Pigułki radości a problem oddoroślenia
Skąd czerpać radość, gdy los doświadcza nas swymi najróżniejszymi karesami? Jak tu się śmiać, gdy z jednej strony gniecie, z drugiej uwiera, stąd szczypią, a zowąd kłują? Ano właśnie w takich sytuacjach trzeba tę radość wykrzesać za wszelką cenę! Śmiech, gdy wszystko idzie dobrze, jest tylko dodatkiem lub zewnętrznym wyrazem wszechogarniającej nas błogośc,; przysłowiową wisienką na torcie; to taki crème de la crème życia. Ale gdy jest kiepsko - bywa niezbędnym ratunkiem! Zacznę od przypomnienia słów Tadeusza Boya-Żeleńskiego, bez wątpienia męża opatrznościowego we wszystkim, co związane ze śmiechem i humorem w Polsce. Stwierdził on, że humor jest alkoholem psychicznym, a alkohol sprawia, że człowiek dorosły "udziecinnia się". W sposób sztuczny sięga po to, co małe dzieci posiadają w sposób naturalny, czyli po bezproblemową radość z życia z samego faktu swego istnienia. Oczywiście zażywając tego "preparatu oddoroślającego", należy dbać o umiar tak, by nie cofnąć się do stanu niemowlęcego, gdy rozum i zmysły nie są jeszcze wykształcone, zaś potrzeby fizjologiczne załatwiane są bez jakichkolwiek zahamowań - do tych ostatnich jeszcze przejdziemy później. Chodzi raczej o radość taką, jaką sprawia dziecku huśtawka, karuzela, czy co najwyżej beztroskie ciapcianie nogami w błotnistej kałuży.
Kiedyś pewien "oddoroślony" w granicach przyzwoitości jegomość wracał tramwajem. Był radosny, jak dzieciak, który dopiero co wyszedł z lunaparku. Do wszystkich się uśmiechał, gadał różne sympatyczne głupstwa, co sprawiało, że i innym udzielał się jego dobry nastrój. Z jednym wyjątkiem. Pewna nie pierwszej młodości, ale z tzw. pretensjami, damulka aż nadto wyraźnie całą swoją postawą manifestowała dezaprobatę wobec wesołka. Spoglądała jak wygłodniały pies, któremu nagle zabrano sprzed nosa miskę, zanim zdążył pochwycić pierwszy kęs. Mimo to mężczyzna i do niej uśmiechał się szczerze, jakby nie zauważając jej jadowitych spojrzeń. Wreszcie damulka nie wytrzymała i odezwała się:
- Ależ pan jest pijany! Jak pan wygląda?! To wstyd! Po prostu wstyd w takim stanie wystawiać się na ludzki widok!!!
Wesoły pasażer, mimo tych słów, zachował uśmiech na twarzy i rzekł:
- Powiadasz, paniusiu, że wstyd się pokazywać... To i paniusia nie powinna się pokazywać, bo paniusia jest brzydka... A nawet bardzo brzydka... A ja do jutra wytrzeźwieję...
I nadal rozbawiał pozostałych pasażerów, bo odrobina uśmiechu, obojętnie z jakiego źródła płynąca, bywa na wagę złota, szczególnie po ciężkim dniu.
"Śmiech wyprowadza nas niby z zatęchłego, dusznego pokoju na powietrze, na słońce" - zauważył Tadeusz Boy-Żeleński i dalej: "Humor, to jest niejako narkotyk, alkohol psychiczny; może być rozmaity, od pospolitej siwuchy do szlachetnego wina i ostrych likierów. Jak wino jest słońcem w butelkach, tak dowcip jest radością życia w pigułkach".
Zatem jeśli dowcip jest radością życia w pigułkach, to ten, który te pigułki uciera i dostarcza, jest aptekarzem w aptece humoru. Oby tylko był dobrym aptekarzem i wydawał leki odpowiednie do dolegliwości, we właściwej gramaturze, ze stosownymi, dobrze wymieszanymi ingrediencjami i najlepiej dobrze smakujące. Są tacy, którzy to potrafią znakomicie! Ale proszę uważać, bo dyletant może Państwu zdrowie zrujnować...
KÓNSKI Z BELE KÓND
Złe, złym się przepędza...
