Po zawarciu Transatlantyckiego Porozumienia Inwestycyjno-Handlowego (TTIP) nie dojdzie do dramatycznego załamania rynku polskiego, ani destabilizacji handlu między Polską a Stanami Zjednoczonymi - ocenili we wtorek (12 lipca) w Warszawie eksperci w czasie debaty o umowie negocjowanej między UE a USA.
Głównym prognozowanym skutkiem umowy, ich zdaniem, będzie przesunięcie w handlu międzynarodowym, wypierające z unijnego i amerykańskiego rynku państwa trzecie. Dla Polski efekty będą jednak dość ograniczone - zwrócili uwagę.
Biorący udział w dyskusji specjaliści przypomnieli, że już dziś w handlu po obu stronach Atlantyku obowiązują niskie stawki celne. Jednocześnie wskazali, że UE najbardziej otwiera swój rynek rolny dla produktów z innych stref klimatycznych lub uzupełniających miejscową produkcję, USA zaś chronią swoje uprawy strategiczne, jak np. pszenicę, nakładając na nią zarówno wysokie cła, jak i obwarowując import różnymi barierami pozataryfowymi.
Dr hab. Karolina Pawlak z Katedry Ekonomii i Polityki Gospodarczej w Agrobiznesie Wydziału Ekonomiczno-Społecznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu powiedziała, że kwestią, która wzbudza największe obawy w Polsce, jest sprawa potencjału rolnictwa w USA. Jak przypomniała, w Europie rolnictwo wykorzystuje dwukrotnie mniejszy areał niż w Ameryce, jednocześnie zatrudnia więcej ludzi, wymaga też większych nakładów produkcyjnych.
Z drugiej strony wskazała, że w Polsce wzrasta wydajność produkcji rolnej (pomimo spadku liczby przedsiębiorstw rolnych w latach 2007-2014, produkcja wzrosła o ok. 35 proc.) i w dodatku następuje ciągły wzrost wartości dodanej wytwarzanych dóbr, co czyni ją bardziej konkurencyjną.
- Wartość dodana polskiej produkcji w żaden sposób nie ustępowała wynikom pozostałych państw Unii Europejskiej - podkreśliła.
Prof. Jan Michałek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, na podstawie przeprowadzonych symulacji podał, że średnio polski eksport do USA mógłby wzrosnąć o 46,7 proc., podczas gdy import ze Stanów Zjednoczonych podniósłby się o 45,8 proc.
Według niego skala przyrostu polskiego eksportu i importu na podstawie tych szacunków wygląda "dosyć znacząco".
- Ale nie nastąpi dramatyczne załamanie rynku polskiego. Wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że ta równowaga zostanie utrzymana. Nie ma mowy o żadnej katastrofie. W skali całej gospodarki skutki są bardzo ograniczone.
Dr Janusz Rowiński, emerytowany pracownik Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wskazał natomiast, że wszystko, co produkuje się w UE, jest też wytwarzane w USA. Wyjątkiem - zauważył - są oliwa z oliwek oraz soja.
- To, że Polska dla USA jest rynkiem marginalnym, jest oczywiste. Podobnie jest w drugą stronę.
Jak podkreślił, nie boi się tego, co będzie się działo z polskim rynkiem po zawarciu TTIP. Za istotne uznał to, co się będzie odbywało na rynku unijnym, gdyż istnieje obawa, że właśnie tam polskie produkty zostaną wyparte przez towary z USA.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.