A OGÓRKÓW I TAK NIE MA
Sytuacja w kraju i na świecie tego lata dostarcza nam tylu bulwersujących tematów, że właściwie można uznać, iż tak zwany sezon ogórkowy przestał istnieć. To kolejne zjawisko kulturowe - może niezbyt istotne, ale jakże odświeżające poprzez swą nieco głupawą lekkość - które nas opuściło. Nikt nie szuka ogórka - giganta, cielęcia o dwóch głowach, UFO, roznegliżowanej gwiazdy ekranu i potwora z Loch Ness. Zresztą roznegliżowane gwiazdy i gwiazdeczki są wszędzie, wcale nie trzeba ich szukać. Podobnie jak potworów, które pojawiają się na każdym kroku w mediach i w "realu" - tyle że nie mają niczego wspólnego z Loch Ness. Ta tendencja pojawiła się już przed kilku laty i jej intensywność narasta, niestety. W czasie letniej kanikuły na ogół "puchły" też od liczby doniesień kryminalne raporty. I tu także mamy zmianę, ale w drugą stronę; tzn. puchną jeszcze bardziej. Niestety! Należy w tym momencie znów zakrzyknąć.
Nie piszę tego z powodu własnego malkontenctwa, lecz żalu za taką osobistą "La Belle Epoque". Świadomość jej istnienia pojawia się wraz z upływem lat a jej umiłowanie najczęściej znajduje zewnętrzny wyraz w postaci słów: "za moich czasów...". I nie chodzi o rzeczywiste przekonanie, że kiedyś to było, że ho, ho! A dziś to tak sobie. Idzie tylko o nostalgię za tym co było i nie wróci... Choć czasem naprawdę było lepiej. Ale ad rem.
Chcę się na chwilę zatrzymać przy owych wspomnianych wyżej raportach kryminalnych. Zawartość ta raczej nie skłania do śmiechu - powie ktoś i będzie miał rację. Choć, czasami i zabawne doniesienia się w nich zdarzają, lecz nie o nich dzisiaj. Zatem co w rubryczce par excellence humorystycznej mogą robić doniesienia o przestępstwach i to tych ciężkich z tragicznymi zakończeniami? Ano, czasami można się już tylko gorzko zaśmiać.
Wakacyjna beztroska, swobodny sposób bycia, przyczyniają się niestety do prawdziwych dramatów. W tej mierze do gwałtów. Sławetna "pigułka gwałtu" dość łatwo może trafić do szklanki niczego nie podejrzewającej panienki. Bo też nie powinno być tak, że miałaby cokolwiek podejrzewać. Kobieta w męskim towarzystwie powinna zawsze się czuć bezpiecznie, bez względu na okoliczności. I jeśli zechce, to może... A jeśli nie zechce, to trudno... To teoria, bo wielu panów już sam fakt obecności kobiety w ich towarzystwie uznaje za dowód na to, że ona chce. Jeśli w dodatku atmosferę "rozluźnia" alkohol, no to sprawa jest dla nich oczywista. Ale nie jest oczywista dla kobiety. Tylko że niektóre samce w takiej sytuacji nie rozumieją słowa "nie". Późniejsze tłumaczenie najczęściej sprowadza się do stwierdzenia: "No przecież piła! No to czego się spodziewała?" Ktoś kto pije, może się spodziewać, że - na przykład - w jakimś momencie zawiedzie go jego żołądek a nie kompan od wspólnej zabawy. Że na drugi dzień będzie na kacu a nie w ciąży. Że wyląduje w cudzym łóżku, ale na izbie wytrzeźwień a nie u jakiegoś niechcianego faceta. I że zostanie zmuszony do grzecznego zachowania a nie do spółkowania.
Niestety w naszym kraju, kobieta, która się bawi w męskim gronie... No to przecież wiadomo, po co ona się tam bawi i co będzie potem gadać, że nie chciała... Ten model myślenia jest nadal bardzo częsty, jeśli nie dominujący. Dlatego tak się zastanawiam, dlaczego reprezentująca go część społeczeństwa tak bardzo broni się przed - jak to się ujmuje - zamachem na nasze wartości ze strony islamskich imigrantów? Przy czym przedmiotowe traktowanie kobiet podnoszone jest jako jeden z głównych zarzutów. Wszak tak wiele was łączy panowie...
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Krystyn Ostrowski
(1811-1882)
Nierząd narodowy
Baby rządzą nami,
A księża babami;
Czart nas wszystkich mami
Złotem i baśniami.
