Początek roku 2015 to dla górnictwa być albo nie być. To dotyczy wszystkich górników całego świata - stwierdza Paweł Smoleń, prezydent EURACOAL, partner Deloitte Consulting.
Jakie ubiegłoroczne wydarzenie pana zdaniem miało największy wpływ na górnictwo węgla kamiennego?
Bezsprzecznie spadek cen węgla. Ceny pozostaną na obecnym lub nawet niższym poziomie przez co najmniej najbliższy rok albo nawet dłużej. Jest to czytelnym sygnałem dla planowania ekonomiki wydobycia. Spadek cen ma jednak też pewien plus, bowiem pozycjonuje węgiel jako najtańsze, najkorzystniejsze paliwo do produkcji energii elektrycznej.
Czy ta szansa dla węgla zostanie wykorzystana?
Zostanie, bowiem UE w swojej polityce antywęglowej uderzyła najbardziej w nowe inwestycje wiążące się z produkcją energii elektrycznej,
a nie w górnictwo samo w sobie. Ponieważ nowe inwestycje i nowe bloki w energetyce byłyby dużo sprawniejsze i zużywałyby mniej węgla, przewrotnie w perspektywie średnioterminowej sprzedaż węgla spadnie mniej niż mogłaby spaść, gdyby energetyka zainwestowała w nowe moce. Ponieważ starych mocy nie da się w dzisiejszych systemach elektroenergetycznych zastąpić, będą one spalały węgiel w perspektywie dekady czy nawet dłużej tak jak dotychczas. Mówi się nawet, że posiadanie istniejącego, pracującego bloku na węgiel kamienny czy brunatny jest dzisiaj dużym aktywem. Budować nowych bloków węglowych nie ma jak, bo za dużo jest znaków zapytania, ale jeśli ktoś już ma taki blok, to generuje zyski.
W najbliższej przyszłości węgiel będzie się sypał w Europie do elektrowni nawet bardziej, niż gdyby Europa nie zakładała superambitnych celów redukcji emisji. Gaz jest dużo droższy, co pozycjonuje węgiel kamienny i brunatny na początku ekonomicznego rozdziału obciążeń produkcyjnych. To jest dobry znak dla tego górnictwa, które potrafiłoby dać korzystny cenowo produkt.
Czy fakt, że ceny nie odbiją się do góry, a tak mówią wszystkie prognozy, zmobilizuje producentów węgla do działań obniżających koszty? Czy da to impuls do gruntownych przemian?
Początek roku 2015 to dla górnictwa być albo nie być. To dotyczy wszystkich górników całego świata. Nie mamy już dużo czasu, jeżeli branża się nie zmobilizuje, ci, którzy nie zredukują drastycznie kosztów wydobycia, nie utrzymają się na rynku.
W przypadku polskiego górnictwa pojawiały się opinie, że nie ma już marginesu do cięcia kosztów.
Nie ma takiego biznesu na świecie, który nie mógłby obniżyć kosztów. Musimy patrzeć nie tylko na sumę kosztów, lecz zwłaszcza na koszt jednostkowy wydobycia tony węgla, a on jest pochodną tego, jaki jest efektywny czas pracy ludzi i maszyn, które są drogie i pracując, muszą zarabiać na siebie. Dzisiaj samoloty pasażerskie latają przecież prawie przez całą dobę, od świtu do nocy, z przerwami na zmianę pasażerów. Podobnie pracują dobre turbiny energetyczne, ta zasada powinna też dotyczyć maszyn górniczych. W wysokowydajnym górnictwie ludzie i maszyny pracują przez cały tydzień na trzy zmiany. Z całej sumy kosztów należy wydobyć więcej produkcji, bo wtedy koszt jednostkowy będzie niższy. W Polsce są kopalnie, które mają przyhamowaną produkcję. Mamy teraz ostatni moment, żeby postawić na nogi tę część górnictwa, która może z powodzeniem produkować dużo przez najbliższe dziesięciolecia. Jest natomiast część kopalń, która nie będzie już produkowała dużo i tanio, bo taką mają strukturę i złoża. I nie ma co na siłę przeciągać ich żywotności. Jeżeli zaprzestanie się wydobycia w kopalniach niemających perspektyw, to ich produkcja "zejdzie" z rynku. Tym samym większe wydobycie będzie można uzyskać z tych perspektywicznych. W kopalni większość kosztów to koszty stałe - to nie zarzut, tylko taka charakterystyka tej technologii. Przy zwiększeniu produkcji koszty te rozkładają się lepiej na wydobyte tony i jednostkowy koszt spada. Jeśli skoncentrujemy się na kopalniach, które mają szansę rozwoju na najbliższe kilka dekad, to oprócz rekonstrukcji dotyczącej kosztów wynagrodzeń i organizacji pracy, trzeba będzie zainwestować w park nowoczesnych maszyn. Być może suma inwestycji w kopalniach perspektywicznych da nawet więcej pracy firmom okołogórniczym niż obecnie suma szczątkowych inwestycji prowadzonych we wszystkich kopalniach. To może dać nowe szanse firmom zaplecza.
