Ratownicy prowadzący od soboty (18 kwietnia) akcję w ruchu Śląsk kopalni Wujek, nie przerywają działań, które mają pomóc przebić się im do rejonu ściany 7. Tam bowiem mogą znajdować się dwaj zaginieni górnicy.
- Zastępy ratowników pracują zgodnie z założeniami - poinformował Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego. - Zabudowują drugi przenośnik zgrzebłowy, kontynuują prace przy odmetanowaniu, dołączając kolejne elementy rurociągów, poszerzają korytarz i powoli, na ile jest to możliwe w tych bardzo trudnych warunkach, przesuwają się do przodu.
Elementy kombajnu chodnikowego - transportowane z ruchu Wujek - zaczynają docierać do ruchu Śląsk. Część z nich jest już zwieziona pod ziemię, inne są przygotowywane do transportu na powierzchnię ruchu Wujek.
- Kombajn musiał zostać bowiem zdemontowany, przewieziony w częściach i będzie montowany od nowa - wyjaśnia Jaros.
Decyzję o jego użyciu, miejscu, od którego zacznie drążyć kolejny chodnik, między dwoma istniejącymi wyrobiskami, prowadzącymi w kierunku ściany 7, gdzie najprawdopodobniej znajdują się poszukiwani górnicy, ma podjąć kierownik akcji, po spotkaniu z zespołem doradców w środę.
W razie potrzeby, zespół może spotkać się wcześniej - informują w sztabie akcji.
Drążenie chodnika - jak oceniono - będzie szybszym sposobem na dotarcie do właściwego miejsca, niż ręczne przebieranie rumoszu. Zwłaszcza, że nie wiadomo, jak przedstawia się sytuacja z zaciśnięciem wyrobisk na dalszych odcinkach.
- Ponieważ trzeba się liczyć z przedłużeniem trwania akcji, rozpoznawana jest możliwość wywiercenia otworu z powierzchni do połączenia wyrobisk ze ścianą - dodaje rzecznik KHW. - Miałby posłużyć do tego, aby spuścić nim kamerę dla ocenienia sytuacji, podawać wodę i żywność.
Otwór taki spowodowałby też doprowadzenie dodatkowego powietrza na dół. Głębokość odwiertu wyniosłaby ponad tysiąc metrów, średnica otworu ok. 300 mm.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Rekordem Polski jest 1000m w 4 dni. Także to minimum tydzień wiercenia. Lecz patrząc na Chile jest to wykonalne.
czyli to nie był wstrząs jak podają media a tąpnięcie, powodzenia przy akcji ratowniczej.
Mam nadzieje ze wszystko dobrze sie skonczy bo szczerze wierze ze to tylko kwestia czasu i skonczy sie ta meka dla tych ludzi...
Panowie taki otwór to jest minimum 4 dni nie ma opcji trzeba przebierać rękami niech Św. Barbara doda wam sił i czekamy na wezwanie.