Kłótnia co się zmieści,
Jak u dzikich zwierząt;
Bo gdzie rząd niewieści,
Tam panuje nierząd.
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Rozdrażniony jak szerszeń, któremu kijem rozbito gniazdo, Blumenfeld, wpadł do buduaru swojej żony, która akurat robiła sobie makijaż. Już miał otworzyć usta, ale żona, widząca jego zdenerwowanie, zapytała słodkim głosikiem:
- Stało się coś mój najukochańszy?
- Ty się jeszcze pytasz, czy się coś stało? Ze mnie się całe miasto śmieje a ty się pytasz?
- Co znaczy się śmieje?
- Śmieje się, bo ludzie gadają, że ty mi Fryda rogi przyprawiasz!!!
- I ty się tym tak przejmujesz? Ty się Salomon nie przejmuj. Ty nie bądź taki delikatny. O mnie całe miasto mówi, że mam pełno kochanków i widzisz; wcale się tym nie przejmuję...
x x x
W kawiarni, przy jednym stoliku, zebrało się wesołe i liczne towarzystwo. Jego duszą jest Izaak Grinbaum. Opowiada dowcip za dowcipem, coraz frywolniejsze a towarzystwo pokłada się ze śmiechu. Tylko Sasza Finkel zachowuje kamienną twarz i śmiertelną powagę. Ktoś wreszcie dyskretnie trąca go w bok i po cichu pyta:
- Sasza. Nie podobają ci się dowcipy naszego Izaaka?
- Czemu się mają nie podobać? Podobają się...
- To czemu ty się z nich nie śmiejesz?
- Bo ja się na Izaaka gniewam i dopóki on mnie nie przeprosi za przykrość, to ja się z jego dowcipów będę śmiał dopiero w domu...
x x x
Pewnego bogatego Żyda ze wschodniogalicyjskiego miasteczka zapytano dlaczego, będąc zupełnie zdrowym, tak często odwiedza lekarza?
- Bo lekarz też musi żyć a głupio mu dawać pieniądze ot tak, bez niczego. To ja idę do niego i udaję chorego, żeby mi co zapisał. Potem kupuję to lekarstwo w aptece, bo przecież aptekarz też musi żyć. A potem zaraz to lekarstwo wyrzucam, bo ja też muszę żyć...
HIGH SOCIETY - RUBRYCZKA CELEBRYCKA
Adam Mickiewicz miał kolejny wykład w Collège de France w Paryżu. W jego trakcie zeszło na ogromną sympatię Polaków do Francuzów, graniczącą z uwielbieniem. Wieszcz zauważył, że:
- Polacy tak bardzo lubią Francję i jej mieszkańców, że każdy z nich po przybyciu tutaj, już w czwartym dniu pobytu potrafi posługiwać się językiem francuskim...
W tym momencie jeden ze słuchaczy przerwał wieszczowi pytaniem:
- Czy to znaczy, że pan jest tutaj dopiero trzeci dzień?
x x x
Gombrowicz nie znosił niektórych współczesnych pisarzy. Przyjaciele próbowali go przekonać do jednego z nich.
- On bardzo dużo pracuje nad swoimi tekstami - zauważył któryś z dyskutantów.
- O, w to wierzę - odparł Gombrowicz - bo to niemożliwe, żeby tak od jednego zamachu pisać takie nudne teksty...
ZAGADKA
- Co zaczyna się na literkę "d", kończy na "a" i wymaga zużywania dużej ilości papieru?
- Drukarnia...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
- Dlaczego rzeka Kamienna wystąpiła z brzegów podczas ubiegłorocznej suszy?
- Bo sołtysowa weszła do niej, żeby się ochłodzić...
x x x
- Dlaczego sołtys Marklowic do Katowic jechał godzinę a z powrotem aż cztery godziny?
- Bo samochód na wstecznym biegu jedzie znacznie wolniej...
x x x
- Dlaczego mieszkańcy Grójca masowo zajęli się radiestezją i chodzą z wahadełkami i różdżkami?
- Bo szukają źródeł dowcipów na ich temat...
x x x
- Dlaczego mieszkańcy Kłaju chodzą zawsze z gołymi głowami?
- Bo nikt nie chce dostać w czapę...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Pewne rzeczy się nie zmieniają: zamek, nawet jeśli legnie w gruzach, nadal będzie zamkiem; kupa gnoju, nawet jeśli będzie wielka jak zamek, nadal pozostanie kupą gnoju...
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.