"Ida" to pierwszy w historii polski zdobywca Oscara w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Film Pawła Pawlikowskiego pokonał czterech rywali, m.in. uznawanego za faworyta rosyjskiego "Lewiatana" oraz argentyńskie "Dzikie historie". Statuetki Oscara nie udało się natomiast zdobyć polskim filmom dokumentalnym: "Joannie" i "Naszej klątwie".
Tomasz Raczek przyznaje, że dawno nie był tak rozdarty przy okazji nominacji do Oscara w kategorii "Najlepszy film nieanglojęzyczny". W rywalizacji o nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej wzięły bowiem udział dwa wybitne filmy: polska "Ida" i rosyjski "Lewiatan". Dla publicysty kibicowanie obrazowi Pawła Pawlikowskiego było nieomal patriotycznym obowiązkiem, łatwym jednak do spełnienia. Film jest laureatem Polskiej Nagrody Filmowej Orły, Złotej Żaby na festiwalu Camerimage, Nagrody Lux Prize, przyznawanej przez Parlament Europejski oraz Europejskiej Nagrody Filmowej w pięciu kategoriach. Był także nominowany m.in. do Złotych Globów i nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej. Tomasz Raczek twierdzi, że trudno było nie życzyć Oscara obrazowi, który jako pierwszy polski film od lat zgromadził tak ogromną międzynarodową widownię.
- To film, który jest tak powściągliwy jak tylko możliwe, udowadniający, że nie trzeba wielkich pieniędzy, nie trzeba fajerwerków, nie trzeba szalonego hollywoodzkiego scenariusza, w którym scena goni scenę, a można zrobić film z wolnym tokiem narracji, że tradycyjne aktorstwo skupione na detalach może zatriumfować. Taki film nagle zdobywa aplauz i poparcie ludzi, kinomanów na całym świecie. I dziś, kiedy wyjeżdżam za granicę i pytają mnie, skąd jestem, odpowiadam: "Jestem z Polski", i już nie słyszę, że Polska to "Walesa", tylko słyszę: "A, Polska to "Ida", oglądałem "Idę" - podkreśla Tomasz Raczek.
"Ida" przeszła do historii - jest to pierwszy polski film, który otrzymał nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nominację do Oscara w tej kategorii zdobyli takie kultowe polskie filmy jak: "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego, "Potop" Jerzego Hoffmana, "Faraon" Jerzego Kawalerowicza, "Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy i "W ciemności" Agnieszki Holland. Głównym rywalem "Idy" był tegoroczny zwycięzca Złotych Globów, czyli "Lewiatan" w reżyserii Andrieja Zwiagincewa. Bohaterem filmu jest Kola, młody mężczyzna, który walczy ze skorumpowanymi urzędnikami, aby uchronić siebie i swoją rodzinę przed eksmisją z własnego domu. Film, stanowiący ponury obraz współczesnej Rosji, zyskał wśród prasy filmowej opinię antyputinowskiego. Tomasz Raczek nie zgadza się z takim określeniem dzieła Zwiagincewa. Przyznaje też, że przegrana "Idy" z takim rywalem wcale by go nie zdziwiła.
- On pokazuje Rosję namalowaną czarnymi farbami, w tym sensie jest antyputinowski. Pokazuje współczesną Rosję przeżartą korupcją, pijaństwem, złem, nienawiścią ludzi do siebie, nienawiścią władzy i pogardą władzy wobec swoich obywateli, czyli wypełnia wszystkie elementy stereotypu złej Rosji, który jest w głowach nas na pewno w wielu krajach świata. W tym sensie ten film może liczyć na powodzenie. A jeszcze jest zrobiony z artystycznego punktu widzenia doskonale. Nic w tym dziwnego, kino rosyjskie, kiedyś kino radzieckie to były genialne i jest dalej genialna kinematografia - mówi Tomasz Raczek.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.