Premier Beata Szydło zapowiedziała we wtorek (16 lutego), że Polska wnikliwie oceni przedstawiony przez KE pakiet mający poprawić bezpieczeństwo energetyczne UE. Pakiet zobowiązuje państwa UE m. in. do solidarności w razie zakłóceń w dostawach gazu i sporządzania regionalnych planów na wypadek kryzysu.
Premier Beata Szydło powiedziała podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, że jednym z elementów przyjętego we wtorek przez rząd programu rozwojowego i jednym z priorytetów rządu jest bezpieczeństwo energetyczne.
- Dla nas niezmiernie istotne jest to, żeby Unia Europejska dostrzegła również tę kwestię bezpieczeństwa gospodarczego patrząc na interesy i bezpieczeństwo gospodarcze poszczególnych państw członkowskich. Dla Polski na pewno najistotniejszą kwestią jest w tej chwili budowanie pozycji naszej - energetycznej - w oparciu o dywersyfikację. My to mówimy bardzo wyraźnie, ale też zaznaczamy, że w tej chwili podstawą polskiej energetyki, podstawą polskiej gospodarki jest węgiel i jeszcze długo pozostanie. Musimy budować dobre otoczenie dla polskiego górnictwa, ale musimy też tworzyć nowe, nowoczesne technologie węglowe, co też jest celem naszego programu - powiedziała.
Komentując przedstawione we wtorek propozycje Komisji Europejskiej ws. bezpieczeństwa energetycznego premier powiedziała: "Będziemy oczywiście wnikliwie oceniać ten projekt i będziemy bardzo aktywnie - tak, jak do tej pory - budowali dobry klimat dla takich strategii energetycznych europejskich".
Zaprezentowany przez KE pakiet ma zwiększyć odporność Europy na potencjalne zakłócenia w dostawach energii. Rosja ma być ważnym unijnym partnerem, ale KE chce, by partnerstwo to opierało się na zasadach rynkowych i poszanowaniu prawa unijnego. Na przedstawioną propozycję Komisji składają się m.in. europejska strategia rozwoju gazu skroplonego LNG, rewizja rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu, a także zmiana mechanizmów kontroli międzyrządowych umów na dostawy energii. Według propozycji KE ma mieć wgląd w międzyrządowe umowy energetyczne jeszcze przed ich zawarciem, mają z nich być wyeliminowane sprzeczne z prawem UE klauzule. Rządy państw członkowskich będą mieć obowiązek poinformowania KE o intencji rozpoczęcia negocjacji umowy lub renegocjowania istniejącego porozumienia.
KE proponuje też wprowadzenie klauzuli solidarnościowej. Zgodnie z nią wielcy odbiorcy z jednego kraju UE nie będą otrzymywać gazu, jeśli w sąsiednim państwie unijnym problemy z zaopatrzeniem miałyby gospodarstwa domowe, szpitale, szkoły czy ciepłownictwo. KE chce też podzielić UE na regiony, w ramach których mają być obowiązkowo przygotowywane plany na wypadek kryzysu gazowego. Polska ma się znaleźć w jednym koszyku z Niemcami, Słowacją i Czechami. W pakiecie jest też mowa o wspólnych zakupach gazu. - Państwa członkowskie i firmy zajmujące się gazem ziemnym mogą badać potencjalne korzyści ze wspólnych zakupów, aby zaradzić niedoborowi surowca - wskazała Komisja. O tym, czy ta możliwość zostanie wykorzystana, zdecydują już przedsiębiorstwa gazowe. KE nie przedstawiła propozycji w sprawie obligatoryjnych wspólnych zakupów gazu, bo taką możliwość daje już obowiązujące prawo.
Brak tego zapisu w unijnych propozycjach jest - zdaniem eksperta ds. polityki zagranicznej Krzysztofa Raka - najpoważniejszym brakiem w komisyjnych propozycjach. Choć - jak mówi w rozmowie z PAP - generalnie pakiet to "mały krok" w dobrym kierunku. Jednak - jak podkreśla - "ta szklanka jest w trzech czwartych pusta". - Prawdziwe bezpieczeństwo byłoby wtedy, gdyby UE ustaliła, np. że z terytorium Rosji każdy jej członek bierze 33-40 proc. gazu i kupujemy go wspólnie - powiedział Rak.
Ekspert zauważył, że Rosja jest nie tylko głównym dostawcą gazu na rynek unijny, ale przede wszystkim to UE jest głównym odbiorcą jej gazu. - Tego faktu politycy unijni w pełni nie wykorzystują. Jego zdaniem, gdyby UE zdecydowała się na wspólne zakupy na pewno wynegocjowałaby niższe ceny. Stało by się tak z bardzo prostego powodu: Rosja dzisiaj nie miałaby komu sprzedać tego gazu, a przecież sprzedawać go musi, bo bez tego nie ma rosyjskiego budżetu - przekonuje Rak.
Jego zdaniem propozycja podziałów regionalnych, choć "ma ręce i nogi" może jednak budzić wątpliwości, ze względu na rozbieżne interesy, które mają poszczególne państwa. Jak zwrócił uwagę, np. w interesie Niemiec, które rozbudowują istniejący gazociąg Nord Stream o drugą nitkę jest, by jak najwięcej gazu, który trafia z Rosji tą rurą było sprzedawane w Europie Środkowej.
- My tymczasem mamy gazoport w Świnoujściu, premier Beata Szydło zapowiedziała budowę nowego, a to powoduje, że gazu w regionie może być za dużo i w niemieckim interesie nie będzie, by Polska odgrywała samodzielną rolę i przypadkiem dogadała się np. z Czechami czy krajami Pribałtyki na sprzedaż surowca - zauważa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.