- Kopalnia, która nie wydobywa już węgla, stała się teraz mecenasem sztuki, to bardzo oryginalne. Pierwszy raz w życiu znajduję się na poziomie przeszło 300 metrów pod ziemią. To niezwykłe miejsce. Jestem wdzięczny za taki pomysł - mówił przed rokiem kompozytor Krzysztof Penderecki, którego festiwal od piątku do niedzieli (23-25 października) już po raz trzeci przyciągnął do Zabrza tłumy wielbicieli muzyki.
Międzynarodowy Festiwal im. Krzysztofa Pendereckiego - poziom 320 w Zabrzu jest na świecie jedną z trzech tego typu imprez pod patronatem kompozytora. W niedzielę o godz. 17 w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca kulminacją festiwalu będzie polskie prawykonanie Koncertu na trąbkę i orkiestrę Krzysztofa Pendereckiego (w serii prawykonań światowych). Utwór napisany dla węgierskiego wirtuoza trąbki światowego formatu - Gábora Boldoczkiego zabrzmi w wykonaniu solisty i Sinfonietty Cracovia pod dyrekcją Jerzego Dybała (dyrektora festiwalu od pierwszej edycji).
Podziemia zatrzymują czas i dźwięki
Oprócz muzyki Pendereckiego i śmiałych, nietuzinkowych projektów poszukiwań muzycznych, które wspiera kompozytor, najważniejszym wyróżnikiem zabrzańskiego festiwalu są podziemia zabytkowej kopalni Guido. Na głębokości 320 m kopalnia gości w swych wyrobiskach, przystosowanych akustycznie do najwybredniejszych gustów, wybitnych artystów i ich wykonania. Melomani zwracają uwagę na akustyczne osobliwości podziemia, które raz w roku zamieniają kopalnię w najbardziej oryginalną salę koncertową globu.
- Odcięcie słuchaczy od zewnętrznych bodźców w niezwykłej przestrzeni, która wręcz wymusza skupienie i sprawia wrażenie, jakby zatrzymał się czas, to zupełnie wyjątkowe warunki do wykonań i obcowania ze sztuką - powiedział portalowi górniczemu szef festiwalu Jurek Dybała.
Tańczący fresk w wyrobiskach
Podczas piątkowej inauguracji festiwalu na poziomie 320 publiczność, zwieziona przez przwodników klatkami do Komory Badawczej nr 8, wzięła udział w happeningu - interaktywnym premierowym przedstawieniu tańca współczesnego w wykonaniu artystów kultowego zespołu Art Color Ballet. W świetle UV do muzyki Pendereckiego i Antonina Dvořáka (w interpretacji nowojorczyków z Shanghai Quartet i francuskiego klarnecisty Michela Lethieca) półnadzy artyści, malując swe ciała, stworzyli pulsujący rytmem żywy fresk. W imponujący podziemny performance, w którym ciasne wyrobiska wymusiły niezwykłą bliskość i zniesienie zwykłego dystansu między publicznością a tancerzami, wpleciono zmyślnie wystawę barwnych manuskryptów profesora Pendereckiego (graficznie niepowtarzalne, są one jego znakiem rozpoznawczym).
Szolą zjechała viola organista
Sobotni wieczór w podziemiach Guido upłynął w atmosferze tajemnicy geniuszu najwybitniejszego twórcy wszechczasów Leonarda da Vinci. Krakowski pianista, a z zamiłowania konstruktor, zademonstrował instrument klawiszowo-smyczkowy o nazwie viola organista, który w ciągu 4 lat badań udało mu się zrekonstruować na podstawie zachowanych szkiców Leonarda.
Geniusz renesansu obmyślił mechanizm przyciągania strun do wirującego na drewnianych kołach smyczka, który o dziwo nie zniekształca tonu naprężanej struny. Wiadomo, że w zamierzeniu instrument miał zastępować kameralną orkiestrę, Da Vinci nigdy jednak nie zbudował swego wynalazku a kilkudziesięciu konstruktorom, zainspirowanym jego planem, w ciagu 500 lat nie udało się dokończyć dzieła.
Epokowa rekonstrukcja
Sztuki tej dokonał w 2012 r. Polak Sławomir Zubrzycki, który zgodził się zwieźć eksponat szybem pożarowym* do podziemii Guido i opowiedział tam (osobiście i w projekcji filmu dokumentalnego) pasjonującą historię budowy. Zubrzycki - wirtuoz dał też koncert, w którym publiczność usłyszała brzmienie instrumentu Leonarda w kompozycjach muzyki dawnej. Interesujące, że niektórzy z wybitnych twórców, wyprzedzając nieraz swą epokę, pisali muzykę z wyobraźnią niejako skierowaną ku możliwościom dźwiękowym violi organista.
Leonardo dobrze się czuje na Śląsku
Jednym z nich był Georg Philipp Thelemann, niemiecki multiinstrumentalista baroku. Akcentem śląskim było w Guido wykonanie utworów tego kompozytora, który od 1705 r. tworzył jako książecy kapelmistrz nadworny w Promnicach, Pszczynie i Żarach, obficie czerpiąc motywy z miejscowej muzyki ludowej.
- Okazuje się, że viola organista jest tu u państwa w Zabrzu wyjątkowo "na swoim miejscu" - żartował Zubrzycki, wspominając, że słuchacze w salach koncertowych i muzeach instrumentów dawnych w wielu krajach próbowali już przekonać go (dowodząc związków z miejscową kulturą muzyczną) do pozostawienia im jedynego egzemplarza instrumentu.
W galerii: Muzyczny Kod Leonarda da Vinci, czyli prezentacja Sławomira Zubrzyckiego podczas III Międzynarodowego Festiwalu im. Krzysztofa Pendereckiego Poziom 320 w Zabrzu, sobota 24 października 2015 r. (zdjęcia Witold Gałązka - Trybuna Górnicza, portal górniczy nettg.pl)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.