Więcej możliwości zarobku dzięki oszczędzaniu energii będą mieli w 2015 r. odbiorcy. Polskie Sieci Elektroenergetyczne i Urząd Regulacji Energetyki ogłosiły przetargi na różne inicjatywy oszczędnościowe i zwiększające efektywność wykorzystania energii.
W środę (24 grudnia) PSE - operator systemu przesyłu prądu - poinformował o rozpisaniu piątego już przetargu na tzw. negawaty - "megawaty ujemne", czyli niezużyte. To rozwiązanie typu DSR (Demand Side Response - zarządzanie popytem na energię), coraz popularniejsze w nowoczesnym zarządzaniu siecią elektroenergetyczną.
W uproszczeniu - klient oferujący taką usługę, na żądanie operatora, zmniejsza zużycie energii i otrzymuje za to stosowne wynagrodzenie, zazwyczaj kilkakrotność ceny rynkowej niepobranej energii. Dzięki temu spada pobór energii w szczytach, czyli momentach krytycznych dla sieci, kiedy jest ona najbardziej obciążona. Zmniejszenie dzięki DSR ryzyka awarii jest warte dodatkowej opłaty; PSE wyliczyło np., że niedostarczenie energii w wyniku blackoutu w okolicach Szczecina kosztowało operatora kilkadziesiąt razy więcej niż cena rynkowa.
W najnowszym przetargu PSE chce zyskać możliwość zmniejszenia na żądanie zapotrzebowania na moc o 200 MW w skali kraju. Wcześniejsze przetargi dały operatorowi możliwość redukcji zużycia o 150 MW. Zgodnie z proponowanymi zapisami, PSE będzie uprawniony do żądania maksymalnie 15 redukcji w czasie dwóch lat, przy czym nie częściej niż raz na dobę i maksymalnie trzy razy w tygodniu. Przetarg wygrywa ten, kto zaoferuje lepsze warunki, czyli za niezużytą energię zażąda mniej.
Przetarg jest adresowany do dużych klientów, którzy mogą zmniejszyć zapotrzebowanie o co najmniej 10 MW. Usługi DSR dla PSE świadczy już np. kopalnia węgla brunatnego w Bełchatowie, która bez większych problemów może na żądanie zatrzymać koparkę o mocy kilkudziesięciu MW. Jednak na rynku są już agregatorzy usług DSR, którzy zbierają klientów z mniejszymi możliwościami redukcji i oferują ich usługi w pakiecie.
PSE wielokrotnie podkreślało, że DSR jest jednym z ważniejszych elementów działań, które mają zmniejszyć ryzyko kłopotów na wypadek spadku dostępnej w kraju mocy poniżej niezbędnego marginesu bezpieczeństwa. W kilku nadchodzących latach takie momenty mogą się zdarzyć głównie z powodu konieczności wyłączania starych bloków energetycznych zanim uruchomione zostaną nowe, które dziś są w budowie.
Z kolei prezes URE ogłosił kilka dni temu kolejny, trzeci już przetarg na tzw. białe certyfikaty, czyli świadectwa efektywności energetycznej. Zgodnie z ustawą o efektywności energetycznej URE nagradza certyfikatami określone przedsięwzięcia, które jak najmniejszym kosztem prowadzą do oszczędzenia jak największej ilości energii. Chodzi przede wszystkim o poprawę izolacji budynków, ich remonty, modernizację oświetlenia, urządzeń przemysłowych, zmniejszenie strat w sieciach cieplnych i elektrycznych itp.
Zwycięzcy przetargu przyznane im białe certyfikaty będą mogli sprzedać na rynku, dzięki czemu zrekompensują sobie część wydatków na podniesienie efektywności. Zbyt zapewnia ustawa o efektywności, zgodnie z którą wszyscy sprzedający energię odbiorcom końcowym i podmioty działające na giełdzie energii muszą się legitymować posiadaniem odpowiedniej ilości certyfikatów.
Zdaniem wielu ekspertów, podnoszenie efektywności energetycznej jest najlepszą i najtańszą receptą na wzrost cen energii i spadek jej dostępności, a system białych certyfikatów realizuje ten cele dobrze. Jednocześnie wskazuje się, że system przetargowy powinien być bardziej elastyczny, nawet on-line, zamiast rozpisywania jednego przetargu raz na rok.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.