W zaklętym kręgu
Skąd człowiek bierze wiedzę na temat otaczającego go świata i rządzących tym światem zjawisk? Na przykład świata polityki i zjawisk ekonomicznych? Nie ma prostej odpowiedzi, bo różni ludzie, różnie - a ludzi jest dużo.
No to ograniczmy się do naszego państwa... Też trudna odpowiedź... Niewątpliwie jedni czerpią taką wiedzę z wnikliwego studiowania fachowej literatury i słuchania godnych zaufania ekspertów. Ale takich, niestety, jest najmniej. Inni polegają wyłącznie na własnych obserwacjach i wyczuciu, co daje poczucie niezależności od jakichkolwiek manipulacji i wpływów zewnętrznych. Nic bardziej złudnego, bo wszędzie być i wszystkiego widzieć się nie da, a o błąd łatwiej, niż o spotkanie z ekskrementami gołębia na krakowskim rynku. Jeszcze inni słuchają różnych znajomych, którzy "wiedzą lepiej" a nawet "najlepiej". A skąd wiedzą? No właśnie stąd, skąd wiedzę czerpie znakomita większość ludzi, czyli z tzw. publikatorów.
Oczywiście nie tych fachowych, analitycznych, bo tam trudno przebrnąć przez kilka pierwszych zdań. Szczególnie, gdy szkoła i dom nie nauczyły czytania, że o czytaniu ze zrozumieniem nie wspomnę, zaś zasób słownictwa wystarcza do napisania średniej długości SMS-a i porozumienia się z kasjerką w supermarkecie.
Ale od czegóż mamy tzw. tabloidy? One wyjaśnią wszystko łatwo, szybko, przystępnie dla każdego. O, przepraszam: nie dla każdego, bo tych, co preferują jednak bardziej skomplikowaną treściowo i frazeologicznie literaturę, odrzuca po kilku pierwszych tabloidowych zdaniach. O ile oczywiście dana enuncjacja ma więcej niż kilka zdań. A na czym opierają swoją wiedzę tabloidy? Na przykład w dziedzinie polityki i ekonomii? Na zdaniach, a nawet całych sekwencjach zdań tu i ówdzie rzucanych przez polityków. Oczywiście tych bardziej "wyrazistych" zdaniach, soczystych i bulwersujących - bo tylko takie treści dobrze idą na rynku. Politycy z kolei swoją wiedzę najczęściej czerpią z... tabloidów, bo na czytanie fachowej literatury nie starcza już czasu i wydolności intelektualnej. Zatem politycy rzucają bon motami wyrosłymi na tabloidowej wiedzy, która z kolei czerpie swą mądrość, jak z najczyczystszej krynicy, z owych rzucanych przez polityków tu i ówdzie głębokich myśli, które po przetrawieniu przez tabloidowych redaktorów od wszystkiego, znów stają się pożywką dla rozwoju ludzkiej wiedzy i mądrości... I tak koło się zamyka a świat się kręci.
Skutki opisanego mechanizmu dają zadziwiające efekty. Bo też to jest istne perpetum mobile socjologiczno-polityczne. Właściwie jakikolwiek dopływ nowych treści do tego zamkniętego obiegu staje się z czasem nie tylko zbędny, lecz wręcz szkodliwy dla jego uczestników. Szkodliwy z wielu powodów. Po pierwsze, dla człowieka, którego poglądy ukształtowały się w wyniku takiego właśnie procesu intelektualnego i są niewzruszone jak przedwojenny niemiecki beton, każdy dopływ nowej wiedzy mógłby być wstrząsem dorównującym wstrząsowi anafilaktycznemu po użądleniu przez szerszenia. Dla polityków mogłoby to być równie szkodliwe, jak pokerowe "sprawdzam" dla blagiera, grającego o najwyższą stawkę. A dla tabloidów mogłoby być wręcz zabójcze, bo nie są one ani kadrowo ani rynkowo przygotowane na wchłonięcie jakiejkolwiek wiedzy. Tabloid, czyli bardziej elegancko nazwany "brukowiec", kiedyś służył rozrywce podczas dłuższego posiedzenia w miejscu ustronnym i zajmował się łóżkowymi perypetiami "gwiazdeczek" oraz potworem z Loch Ness. Dziś decyduje o kształcie polityki, ekonomii, kultury i przynależności Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej. Jest super, ekstra, cool i wow!!!
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Nigdy na ptoka niy siokajóm, jak go chcóm do klotki chycić - o! Właśnie!
Nigdy tam wróny niy wrzeszczóm, kaj niczego niy widzóm - oj prawda.