Decyzje, o których pan mówi, wywołają ogromną falę niezadowolenia społecznego.
Redukcje tego, co nieuniknione, nie muszą oznaczać katastrofy w miejscach pracy wokół branży. Cywilizowane redukcje mogą być dofinansowane przez Unię Europejską, przez państwo czy Bank Światowy. Możemy się pokusić o model zbliżony do niemieckiego, gdzie restrukturyzacja przebiegała bez problemów. Wracając do pani pytania: nie ma już w tej chwili scenariusza, który byłby bezpieczny z punktu widzenia wybuchu niezadowolenia społecznego. Czas nam uciekł, straciliśmy ostatnie pół roku na dyskusję o imporcie węgla
i spekulacji nim. Przespany został czas prosperity cenowej, ale moi koledzy za granicą mówią, że wszyscy ten czas przespali i nie jest to tylko nasza polska specjalność. Dzisiaj dyskusje np. o tym, czy na Lubelszczyźnie jest lepsza geologia, czy nie, nic nie wnoszą. Mamy bardzo mało czasu, może nawet tylko tygodnie, żeby ocalić, co się da.
Czy możliwa jest sanacja górnictwa bez mocnego zaangażowania państwa?
Państwo nie może się angażować wprost...
...bo zabrania tego prawodawstwo UE...
...natomiast może się zaangażować w finansowanie pokojowego wychodzenia z produkcji tych kopalń, których możliwości rozwojowe wyczerpały się. Takie działanie może spowodować, że te zakłady wydobywcze, która są perspektywiczne, odzyskają oddech i rentowność. Zajmując się częścią górnictwa, która będzie schodzić ze sceny, państwo może sprawić, że ta część, która zostanie, będzie mogła zwiększyć produkcję i iść do przodu. Dzięki temu spółki będą mogły uzyskać na nowo ofertę kredytową i finansowanie inwestycji.
Trzeba wykorzystać furtkę pozwalającą na dotowanie likwidacji kopalń do 2018 r.?
Im szybciej zrobimy porządny, całościowy projekt, z tym większą korzyścią będzie to dla pracowników, którzy muszą odejść. Największym problemem dla branży są dzisiaj ci, którzy mówią: "Jakoś to będzie, górnictwo nie może upaść, rząd nie pozwoli". Nie pamiętają, że to nie są już lata 90.! Kolejne "proste" oddłużenia nie są możliwe, jesteśmy w Unii, a rząd nie ma możliwości dorzucenia górnictwu kolejnej walizki pieniędzy. Bezproduktywna jest także dyskusja o zmniejszeniu opodatkowania górnictwa - w istocie to w większości VAT i ZUS, które płacą wszystkie przedsiębiorstwa w kraju. Wszyscy o tych faktach tak naprawdę wiedzą, ale mimo wszystko dominuje pogląd "jakoś to będzie". Nie będzie.