Pewien znakomity farmaceuta musiał na chwilę wyjść ze swej apteki i pozostawić ją pod opieką niezbyt rozgarniętego praktykanta. Przez całą swoją nieobecność był więc w stanie najwyższego zaniepokojenia i po powrocie natychmiast zapytał, czy byli klienci.
- Był jeden z silnym kaszlem - poinformował praktykant.
- I cóż pan mu dałeś??? - drżącym z niepokoju głosem zapytał farmaceuta.
- Środek przeczyszczający - z uśmiechem odparł praktykant.
- Czyś pan oszalał?! Środek przeczyszczający? Na kaszel?!! Mój Boże! Mój Boże! Coś pan narobił najlepszego?! Cóż będzie z tym nieszczęśnikiem?!
- A co ma być? - zdziwił się praktykant - niech no próbuje sobie teraz zakaszleć...
Wyczucie taktu
Po kilku latach niewidzenia się pewien mężczyzna zauważył na ulicy sąsiadkę sprzed lat, z miejsca, z którego już się wyprowadził. Ukłonił jej się szarmancko i zauważył:
- Ależ pani mocno przytyła!
- No wie pan! - wykrzyknęła oburzona dama. - Kobiecie nie mówi się takich rzeczy!
- Najmocniej przepraszam - zaczął się sumitować nieco stropiony mężczyzna. - Byłem przekonany, że w pani wieku to już nie ma żadnego znaczenia....
Nić porozumienia
Na wieczorku zapoznawczym w pewnym kurorcie, po kilku szalonych tańcach i kolejnej lampce wina, on pyta ją:
- Czy gdybym zaproponował wspólne spędzenie nocy, odmówiłabyś?
- Jak dotąd nigdy tak nie robiłam.
- Nie spędzałaś nocy z nowo poznanym mężczyzną???
- Nie, nigdy mu nie odmawiałam.
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Marian Hemar
(1901-1972)
Na pewnego dygnitarza
Dwie są rzeczy, które czynią z pana
Typ społeczny o wartości wzoru:
Brak poczucia własnego komizmu,
Brak poczucia cudzego humoru.
ZAGADKA
- Kto to jest mąż?
- Zastępca kochanka do spraw finansowo-gospodarczych.
Z NAUKOWEGO PÓNKTU WIDZENIA
Przeprowadzono badania nad życiem uczuciowym poszczególnych nacji i sformułowano kilka wniosków. Między innnymi okazało się, że mężczyźni w Niemczech, jeśli mają i żonę, i kochankę, to kochają jednak żonę. Francuzi z kolei odwrotnie - większym uczuciem darzą kochankę. Amerykanin posiadający żonę i kochankę kocha w tej sytuacji przede wszystkim siebie. Polacy także mają często i żonę, i kochankę, ale kochają matkę. Zaś Rosjanin, który ma żonę i kochankę, kocha Putina... Przeprowadzono także podobne badania nad życiem uczuciowym męskiej części członków partii działających w Polsce, ale wyników nie opublikowano...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
- Dlaczego w Rzykach każdy chce mieć pole jak najwyżej?
- Bo każdy chce mieć jak najwyższe plony...
- Co mieszkańcy Grójca wietrzą zamiast pościeli?
- Podstęp...
- Dlaczego w Kłaju wiążą butelki z winem owocowym w pęczki?
- Bo w ten sposób uzyskują wino gronowe...
- Dlaczego w Wąchocku nie ma siekier?
- Bo wszyscy rąbią prosto z mostu...
- Dlaczego w Marklowicach straż pożarna nie wyjeżdża z remizy do pożarów?
- Bo w wyniku zaleconych przez sołtysa oszczędności teraz pożary przyjeżdżają do remizy...
ŚLĄSKIE PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Panu gazeta, chłopu motyka - lata płyną, a to się nie zmienia...
Pasuje do bryczki; ale niy siedzieć w nij, inoś jóm cióngnóć - choć może uważać inaczej...
Patrz każdy siebie a bydziesz w niebie - choć niepostrzeżenie inni mogą wciągnąć do piekła...
Patrzi, jakby siedm wsi wypolił, a za łósmo sie broł - ale pozory mogą mylić.
Patrzi, jak kot na kwaśne mlyko - czyli że coś nie tak?
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Wśród rządzących brakuje zwykłych hydraulików, dlatego na salonach władzy zawsze czuć wychodek.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.