Niyjedyn mo wiyncyj w gymbie, niż w kapsie - ale jak mu do niej zajrzeć? Tzn. do kieszeni...
Nikierzy przed czyjóm siynióm zamiatajóm, a przed swojóm śmieci majóm - ale od takiego zamiatania nie jest czyściej; oj nie!
Nowe, ale ze starymi dziurami - z tym to mamy stale do czynienia.
Z NAUKOWEGO PÓNKTU WIDZENIA
Od dawna zastanawia mnie powiedzenie o nauce, która poszła w las. Niby co w tym złego, że tam poszła? Może chciała odpocząć? Albo zapoznać się z leśną florą i fauną właśnie ze swego naukowego punktu widzenia? Zatem nie powinniśmy ani nauce ani nikomu przyganiać, że nauka poszła w las. Wręcz wydaje się, że im więcej nauki w lesie, tym lepiej. Znacznie gorzej, gdy nauka opuszcza las. A jeszcze gorzej, gdy ludzie postępują wedle wskazań nauki, która dopiero co wyszła z lasu, a nieco wcześniej zeszła w tym lesie z drzewa...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego w Kamujku wszyscy chodzą w maskach gazowych?
- Bo latem u sołtysa są otwarte okna...
Jak sołtys Marklowic dorobił się na grze na trąbie, bez pobierania wcześniej lekcji gry?
- Sąsiedzi płacili mu, żeby nie grał...
Dlaczego w Grójcu pozdejmowano wszystkie światła ze skrzyżowań?
- Bo postanowiono otworzyć dyskotekę...
Co robią mieszkańcy Kłaju, żeby konie nie potopiły im się podczas kąpieli?
- Zdejmują im podkowy...
ZAGADKI
Dlaczego mała witaminka nie wie jak się nazywa?
- Bo jeszcze nie zna alfabetu...
Co myśli metor na widok komety?
- Nie ma to jak napęd odrzutowy!
Co myśli guzik przy spodniach o spinkach do mankietów?
- Wyższe sfery...
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Zdarzenie to miało miejsce dawno temu w pociągu kolei wiedeńskiej. W wagonie pierwszej klasy jechało kilku Żydów, a jeden snuł niesamowite opowieści o bajecznym bogactwie Żydów odeskich.
- Wyobraźcie sobie - powiada w pełnym zapamiętaniu - że tam nawet kantor synagogi w zeszłym roku zarobił przeszło 50 tysięcy rubli!
- Co też pan gadasz? - zaoponował jeden ze słuchających tych opowieści - przesadziłeś pan zdrowo!
- Ależ ja też o tym słyszałem - zaoponował inny pasażer - to całkowita prawda, ale z drobną różnicą; mianowicie to było nie w zeszłym roku, tylko dwa lata temu i nie w Odessie, tylko w Moskwie. I nie kantor synagogi, tylko kupiec drzewny i nie pięćdziesiąt, a sto tysięcy rubli i nie w ciągu roku, tylko w pół roku i nie zarobił, tylko stracił... Poza tym cała ta historia jest całkowicie prawdziwa...
KÓNSKI Z BELE KÓND
Od własnej broni
Pewna damulka pozowała na znacznie młodszą, niż była w rzeczywistości. Kiedyś rozmawiała z przygodnie poznaną inną kobietą. Rozmowa zeszła na sprawy domowe i padło pytanie z ust nowej znajomej:
- A małżonek, ileż ma lat?
- Czterdzieści i od razu dodam, że jest między nami równo dziesięć lat różnicy.
- No, no! To jak na pięćdziesięciolatkę świetnie pani się trzyma...
Wyrzuty
- Muszę się pozbyć tej kanapy - zwierza się starszej koleżance pewna młoda małżonka.
- Dlaczego? Przecież jest całkiem dobra...
- Ach bo widzisz; niedawno zdradziłam na niej swojego męża i co spojrzę to mam wyrzuty sumienia...
- Kochana, uspokój się. Gdybym ja miała pozbywać się wszystkiego na czym zdradzałam swojego męża, to w domu zostałby tylko kaktus. A i tego nie jestem pewna...
Wątpliwości
On i ona spotykają się już od jakiegoś czasu, ale ciągle łączy ich platoniczne uczucie. Aż wreszcie za kolejną bytnością w jej mieszkaniu on nie wytrzymuje i oświadcza:
- Już od tak dawna się spotykamy. Dłużej tak nie mogę. Dziś, trudno darmo, musisz być moją!
- Ja rozumiem - odpowiada ona - że trudno. Ale dlaczego darmo???
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Niektóre rodziny żyją na tak wysokim poziomie, że u nich nawet gosposie mają migreny...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.