14 lat temu kilku ludzi - premierzy i ministrowie, w tym panowie Buzek, Steinhoff i Karbownik - zabrało się za restrukturyzację na poważnie i na ponad 10 lat wyciągnęło górnictwo z dołka. Potrzeba nam podobnej odwagi i determinacji teraz. Dzisiaj elektrownie są zasypane węglem aż "po sufit" jak nigdy wcześniej, zima nie nadchodzi, więc na składach nie ma już miejsca. Styczeń będzie miesiącem przełomowym. Potrzeba poważnej, fundamentalnej zmiany. Aby odzyskać zdolność finansową górnictwa, nie wystarczy plan przetrwania kolejnego miesiąca lub dwóch. Trzeba zmienić strukturę, formułę i całą strategię górnictwa po to, żeby to, co zostanie, było zdrowe i funkcjonowało 20-30 i więcej lat. Także po to, żeby do górnictwa przyszli młodzi pracownicy - bez tego problemy ekonomiczne nie będą już miały znaczenia - branża sama wygaśnie - to temat na oddzielną rozmowę. A jeżeli takie działania nie zostaną podjęte, to ryzykujemy zapaść jeszcze tej zimy.
Czy funkcjonowanie polskiego systemu elektroenergetycznego bez polskiego węgla jest możliwe?
To jest - niestety - absolutnie możliwe. Polska nie wstrzymała inwestycji w nowe bloki, odwrotnie - jako jedyni w Europie zwiększamy potencjał. Być może nawet źródła na węgiel kamienny zastąpią kończące życie bloki na węgiel brunatny. Polskie elektrownie będą więc spalały tyle węgla kamiennego co dzisiaj, a może nawet trochę więcej. Ale węgiel jest paliwem możliwym do zastąpienia, bo jest bardzo powszechny, a na dodatek wydobywany w politycznie bezpiecznych krajach, nikt więc węglem nie zaszantażuje. Ma giełdową cenę światową, do transportu nie potrzebuje ani rury, ani niczyjej politycznej przychylności, dlatego jest bardzo atrakcyjny. Jest więc możliwe, że polska energetyka będzie spalać głównie importowany węgiel. Tylko powstaje pytanie, czy to ma wówczas jakiś sens? Po co w kontekście polityki klimatycznej rozbudowywać moce węglowe, skoro nie będzie się w nich spalać polskiego węgla? Polska energetyka, oparta na coraz czystszym spalaniu węgla, ma sens tylko wtedy, gdy ten węgiel będzie polski.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Już dawno nie słyszałem takich zwykłych normalnych wywodów na temat górnictwa - tak ja ten koleś, on chyba coś tam kuma. W szczególności odpowiedział konkretnie na ostatnie pytanie. Mieszkam w pobliżu elektrowni Rybnik i wiem skąd francki biorą węgiel na wytworzenie prądu. Właściciele elektrowni mogą spać spokojnnie, bo mają kasę i mogą sobie kupić węgiel od kogo im się podoba ( gdzie jet taniej - jakościowo), i nikt im tego nie narzuci skąd mają kupować np. Chile. Kompania musi PAŚĆ i padnie.
tak wzieli sie za reformy zamkniecie kopalń i co teraz miasta w których były kopalnie są na dnie bieda i bez robocie .... za 5 lat rząd sie obudzi i powie już wszystko sprzedane i nic nie produkujemy wiec ogłosimy upadłość państwa
Pokażcie ile bierzecie podatków od węgla do budżetu i ile z koncesji zabierają nam rządy i gminy.. później pokazujcie ile dopłacacie informacja ma być rzetelna!
Ostatnio nawet czepiacie się flaps-ówy która górnicy dostaja za każda dniówkę przepracowana na dole Bon żywnościowy na flaps wynosi 14,90 ile wynosi dzienna dieta poselska? I co tak ciężkiego jest w pracy posła że musi otrzymywać dietę -za spanie w sejmie? Chyba otwieranie powiek podczas obrad albo trzymanie tabletu podczas przegladania stron na allegro lub stron z porozbieranymi panienkami.
Kto przespał ten czas ? My zwykli pracownicy fizyczni czy rzad którego polityce biora horrendalne wręcz pensje i diety poselskie za spanie w sejmie! To rzad doprowadził do takiej sytuacji jaka powstała i nie próbujcie teraz przerzucać winy na społeczeństwo czy robotników. Skoro już mowa o pensjach i dodatkach to może skoro robimy cięcia we wszystkich możliwych zawodach to powinniśmy zaczać od odebrania diet poselskich bo za co się one należa - za przesypianie i marnowanie czasu?
Widzę że zapomniano o 33 podatkach nałożonych na górnictwo. To nie tylko VAT i ZUS!!!