Prof. Jerzy Hausner z Rady Polityki Pieniężnej uważa, że żadne sygnały nie wskazują, aby ujemna inflacja była groźna dla gospodarki. Jak zaznaczył, w grudniu w Polsce wystąpił najniższy poziom deflacji i w kolejnych miesiącach będzie ona traciła dynamikę.
- Żeby (deflacja) stała się niebezpieczna dla polskiej gospodarki musiałoby się pojawić zjawisko spirali deflacyjnej, gdy konsumenci powstrzymują się od zakupów licząc, że ceny będą jeszcze niższe. Zwracam uwagę, że w Polsce konsumenci w reakcji na niższe ceny zwiększają konsumpcję i są z tego powodu zadowoleni - podkreślił w piątek (16 stycznia) Hausner na konferencji prasowej podczas sympozjum naukowego w Szczyrku (śląskie).
Jak dodał, żadne sygnały nie wskazują, aby deflacja zaczynała być groźna, ale to nie oznacza, że nie występuje problem. Nie należy jednak upatrywać w nim natychmiastowego zagrożenia.
- Gospodarka raczej na tym korzysta, niż znajduje się w zagrożeniu - zaznaczył profesor.
Według Hausnera zasadnicze przyczyny deflacji w Polsce mają charakter zewnętrzny. To m.in. spadek cen ropy naftowej.
- One nie wrócą zbyt szybko do poziomu, które już osiągały - ocenił.
Zdaniem ekonomisty obecnie dostępne prognozy zakładają, że ostatnim miesiącem, w którym pojawi się deflacja będzie kwiecień.
- Osobiście przypuszczam, że może to być miesiąc lub dwa później - zaznaczył.
Dodał zarazem, że Polska ma już za sobą "najniższy poziom ujemnej inflacji", choć wskazał, że ceny nie zaczną szybko rosnąć. - To raczej dynamika spadku będzie niższa - podkreślił Hausner.
W czwartek GUS podał, że w grudniu 2014 r. ceny spadły o 1,0 proc. w porównaniu do grudnia 2013 r. i o 0,3 proc. wobec listopada 2014 r. Biorąc pod uwagę cały zeszły rok wobec 2013 r. ceny nie zmieniły się. Ostatnio tak niską inflacja była w 1972 r.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.