Wysokimi stanowiskami, które w swojej karierze pełnił Marek Belka można by obdzielić co najmniej kilka osób. To doświadczony ekonomista i polityk, dwukrotny minister finansów, premier, szef NBP, dyrektor w MFW. Słynie z ciętego języka i chętnie podchwytywanych przez media bon motów. W piątek (11 marca) mija termin zgłaszania kandydatów na szefa EBOiR. W tej chwili wiadomo, że konkurentem Belki byłby dotychczasowy szefie EBOiR: Brytyjczyk Sumie Chakrabartim, którego kadencja upływa w lipcu. O tym kto będzie kierował tym bankiem dowiemy się 11 maja.
Rząd oficjalnie zgłosił kandydaturę prezesa NBP Marka Belki na szefa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Miałby szanse zostać wybrany w maju tego roku, jeszcze przed zakończeniem upływającej w czerwcu kadencji na fotelu prezesa NBP. Jeśli Belka zostałby szefem EBOiR, byłby pierwszym Polakiem na tym stanowisku, dodałby też kolejne wysokie stanowisko do swojej bogatej kolekcji.
Belka zastąpił w fotelu szefa NBP Sławomira Skrzypka, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Został wskazany jako kandydat na to stanowisko przez pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Przez ostatnie 6 lat ekonomiści szanowali merytoryczne przygotowanie Belki do pełnienia funkcji szefa banku centralnego. Doceniali, że jako prezes NBP nigdy nie deklarował, czy bliżej mu do jastrzębiego, czy gołębiego skrzydła RPP - stara się w sposób wyważony patrzeć na politykę pieniężną. Doceniono też wysiłki Belki, by komunikatom rady nadać w miarę spójny przekaz. Ostatnio Belka unikał wyrazistych komentarzy wobec pomysłów gospodarczych nowego rządu PiS (np. podatku bankowego, programu 500 plus). Gabinet Beaty Szydło zrewanżował się mu poparciem jego kandydatury na szefa EBOiR.
Najwyższym stanowiskiem pełnionym przez Belkę była funkcja premiera, którą sprawował między majem 2004, a październikiem 2005 r. Stał na czele rządu mającego poparcie podzielonych już wówczas ugrupowań lewicowych, uchodzącego przede wszystkim za rząd wspierany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. To ówczesny prezydent forsował Belkę na premiera, nawet wtedy, gdy jego rząd za pierwszym razem nie uzyskał w Sejmie wotum zaufania.
Jako premier Belka zapisał się m.in. złożeniem rezygnacji w połowie 2005 roku, która miała doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Niewiele jednak wtedy z tego wyszło. To za jego czasów powstało również Ministerstwo Sportu, a sam Belka został pierwszym ministrem, łącząc piastowanie tego urzędu z funkcją premiera. To Belka jesienią 2004 roku złożył w imieniu Polski podpis pod Konstytucją UE, która w końcu nie weszła w życie, zakwestionowana w referendum we Francji i Holandii (zastąpił ją Traktat Lizboński z 2007 roku).
Członkiem rządu Belka był już jednak znacznie wcześniej. W 1997 r. został - po Grzegorzu Kołodce - na kilka miesięcy wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. Obie te teki objął także po wygranych przez SLD-UP wyborach w 2001 r., kiedy znalazł się w rządzie Leszka Millera.
Właśnie wtedy wprowadzony został 19-procentowy podatek od zysków kapitałowych, zwany - od jego nazwiska - podatkiem Belki. Był to element cięć, przeprowadzonych przez rząd Millera w związku z kłopotami gospodarczymi Polski (tzw. dziura budżetowa ministra finansów Jarosława Bauca).
Belka ustąpił ze stanowisk wicepremiera i ministra finansów w lipcu 2002 r. Dymisję uzasadnił względami osobistymi, mówił też, że "nie chciał się kopać z koniem".
Zastąpił go Grzegorz Kołodko. Po jakimś czasie okazało się, że ówczesny Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński miał wówczas rozważać oskarżenie Belki o kłamstwo lustracyjne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.