Nie sądzę, by prezydent Bronisław Komorowski nie podpisał ustawy górniczej, ustawy dopychanej kolanem w ciągu trzech dni. Pan prezydent do tej pory takie ustawy podpisywał umywając ręce - uważa ZBYSZEK ZABOROWSKI, śląski poseł SLD.
Takiej szybkiej ścieżki legislacyjnej, jaką koalicja rządowa forsuje w przypadku ustawy węglowej, to dawno nie było...
Są dwie tego dwa powody. Pierwszy: Kompania Węglowa jest w tragicznej sytuacji i spółce grozi upadłość. Drugi: to chyba jednak jest taki, że u jego podstaw leży świadoma taktyka rządu. Najpierw zwodzono górników przez pół roku, że nie będzie likwidacji kopalń, a będzie program naprawczy, bez kasowania miejsc pracy. Obiecywał to Donald Tusk. Po zmianie rządu i po tym, jak premier Tusk przestał być premierem i wyemigrował do Brukseli, nowy premier spotkał się ze związkowcami w listopadzie. I co? I obiecała, że jeśli będą już założenia programu naprawczego, przygotowanego przez pana ministra Kowalczyka, to przyjedzie z nim na Śląsk, by przedstawić te założenia. Po czym nagle zmieniono taktykę i jak grom z jasnego nieba 7 stycznia spadła na górników wiadomość, że oto, ex katedra i na sto dni działania tego rządu, ogłoszono od razu program i projekt ustawy, który rękami posłów dostarczono do Sejmu następnego dnia.
Dlaczego?
Pan to dobrze wie, dlaczego. Chciano wziąć górników i związkowców, jak to się mawia, z zaskoczenia. Takie odnoszę wrażenie.
Po co? Przecież koalicja rządząca ma tyle głosów, że sobie przegłosuje wszystko, co będzie chciała przegłosować.
Oczywiście. Że tak się stanie, to wskazuje również na to posiedzenie sejmowej Komisji Energetyki, kiedy to opiniowano poprawki do projektu nowelizacji ustawy węglowej. Wszystkie poprawki, które zgłosiła opozycja, przepadły. A wszystkie autorstwa koalicji rządzącej - przeszły. Nasze poprawki udoskonalały projekt, ale na korzyść ludzi, których ma objąć ta ustawa, bo przecież wnosiliśmy o przywrócenie konsultacji społecznych i ze związkowcami, i z gminami górniczymi. Ale zostały zaopiniowane negatywnie. Zatem można się spodziewać, że PO razem z PSL w czwartek wieczorem przegłosuje poprawki posłów koalicyjnych, a te poprawki mają charakter czysto techniczny i nie zmieniają istoty rzeczy. Zatem będziemy zmuszeni głosować za odrzuceniem tego projektu ustawy, tym bardziej, że nie ma porozumienia ze stroną społeczną. Projekt przejdzie głosami koalicji. W poniedziałek, 19 stycznia, trafi do Senatu. Też zostanie przyjęty, choć opozycja będzie na nie.
Do czego SLD ma największe zastrzeżenia w tym projekcie?
Problem tkwi w tym, że rząd nie chce dać żadnych gwarancji, że kopalnie, które trafią do Spółki Restrukturyzacji Kopalń z niej wyjdą do dalszego fedrunku w innej postaci, a nie trafią tam do likwidacji. Myślę, ze strona społeczna zaakceptowałaby sanację swoich kopalń, ale oczekiwała gwarancji rządu, że fedrunek zostanie na nowo podjęty w innych układach. Np. na Brzeszczach w ramach Tauronu i tak dalej. Jeśli rząd gwarancji nie daje, kolanem dopycha, w ciągu trzech dni, ustawę w warunkach protestu społecznego, to takiej inicjatywy nie można poprzeć.
A prezydent podpisze ustawę?
Pan prezydent do tej pory takie ustawy podpisywał umywając ręce. Nie sądzę, by teraz miało być inaczej. Przecież pan prezydent mógł to sobie wyczytać w internecie, na rządowych stronach. Ewentualnie mógł zadzwonić do pani premier, to by się dowiedział, jeśli nie wie. Formą umycia rąk było też przytulenie do piersi przez panią prezydentową żon górników i kobiet pracujących w kopalniach przeznaczonych do likwidacji, choć one chciały widzieć się z prezydentem.
I co dalej?
Uważam, że dziś wszyscy zdrowo myślący ludzie powinni wywrzeć presję na rząd, by doszło do porozumienia ze stroną społeczną. Bo jak do tego nie dojdzie, to dojdzie na Górnym Śląsku do niekontrolowanego wybuchu społecznego.
PiS mówi, że rząd PO-PSL trzeba zmienić i niezadowolenie społeczne może być do tego przyczynkiem. A SLD? SLD co uważa? Czy takie protesty mogą doprowadzić do obalenia rządu Ewy Kopacz?
Panie redaktorze, zawsze lepiej zmieniać rząd w drodze wyborów bądź zmiany większości parlamentarnej. Zmiana rządu na ulicy, to jest zawsze ostateczność i starajmy się tak działać, jak przystało działać w parlamentarnej republice.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.