Spółka Ursus, jedyny polski producent ciągników i spadkobierca ponad wiekowej tradycji, w ciągu miesiąca zwiększyła sprzedaż na niemieckim rynku trzykrotnie. Stało się to po interwencji rządu polskiego, dzięki której zdjeto nieformalną blokadę sprzedaży. W ciągu trzech lat Ursus chce osiągnąć na niemieckim rynku maszyn rolniczych 5-proc. udział.
Ursus mierzy w niemiecki rynek od kilku lat. W 2015 r. zaczął dobrze sprzedawać swój towar, ale ze strony niemieckich urzędników pojawiły się problemy. Ci bowiem żądali od producenta dodatkowych dokumentów, choć spółka miała i ma wszystkie certyfikaty wymagane prawem unijnym. W tej sprawie interweniował wicepremier Mateusz Morawiecki. Na tyle skutecznie, że od Ursusa nie wymaga się już udowadniania tego, czego udowodnić nie ma konieczności. Zdjęto blokadę sprzedaży.
.
Niemiecki rynek jest nie tylko jednym z najbardziej chłonnych, ale i wymagających w Europie. Kto na na nim zdobędzie pozycję, przed tym otwiera się możliwości ekspansji praktycznie w całej Europie.
Marsz na Niemcy Ursus zintensyfikował w 2015 r. Wówczas wprowadził na rynek ciągniki z serii C. Pokazał je w Hanowerze na międzynarodowych targach. Ciągniki wzbudziły zainteresowanie. Ursus mógł stworzyć w Niemczech sieć dilerską. Interes rozwijał się do momentu, gdy zaczęli żądać od producenta tego, czego nie powinni żądać (podobnie zachowywali się wobec Ursusa urzędnicy we Włoszech i Francji). W praktyce rejestracja sprzętu Ursusa była niemożliwa. Aby dostarczyć niemieckim rolnikom ciągniki spółka rejestrowała je w Polsce i sprzedawała za granicą... jako używane, ale z zerowym przebiegiem. Takie działanie przekładało się na ich znacznie niższą cenę. I tak było przez dziesięć miesięcy.
Zarząd spółki zwrócił się o pomoc w rozwiązaniu konfliktu do polskiego rządu. W lipcu Mateusz Morawiecki interweniował w sprawie u swego odpowiednika w rządzie federalnym Niemiec - u wicekanclerza Sigmara Gabriela. Skutecznie.
- Takie działanie polskiego rządu jest dobrym przykładem na to, jak państwo, które czerpie korzyści z rozwoju gospodarki na terenie swojego kraju powinno dbać o interesy rodzimych firm płacących podatki oraz zatrudniających ludzi na umowy o pracę. W naszej opinii jest to bardzo dobry krok w kierunku odbudowy siły polskiego przemysłu - komentuje sytuację Karol Zarajczyk, prezes Ursusa.
Wejście na rynek niemiecki wiąże się z wzrostem sprzedaży ciągników i maszyn rolniczych na tamtym rynku. To z kolei przekłada się na zwiększenie zatrudnienia w zakładach Ursusa, w Lublinie - o 100 osób jeszcze w tym roku i w Dobrym mieście 50 w roku następnym - zakłada zarząd spółki.
Zgodnie z szacunkami spółki rynek niemiecki jest jednym z najbardziej chłonnych rynków w Europie. Zarówno jeśli chodzi o ciągniki, jak i przyczepy rolnicze. Rozwój sprzedaży ciągników i maszyn rolniczych produkowanych w polskich zakładach Ursusa, wiąże się ze zwiększeniem zatrudnienia. Plany rozwojowe spółki zakładają zatrudnienie dodatkowych pracowników w zakładach w Lublinie i Dobrym Mieście.
W ciągu trzech lat Ursus chce osiągnąć na niemieckim rynku maszyn rolniczych 5-proc. udział. Poza tym jeszcze w tym roku chce uruchomić sprzedaż we Francji i Włoszech.
I kwartał tego roku spółka zamknęła skonsolidowanymi przychodami na poziomie 74,36 mln zł, tj. przy 6,3-proc. spadku rdr i przy ponad 10-proc. wzroście przychodów ze sprzedaży na rynku krajowym i czasowym spowolnieniu sprzedaży za granicą (problemy w Niemeczech, Francji i Włoszech). Zysk netto Grupy wzrósł o 4,1 proc. do poziomu 4,65 mln zł.
Ursus powstał, jako Towarzystwo Udziałowe Specyalnej Fabryki Armatur, w 1893 r. Początkowo zajmowała się produkcją armatury. W 1907 r. fabryka zaczęła produkować silniki. Pierwsze traktory z logo Ursusa wyjechały w roku 1922.
W 2011 r. markę wykupiła (od Bumaru SA) spółka POL-MOT Warfama SA (założona w 1946 r., która od 2013 r, zmieniła nazwę na Ursus SA.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.