Idea wolnego handlu nie jest dobra dla kraju takiego jak Polska, gdyż rodzi obawę, że handel stanie się wartością nadrzędną - mówiła w czwartek (1 października) w czasie debaty poświęconej negocjowanej między UE a USA umowie o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) prof. Leokadia Oręziak.
Sama idea jest błędna, szkodliwa dla takiego kraju, jak nasz, ponieważ jest kontynuacją zasad neoliberalnych, nie społecznych - zauważyła. Układ o wolnym handlu z Ameryką może nas uwiązać na dziesiątki lat, a nie znamy jego skutków - ostrzegła. Przypomniała m.in. efekty zawartego w latach 90. Północnoamerykańskiego Układu o Wolnym Handlu (NAFTA) między Kanadą, USA i Meksykiem, który okazał się bardzo kosztowny gospodarczo i społecznie dla Meksyku.
Jej zdaniem po załamaniu się rozmów w ramach Światowej Organizacji Handlu Unia Europejska i Stany Zjednoczone chciały "przechytrzyć świat" i pozostawiły na boku resztę uczestników negocjacji w WTO. TTIP grozi więc dużym efektem przesunięcia handlu na niekorzyść państw pozostających poza układem.
- Jeżeli ten układ negocjuje się przeciwko Chinom, przeciwko Rosji, przeciwko krajom rozwijającym się (...), to niesie za sobą kolejne nierówności w gospodarce światowej i kolejne kryzysy" - mówiła. Podkreśliła, że rozwiązania, dającego szansę na równowagę należy szukać na forum WTO. "Inaczej te kraje (globalnego południa) będą ciągle dotknięte wojną, konfliktami i biedą. A to w końcu zagraża także nam - zauważyła.
Prof. Oręziak wskazała też, że umowę międzynarodową jest o wiele trudniej wypowiedzieć, niż umowę bilateralną.
W debacie zorganizowanej przez Instytut Kaleckiego i Fundację Global.Lab padały argumenty za i przeciw TTIP. Rozmówcy wskazywali na możliwości, jakie układ stwarza dla unijnej gospodarki, jak i zagrożenia, jakie wiążą się z ekspansją ekonomiczną amerykańskich korporacji.
Były europarlamentarzysta Paweł Zalewski (PO) podkreślał, że TTIP doprowadzi do umocnienia systemu wspólnych wartości, łączących UE i USA i pozwoli na propagację w świecie łączących standardów. Odnosząc się do zarzutów o tajność negocjacji prowadzonych przez Komisję Europejską i USA zauważył, że nie zna umowy handlowej, która byłaby znana przed podpisaniem.
Bagatelizował także znaczenie klauzuli dotyczącej rozwiązywania sporów między państwem a inwestorem (ISDS), przypominając, że obowiązuje ona Polskę w ramach bilateralnej umowy z USA o wzajemnej ochronie inwestycji.
Uczestnicy wspomnieli także o negocjowanym w ramach umowy rozdziale dotyczącym handlu energią. Prof. Oręziak podkreśliła, że rozważania dotyczące sprzedaży surowców energetycznych przez Stany Zjednoczone trafiają w Polsce na podatny grunt. Wyraziła jednak wątpliwość, czy Amerykanie będą chcieli sprzedawać Europejczykom nośniki energii poniżej cen rynkowych. Jeśli zgodzą się na preferencje, to nie zagwarantują ciągłości dostaw - zauważyła.
- Układ obowiązuje, gazu nie ma. Co my zrobimy? - pytała.
To według niej wysoka cena za mglistą obietnicę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.