w Kozienicach. Wtedy bez zasilania w energię elektryczną mogłaby zostać nie tylko aglomeracja warszawska i część Mazowsza, ale również spory obszar północno-wschodni kraju, czyli ok. 8 mln odbiorców prądu.
Piotr Naimski mówił, że KSE wymaga inwestycji, bo to "kwestia bezpieczeństwa energetycznego kraju". Inwestycje liniowe - jak tłumaczył - polegają na tym, że przechodzą przez wiele gmin na długich odcinkach i zdarza się, że naruszają interesy lokalnych społeczności, konkretnych właścicieli działek i domów. Dlatego negocjacje dotyczące przebiegu takich inwestycji wymagają "delikatności, rozwagi i kompromisów", a do tego są kosztowne, bo właścicielom działek, przez które takie inwestycje przebiegają, należą się rekompensaty. Jak dodał, tereny wokół Warszawy są - ze względu na gęstą zabudowę - bardzo trudne.
Naimski powiedział, że w PSE została przeprowadzona "bardzo głęboka" analiza wszystkich wariantów przebiegu linii Kozienice - Ołtarzew i okazało się, że najbardziej "racjonalne" jest jej poprowadzenie wzdłuż ciągów komunikacyjnych. Ze względu na liczbę protestów społecznych, PSE powróciły do koncepcji poprowadzenia jej według założeń Planu Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Mazowieckiego.
Naimski przyznał, że protestów w przypadku każdego wariantu jest wiele i trzeba wypracować kompromis. Jak dodał, to kwestia rozmów między inwestorem a władzami gmin.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.